Ciąg dalszy: https://www.hejto.pl/wpis/transporttoniebajka-bekaztransa-ciag-dalszy
Po długich dyskusjach z górą zapadły następujące ustalenia:
-Moja wesoła gromadka ma zrobić uprawnienia na wózki.
-Firma zwraca poniesione koszta.
-Rozładunki zostają przeniesione do obowiązków kierowcy.
-Za każdy rozładunek kierowca otrzymuje netto około 12 euro. Zajebistym deal moim zdaniem: czasami będzie to pół h zapierdalania a czasami 10 sekund (bywa że na samochodzie jest tylko worek z listami).
Oczywiście byłoby zbyt piękne gdyby zostało to zaakceptowane przez moją ekipę. Na grupie zaczęła się dyskusja w której wybijał się Dziadek Alfa. W skrócie wynikały z jego słów następujące postulaty: Nie będą robili uprawnień, nie będą rozładowywali ale "dwajnaściem jeuro" im się należy jak psu buda...
Problem pozornie rozwiązał się sam: Młody stwierdził że spoko, on robi uprawnienia, będzie wariował na terminalu aż wszyscy nasi zjadą i rozładuje po kolei wszystkich. Oczywiście zgarnia kasę za wszystko.
Zaczęła się inba na max, Dziadek Alfa zaczął się rzucać do Młodego że łamistrajk, że zabiera mu pieniądze, że gówniarz itp itd.
Rezultat mam taki ze o 6.00 zadzwonił do mnie Dziadek Alfa że albo zwolnię Młodego albo on odchodzi... Ja pierdolę, stary chłop a jak w przedszkolu...