Komentarze (22)
Tylko że mini paczka na adres domowy to już 14,99
@smierdakow Ale ma szansę dotrzeć do adresata przed upływem roku. Czasami to może mieć znaczenie.
@jonas Czy ja wiem. Gdzie Ci się spieszy?
Już raz roznosił. Wiemy, jak to się skończyło.
@LITE miejmy nadzieję że wyciągną lekcję z przeszłości.
@LITE stal podrożała od tamtego czasu (´・ᴗ・ ` )
@LITE oj, to zależało od rejonu i tego czy na danym rejonie byli ogarnięci ludzie, którym się chciało czy jakieś cholera wie co z łapanki spod monopola. I tak- wiem to, bo wtedy jak Inpost wygrał przetarg na sądówki, to robiłem w takim wesołym dualnym tworze, gdzie szef sobie wymyślił, że zrobi przeprowadzkę do 1 naprawdę dużego lokalu. Jedną częścią był mój "core działalności" w pierwszej-pierwszej pracy ever czyli tylko serwis sprzętu i powolne wdrożenia w sprzedaż, a druga to był oddział Inpostu właśnie- i tak, oddział, nie zwykły POK wjebany gdzieś w dupie na słupie typu kiosk z kiełbasą i gazetami. I co? I się dało- ze swojej strony dziewczyny na stanowiskach operatora miały swój inpostowski, początkowo webowy, system Agent, potem przemigrowany do windowsowej apki, do obsługi przesyłek, a ja szybko im wyklepałem excelowo-powershellowy wynalazek, który to sczytywał "ekstra", miał w sobie zaszytą namiastkę bazy, gdzie numer listu był matchowany po adresie na odpowiadającą półkę na oddziale tak, żeby można to było jak najszybciej zlokalizować i robił codzienny raport na temat braków, nadmiarów i ich szybkiej lokalizacji na oddziale. Dzięki temu rozładunek nawet ciężarówki listów był bezbolesny. Listonosze mieli wszystko poukładane wychodząc w rejon + tracker gps przy dupie na wypadek jakby ktoś chciał zagrać kartą, że zniszczyliśmy mu życie, bo nie doręczyliśmy mu przesyłki (i tak, były co najmniej 2 takie przypadki- wtedy się okazuje, że logi z gpsa to świetna sprawa i pała takim cwaniakom mięknie momentalnie jak na ekranie widzą mapę z trasą listonosza i potwierdzenie wydania listu z systemu wraz z podpisem). Uczciwa wypłata a nie januszowanie na 1/97 etatu powodowało, że pracowali, a nie kręcili, wszystko jasno i przejrzyście. Do obsługi klienta były dedykowane dziewczyny, które zajmowały się tylko "frontem", więc nie goniły wiecznie wkurwione między jednym i drugim. Jak ludzie przychodzili z awizami, to zawsze załatwiali wszystko tak, że wychodzili zadowoleni. Jak przychodzili ogarnąć pełnomocnictwa- wychodzili albo z załatwionym papierem, albo z pełną wiedzą co dalej robić. Regionalny który do nas przyjeżdżał za każdym razem powtarza, że nie ma pojęcia jak oddział mający w cholerę więcej obowiązków jest w stanie tak dobrze działać i mieć tak dobrą statystykę.
No tylko trzeba było chcieć, a nie jak to często gęsto było brać na siebie odpowiedzialność "bo kasa była", a potem chuj, listy przychodziły, nie było komu tego roznosić, nikomu się nie chciało tego roznosić, więc kisły pod ladą 2 tygodnie, a potem cyk do wora i zwrotka do głównego oddziału jako niepodjęta, statystyka szoruje po dnie, ludzie wkurwieni piszą skargi, a Inpost póki nie odjebała się naprawdę jakaś gruba akcja, to to zlewał, bo tych punktów obsługi potrzebował, więc był uwiązany. I to właśnie takie niezweryfikowane wcześniej syfy, które sobie mogły wyrastać praktycznie gdziebądź narobiły takiej a nie innej opinii.
@NiebieskiSzpadelNihilizmu Miałem kiedyś sytuację, że zmieniły się procedury przyjmowania/wydawania przesyłek. Pojechałem do oddziału do kierowniczki. Usłyszałem trzy różne wersje, wszystkie błędne. Właściwą wersję przekazał mi listonosz. Tak, Sosnowiec.
@VonTrupka pensje nie stoją w miejscu
Tak jak pisze @smierdakow - cena na adres domowy to 14,99.
To nie atak na Pocztę Polską, gdzie polecony zaczyna się od 6,80. Klientami PP są głównie firmy i urzędy, którym szybkość dostawy jest obojętna. W zasadzie, to urzędowym jest nawet obojętne czy list dotarł do adresata - zadowala ich jeśli fikcyjnie dostarczeno list (fikcja doręczenia).
PP postrzega swoją misję jako konieczność świadczenia usług znacznie poniżej ich kosztów. Gdyby PP pobierała po 20 zł za list, to pewnie nie miałaby problemów finansowych.
Po drugie PP dostarcza listy, których adresaci nie chcą odbierać. InPost jest jednak usługą która jest nastawiona na współpracę adresata.
Póki Poczta Polska ma monopol na dostarczanie pism z administracji publicznej, sadów, to nie wiele to zmieni.
Natomiast raz InPost miał już umowy na dostarczanie pism urzędowych i poległ, bo miał za małą sieć placówek i za mało pracowników.
Powtórka z rozrywki kto pamięta :)?
@Spider ja pamietam jak brzoska wszystkich nas wyruch.. na giełdzie. Oczywiście podziwiam co osiągnął, ale faktem jest że paczkomaty sfinansowali cywile i fundusze/ofe... więc straciliśmy wszyscy.
No ale może by tego nie zrobil gdyby nie bandyckie państwo i nierealizowanie umów, więc może kwita...
Chociaż myślę że i bez tego by zdechli bo Brzoska mial za maly kapital i bezsensu wstawial pojedyncze maszyny do odległych krajów, które nie mogły byc rentowne .
nie będzie
Raz już roznosili, dzięki. Choć wydaje się to niemożliwe byli gorsi od PP.
@ObserwatorGospodarczy poczcie nic nie zagrozi, bo to panstwowa firma.
Gwoździem do trumny poczty jest konieczność utrzymywania placówek, nawet gdy są nierentowne.
Wysmiewane tu dewocjonalia są sposobem na zmniejszenie strat. A kto jest klientem placówek? Mlody, wyksztalcony, czy emeryt? No i związki zawodowe.... mamy dzięki temu lewicowy państwowy niewydajny klincz ...
IMHO należy całkowicie uwolnić rynek dostarczania listów. Zero dopłat i rekompensat - PP powinna utrzymywać się wyłącznie z opłat za nadane przesyłki.
Jeśli urzędy albo sądy potrzebują aby adresat na jakiejś odległej wsi miał placówkę w swojej gminie, to powinny za to płacić tyle ile to kosztuje. Owszem - to by sprawiło, że zamiast budżetu centralnego, koszty korespondencji obciążałby budżety poszczególnych firm, urzędów i instytucji. Nadawcy, którym zależy na dostarczeniu listu, a nie tylko na fikcji jego doręczania, mógłby wybrać InPost albo inną firmę kurierską. Gdyby PP nie miała dopłat to pewnie miałaby podobne albo wyższe ceny jak te firmy. Jednocześnie, jakby urząd płacił 20zł za dostarczenie awiza, to by poczuł presję by komunikować się innymi kanałami niż PP.
W końcu może udałoby się zrezygnować z tej formy doręczania listów. Być może szybciej niż wolniej - wyobraźcie sobie scenariusz, że PP podnosi ceny do 20zł za list - bo tyle kosztuje utrzymywanie placówek na wypizodwie. Wszyscy zaczynają się zastanawiać, czy te niedochodzące, ale fikcyjnie dostarczone listy w ogóle mają sens. Może dałoby się większość korespondencji robić elektronicznie, albo współpracować z odbiorcą (jak w paczkomatach - odbiorca jest świadomy paczki i jest zainteresowany jej szybkim odbiorem).
@matips punkt dla ciebie, ale- o ile temat w ogóle zostanie podjęty- będą się przed tym bronić jak komuchy przed lustracją, bo wiedzą, że na faktycznym wolnym rynku poszliby na dno do połowy roku. A teraz? A teraz masz zapisane w prawie, że jest "łopyratór" taki nasz, taki narodowy i chuj- jest nie do ruszenia. Nawet jak państwo rok w rok musi w niego pompować setki milionów, a oni i tak wychodzą na minus.
Liczę na powrót blaszek. Muszę uzupełnić kolekcję. Może jakąś zbroję Inpostową z nich złożę, albo uzbroję lokalny paczkomat przed atakami powietrznymi, które powietrznymi tylko się wydawały.
No i bardzo dobrze, PP to gówno które pozostało w czasach PRL.
wiele lat temu zamówiłem coś raz kurierem Inpost, byłem w danym miejscu, dostałem info że kurier nikogo nie zastał (po prostu wjechał na parking, zobaczył że nie ma gdzie zostawić auta i olał) to był mój pierwszy i ostatni raz z usługą "kurier inpost". Z paczkomatów korzystam od początku i zero problemów (póki co)
Zaloguj się aby komentować