The Forest Quartet
Od czasów, kiedy czasopismo CD-Action było jeszcze moim głównym źródłem oryginalnych gier, zawsze dziwiłem się narzekaniom dotyczących dodawanych pełniaków. Obecnie tak samo się dziwię, gdy gracze narzekają na gierki z darmowych rozdawnictw (w czym króluje Epic Games Store). „Dlaczego nie dali tego i tamtego?”, „Ale bieda w tym tygodniu/miesiącu” et cetera.
Pełniaki z CDA czy gierki rozdawane za darmo traktuję jako taki bonus: w końcu interesujące mnie tytuły mogę kupić sobie sam, więc tym bardziej się cieszę, gdy w ofercie pojawi się „indyk” - ogółem coś, czego normalnie raczej nigdy bym nie kupił, ale za darmo chętnie sprawdzę. W ten właśnie sposób poznałem między innymi przygodówki point and click, w których się zakochałem, czy skradanki (seria „Thief”, „Dishonored” i tym podobne).
I gdyby nie darmowe rozdawnictwo, to pewnie nigdy nie trafiłbym na „The Forest Quartet”, krótką, ale bardzo ładną gierkę logiczną.
Opowiada historię tytułowego kwartetu składającego się z trzech muzyków i wokalistki. Każdy z mężczyzn zmaga się z dużym problemem: jednego dręczy depresja, drugi cierpi na stany lękowe, a trzeci nie potrafi radzić sobie z agresją. W przeszłości wokalistka Nina zebrała ich w zespół i zabrała do lasu (stąd ich nazwa), gdzie pomogła im się uporać z demonami. Tylko że umarła i zabrakło czynnika spajającego muzyków.
Nina wraca zza grobu i jako duch ponownie stara się pomóc swojemu zespołowi, by zebrali się w celu zagrania ostatniego, pożegnalnego koncertu. Sama rozgrywka jest bardzo prosta: latamy jako duszek i rozwiązujemy nieskomplikowane zagadki logiczne. Podzielone są na trzy zestawy (po jednym dla każdego muzyka). Moim ulubionym było łączenie kabelków w odpowiedniej kolejności, żeby przeszedł przez nie prąd, który sprawi, że zapali się żarówka albo pojawi się most. :')
„The Forest Quartet” nie należy do długich gier. Przejście zajęło mi niecałe półtorej godziny i był to czas dobrze spędzony. Grafika jest bardzo ładna, udźwiękowienie również mi się spodobało. Tym bardziej, że to w końcu projekt bardzo małego zespołu.
Z strony na Steamie można wyczytać:
„The Forest Quartet to projekt osobisty i rodzinny. Kompozytorem oryginalnej muzyki jazzowej jest tato Madsa, głosu Ninie udzieliła jego siostra, a ścieżkę dźwiękową nagrali muzycy należący do Danish Radio Big Band z Kopenhagi w Danii.”
Niemniej na pewno nie zapłaciłbym pełnej ceny (45,99 PLN) za ten tytuł - na szczęście można go kupić za grosze. Tylko że jak wspomniałem wcześniej, sam raczej bym się nie zainteresował tą gierką.
https://store.steampowered.com/app/1620720/The_Forest_Quartet/
Ile zostało gier w backlogu: 362
#gry #steam #neuromantykpisze #przemyslenia
Od czasów, kiedy czasopismo CD-Action było jeszcze moim głównym źródłem oryginalnych gier, zawsze dziwiłem się narzekaniom dotyczących dodawanych pełniaków. Obecnie tak samo się dziwię, gdy gracze narzekają na gierki z darmowych rozdawnictw (w czym króluje Epic Games Store). „Dlaczego nie dali tego i tamtego?”, „Ale bieda w tym tygodniu/miesiącu” et cetera.
Pełniaki z CDA czy gierki rozdawane za darmo traktuję jako taki bonus: w końcu interesujące mnie tytuły mogę kupić sobie sam, więc tym bardziej się cieszę, gdy w ofercie pojawi się „indyk” - ogółem coś, czego normalnie raczej nigdy bym nie kupił, ale za darmo chętnie sprawdzę. W ten właśnie sposób poznałem między innymi przygodówki point and click, w których się zakochałem, czy skradanki (seria „Thief”, „Dishonored” i tym podobne).
I gdyby nie darmowe rozdawnictwo, to pewnie nigdy nie trafiłbym na „The Forest Quartet”, krótką, ale bardzo ładną gierkę logiczną.
Opowiada historię tytułowego kwartetu składającego się z trzech muzyków i wokalistki. Każdy z mężczyzn zmaga się z dużym problemem: jednego dręczy depresja, drugi cierpi na stany lękowe, a trzeci nie potrafi radzić sobie z agresją. W przeszłości wokalistka Nina zebrała ich w zespół i zabrała do lasu (stąd ich nazwa), gdzie pomogła im się uporać z demonami. Tylko że umarła i zabrakło czynnika spajającego muzyków.
Nina wraca zza grobu i jako duch ponownie stara się pomóc swojemu zespołowi, by zebrali się w celu zagrania ostatniego, pożegnalnego koncertu. Sama rozgrywka jest bardzo prosta: latamy jako duszek i rozwiązujemy nieskomplikowane zagadki logiczne. Podzielone są na trzy zestawy (po jednym dla każdego muzyka). Moim ulubionym było łączenie kabelków w odpowiedniej kolejności, żeby przeszedł przez nie prąd, który sprawi, że zapali się żarówka albo pojawi się most. :')
„The Forest Quartet” nie należy do długich gier. Przejście zajęło mi niecałe półtorej godziny i był to czas dobrze spędzony. Grafika jest bardzo ładna, udźwiękowienie również mi się spodobało. Tym bardziej, że to w końcu projekt bardzo małego zespołu.
Z strony na Steamie można wyczytać:
„The Forest Quartet to projekt osobisty i rodzinny. Kompozytorem oryginalnej muzyki jazzowej jest tato Madsa, głosu Ninie udzieliła jego siostra, a ścieżkę dźwiękową nagrali muzycy należący do Danish Radio Big Band z Kopenhagi w Danii.”
Niemniej na pewno nie zapłaciłbym pełnej ceny (45,99 PLN) za ten tytuł - na szczęście można go kupić za grosze. Tylko że jak wspomniałem wcześniej, sam raczej bym się nie zainteresował tą gierką.
https://store.steampowered.com/app/1620720/The_Forest_Quartet/
Ile zostało gier w backlogu: 362
#gry #steam #neuromantykpisze #przemyslenia
Zaloguj się aby komentować