W literaturze i filmach podróże w czasie są skrajnie niebezpieczne, ponieważ najmniejsze kichnięcie w przeszłości może diametralnie zmienić przyszłość.
Jednakże ludzie w teraźniejszości są przekonani o tym, że cokolwiek nie zrobią to nie ma znaczenia i nie mają żadnego wpływu na globalny kształt świata.
#przemysleniazdupy oraz #polityka bo te wypociny powstały jak kolega upierał się, że "jeden głos i tak nie ma znaczenia w #wybory "
@entropy_
Bo zazwyczaj podróże w czasie w dziełach kultury opierają się mocno na teorii wszechświatów równoległych i teorii chaosu.
Czyli, że istnieje nieskończona ilość wszechświatów, w których występują wszystkie możliwe ciągi przyczynowo skutkowe. Czyli nawet inaczej wypowiedziane przez ciebie zdanie może wypłynąć na rzeczywistość (minimalna zmiana danych wejściowych może zmienić diametralnie wynik).
Przenieść to na nasz wszechświat jest ciężko, bo przy zmianie jednych danych wejściowych inne mogą się dostosować i wynik pozostanie zgrubsza ten sam.
Pewnie chujowo wytłumaczyłem, ale lepiej nie potrafię.
A co do wyborów - trzeba iść i dołożyć swoją cegiełkę. Nie ma tu dyskusji nawet
@Jarem Tym się różni teoria od praktyki
W teorii inaczej postawiony przecinek 20 lat temu uczyniłby ze mnie miliardera, w praktyce... no cóż
No co do dokładania cegiełki też się zgodzę trzeba iść niezależnie jakie tam kto ma poglądy
@entropy_
To nadal jest teoria. Po prostu żyjesz w rzeczywistości, w której źle przestawiony przecinek nie wpłynął w dużym stopniu na rzeczywistość :D
W sumie mnie to bawiło, brak logiki tego nawet z punktu przyjętych zasad universum. Efekt motyla itp. Bo jeśli drobna zmiana takie rzeczy wywołuje, to wprowadzenie do systemu parudziesięciu kilo masy i energii z przeszłości samo w sobie ma większy wpływ niż kichnięcie czy przesunięcie przedmiotu.
@VanQuish
Niestety ciężko stworzyć uniwersum z teorią chaosu i podróżami w czasie bez luk logicznych. Ogólnie te koncepty bardzo często wymykają się naszej intuicji
@entropy_ Wyolbrzymiona magia kina i nasza percepcja tego co tylko widoczne.
Postawienie przecinka nie musi (ale może) wpłynąć na Twoją rzeczywistość.
W skali wszechświata, czy to że podróżowałeś w czasie, postawiłeś przecinek i jesteś teraz miliarderem zmieniło losy ziemi? Czy obrót ziemi by się zmienił, słońce szybciej wypalało swoje paliwo albo pluton zwiększyłby swoją wielkość dzięki czemu ciągle moglibyśmy go nazywać planetą?
Teraz wyobraź sobie że stawiasz ten przecinek i nic się nie dzieje.... normalnie kino akcji. Dlatego na filmie musi się coś dziać. Dlatego mamy wrażenie że każda zmiana na coś wpływa - bo tylko takie sceny nam są pokazywane. Nie jest pokazywanych 99% przypadków gdzie by tak się nie stało i na świecie nic wielkiego by się nie zmieniło - bo to nudne i widza nie porusza.
Mamy więc percepcje że
najmniejsze kichnięcie w przeszłości może diametralnie zmienić przyszłość.
Dlaczego użyłeś słowa 'może' natomiast a contrario stawiasz tezę że nasze wybory wpływają na coś w pewniku. Czy Twoja percepcja też nie jest tym skrzywiona? Stawiasz to małe prawdopodobieństwo kiedy coś się zmienia przy podróżach w czasie w opozycji do słów że jeden głos ZAWSZE zmienia. Moim zdaniem popełniasz błąd w percepcji tych dwóch zdarzeń bo prawdopodobieństwo zaistnienia zmiany przy podróży w czasie wcale nie musi być takie duże.
Wiem że istnieje coś takiego jak efekt motyla ale każda lawina kończy się gdzieś na dnie. Kiedyś odkryciem zmieniającym architekturę było wynalezienie strzał zapalających bo grody były z drewna. Nie słyszałem żeby teraz coś było na ten temat w prawie budowlanym. W perspektywie czasu nawet efekt motyla blednie, kiedy skupimy się na jednym tylko jego wątku. A czy każde kopnięcie puszki, każdy przecinek musi coś zmieniać?
Dlaczego użyłeś słowa 'może' natomiast a contrario stawiasz tezę że nasze wybory wpływają na coś w pewniku.
@Mikel Jedno nie przeczy drugiemu
Weźmy za przykład solniczkę z solą. Jeżeli wezmę i zamieszam sól to globalny stan wygląda z daleka identycznie jak przed zamieszaniem jednakże wewnętrzny jest całkowicie inny. Gdyby się przyjrzeć poszczególnym kryształkom w naczyniu to każdy ma nowego sąsiada, którego wcześniej nie miał, mimo że z dalszej perspektywy wszystko jest "takie samo".
Mała zmiana MOŻE diametralnie zmienić lokalne postrzeganie rzeczywistości, ale z większej perspektywy sprawy dalej będą się toczyć tak jak miały się toczyć. Niezależnie od moich teraźniejszych decyzji ktoś za 30minut potknie się w metrze w Tokio i upuści zakupy, ale zależnie od moich decyzji teraz zjem za 30minut banana bo pójdę do sklepu.
Nie słyszałem żeby teraz coś było na ten temat w prawie budowlanym.
Może nie o strzałach zapalających, ale o wyjściach ewakuacyjnych słyszałem.
@entropy_
Weźmy za przykład solniczkę z solą.
Zajebista analogia.
Tylko ona skupia się na rzeczach istotnych, wpływające na wiele ziarenek - takich jak kataklizm czy wybuch wulkanu. Wtedy masz rację, każdy będzie miał nowego sąsiada po potrząśnieciu. Czy to że kopniesz puszkę ma wpływ na inne ziarenka? Albo to że dostałeś awans? Tak średnio bym powiedział. Sam jesteś kowalem swojego losu. Czy to że jako ziarenko zmienisz swoje położenie, niekoniecznie musi znaczyć że zmienisz pozycję innych ziarenek.
Moim klu było prawdopodobieństwo zdarzeń.
Twój kolega mówił że na pewno jego głos nic nie zmieni. Ty chcesz go przekonać tym że na pewno ma wpływ na wybory.
Twoim dysonansem co powyższe było to że przecież wierzymy w to że gdybyśmy podróżowali w czasie to mamy wpływ na przyszłość - w jedno wierzy a w drugie nie? A ja Ci chciałem powiedzieć że niekoniecznie musimy mieć wpływ na zmianę wydarzeń. Masz perspektywę filmów gdzie się tak dzieje ale to nie musi być reguła. Abstrahując od filmów i skupiając się na rzeczywistości - Twoje wybory w przeszłości mogą mieć wpływ. Jest prawdopodobieństwo ale jest ono małe.
Porównujesz więc zdarzenie pewne ze zdarzeniem niepewnym. I z tym mam problem.
Tak w ogóle - zamieńmy role i wyobraźmy sobie taki świat:
Jakby istniały filmy w którym to jedna karta do głosowania zmieniła bieg wydarzeń. Na tej kanwie powstałoby kilka filmów które podają podobną narrację. Wyobraź sobie taki house of cards w którym Marian z Czikago oddał głos, który pogrążył Franka. Było fifty/fifty i wiemy że ten jeden konkretny głos przeważył szalę. Jakbyś widział takie obrazki - wtedy miałbyś takie "ja też chce". Twoja percepcja tego że Twój głos coś zmienia by się unaocznił i miałbyś wrażenie że faktycznie coś zmienia. A czy faktycznie zmienia czy jest tylko cegiełką? Kwestia tego co postrzegamy za zmianę. Ja wierzę w kolektyw i że jest to realny wpływ - a Twój kolega tego nie widzi. Jakby mu unaocznić to by wierzył że jego wybór ma wpływ (gdzie realnie by miał), tak samo jak Ty wierzysz że podróże w przyszłość zmienią świat (gdzie realnie raczej do tego nie dojdzie)
@entropy_ Ponieważ fakt, że Twój czyn może spowodować losową zmianę (bo nie jesteś w stanie przewidzieć konsekwencji swoich decyzji bez względu na to, jak bardzo przemyślana Ci się wydaje), jest równoznaczny z tym, że nie masz na nic wpływu.
@k44tajemnicza idąc tym tokiem rozumowania to niewarto żadnej decyzji podejmować bo i tak chaos przejmie kontrolę
W sumie to nawet mi się ten pomysł podoba xD
Zaloguj się aby komentować