W latach 80, połowa mojej rodziny pracowała w stoczni szczecińskiej. Był jeden wypadek w brygadzie wujka, gdzie zerwana lina cumujaca jakiegos olbrzyma, zadziałała jak bicz, i jeden ze stoczniowcow dostal w głowę - śmierć na miejscu
Komentarz usunięty
Zaloguj się aby komentować