Wziąłem sobie te słowa do serca gdy 13 lat temu postanowiłem zainstalować sobie League of Legends. I o ile w „normalnym” sporcie można sobie poważnie uszkodzić swoje ciało, o tyle w sportach typu szachy, czy właśnie eSport, co najwyżej nadwyrężyć nadgarstek lub.. Zniszczyć sobie psychikę!
Dzisiaj chciałem pochwalić się czymś, co od wielu lat starałem się osiągnąć. Dotrzeć do „elitarnej” grupy osób posiadających rangę Diament – elitarność jej polega na tym, że statystycznie tylko około 3.8% najlepszych graczy ma okazję ją mieć. Ponad nią znajdują się tylko Master, Grand Master i Challenger, na które składają się czołówka – mniej niż 1% najlepszych graczy, najpopularniejszej gry eSportowej na świecie jaką jest właśnie League of Legends.
By jednak nie było zbyt prosto, jeszcze 10 lat temu – w sezonie około 4 – postanowiłem, że osiągnę to w sposób niekonwencjonalny: nie stosując poradników, nie przeglądając taktyk innych graczy, wymyślać i uczyć się wszystkiego samemu i przy okazji, wybierając postać, która ówcześnie nie nadawała się do roli junglera (gajowego) – mowa tu oczywiście o żywym ucieleśnieniu ognia – jednej z obecnie 168 unikalnych postaci - Brandzie.
Przez lata, udawało mi się uzyskiwać rangę niższą – Platynową – jednak życiowe sprawy nie pozwalały mi poświęcić wystarczającej ilości godzin na parcie wyżej. W wyniku mojego uporu jednak, ktoś w zarządzie Riot (twórcy gry) chyba usłyszał moje prośby i to właśnie w sezonie 14 postać ta dostała możliwości walki na równym poziomie, na tej wymagającej roli.
Musicie jednak wiedzieć, że przez lata to nie moje umiejętności (albo raczej – nie tylko one) blokowały mój rozwój, ale właśnie psychika. Osoby, które grały kiedyś w LoLa wiedzą o czym mówię, a te które nie wiedzą.. cóż – jesteście szczęśliwymi ludźmi! Otóż w grze tej ścieramy się nie tylko z 5 przeciwnikami, próbując zniszczyć zarówno ich jak i struktury które dzielą nas od wygranej (celem jest zniszczenie Nexusa – głównego budynku przeciwnika). Ale dużym utrudnieniem jest to, że trzeba walczyć również z 4 innymi graczami w naszej drużynie – a najczęściej również ze samym sobą!
Ktoś mi kiedyś powiedział, że za sukcesie w sporcie w 60% odpowiada przede wszystkim psychika – i widzę po sobie, oraz innych – że nie były to słowa rzucone na wiatr! Wszak moja przygoda z tą grą zaczęła się gdy byłem jeszcze nastolatkiem, to jak zmieniłem się jako człowiek odzwierciedlało się również w moim podejściu do gry, ale i przez nią naprawdę sporo nauczyłem się o życiu.
I teraz będąc w drużynie 5 osób, gdzie każdy z nas musi swoją robotę wykonać jak najlepiej (a na pewno lepiej, niż przeciwnicy!), zawsze dochodzi czynnik ludzki. W tej grze „community” mogę określić dla wszystkich jako „sfrustrowane”. Wiele osób obwinia o swoje porażki wszystkich, tylko nie siebie samego, poddają się zanim gra jeszcze się na dobre zacznie patrząc tylko przez pryzmat słabego początku. Później dochodzą dogrywki słowne, odmawianie gry, celowe przegrywanie, a ze sposobów na obrażanie mojej rodzicielki za to, że mnie urodziła, mógłbym napisać co najmniej dwie książki – i to często tylko z jednego dnia gry!
Czasem gdy przegrywasz kilka gier pod rząd, Twój humor mocno się pogarsza, zaczynasz się zastanawiać co jest z Tobą nie tak, zaczynasz w pewnym momencie obwiniać samego siebie (ale zawsze – po grze i nigdy publicznie) i nie masz już na to siły, bo myślisz, że nie jesteś wystarczająco dobry. Frustracja to potężne uczucie, ale właśnie przez moje postanowienie – chęć osiągnięcia celu – mimowolnie nauczyłem sobie z nim radzić.
Kiedyś zapytałem jednego gracza, którego najwyższa ranga to był Grandmaster, jak on to robi, że jest tak dobry. On mi powiedział tylko tyle – i zabrzmieć to może jak coachowskie gadanie śmiesznego Pana z YouTuba – ale niosło w sobie dużo prawdy: „Zawsze wierz w to, że wygrasz!”.
I nawet nie wiecie ile razy, przegrany już praktycznie mecz udało nam się obrócić o 180° - tylko dlatego, że udało mi się przekonać samego siebie – a później resztę drużyny – że damy radę.
I tak naprawdę nie ma tutaj wielkiej filozofii, by piąć się w górę i być lepszym trzeba walczyć i myśleć o każdej małej rzeczy. Zwracać uwagę na najdrobniejsze szczegóły, jedno złe kliknięcie myszką może zadecydować o porażce lub wygranej. Gdy dwie drużyny o podobnym poziomie się spotykają, to szansa każdej z nich na wygranie to 50-50%. Gra jest zbalansowana tak, by każdy gracz mógł tego doświadczyć. Jednak jak widzicie na przestrzeni ~100 gier udało mi się osiągnąć wynik wyższy – 58%. I te 8% to są właśnie te szczegóły – te drobnostki i ta wola walki, która pozwalała mi przechytrzyć przeciwników i pokazać im, kto tutaj rządzi.
Najważniejsze jednak jest to, że gdy to zrozumiałem, coś we mnie klikło i doszło do mnie – że ja jestem odpowiedzialny za swój własny sukces. Nie mogę zwalać na innych, muszę patrzeć tylko na siebie – tylko ja mogę wpłynąć na wynik meczu. Te naukę przeniosłem do własnego życia w innych jego sferach i zdecydowanie pozwoliło mi się to rozwinąć.
Bo ludzki umysł jest stworzony do konkurowania, do walki – do zwycięstwa. Tak stworzyła nas natura i dlatego jesteśmy tu gdzie jesteśmy.
Dlatego możecie się śmiać, że to nic wielkiego – bo innym osobom taka ranga przychodzi dużo prościej. Ale ja jestem dumny, że udało mi się pokonać swoje niedoskonałości i osiągnąć cel, który sobie lata temu postawiłem. I pewno byłoby mi prościej gdybym wybierał tylko najbardziej niezbalansowane postacie w danej chwili.
Ale tak jak i w życiu, tak i w tej grze – ja po prostu wszystko muszę robić po swojemu. Bo wtedy zarówno droga jak i nagroda z dojścia na jej koniec – smakuje najlepiej.
~sorek
#leagueoflegends #gry #esport #chwalesie
@sorek Myślałem, że to jakaś pasta i będzie zabawnie, a tu tyle czasu straconego. Bye.
@sorek gratsy! Cel osiągnięty? Czy zmieniasz cel na wyższa rangę czy testujesz umiejetność w innej grze?
> gratsy! Cel osiągnięty? Czy zmieniasz cel na wyższa rangę czy testujesz umiejetność w innej grze?
@Bjordhallen na to wygląda. Póki co nie mam ani czasu ani niestety ochoty na inne gry. Szczerze ogarnianie innych gier od 0 jest czasochłonne, a wolę skupić się obecnie na pracy nad projektami. Poza tym nie ma szczerze innej gry tak dobrej jak LoL, w dote trochę grałem ale tam by być dobrym też trzeba poświęcić sporo czasu, a jednak grając casualowo ta gra nigdy nie dała mi tyle satysfakcji i przyjemności co LoL.
Co najwyżej atak na mastera, ale nie jestem pewien, że mam na tyle dobre reakcje i koordynacje by równać się z najlepszymi z najlepszych
@sorek nie spodziewałem się czegoś sensownego z lola a tu proszę, ja zawsze ssałe, w tym mimo że zaczynałem jak była gruba beta i nikt praktycznie tej gry nie znał.
Wtedy jeszcze community było spoko. Podstawa dla mnie zawsze było jedno, podchodziłem do rozrywki na luzie, grałem żeby się rozerwać, pobawić i pogadać z kumplami. Z czasem jak się zrobił skis w środowisku to tym rzuciłem. Czasami wracałem, ale za każdym razem było jeszcze gorzej z graczami. Strach pomyśleć jak tam teraz to musi wyglądać.
Gratki wbicia wysokiej rangi i zmiany podejścia, bo to w tym całym wpisie jak dla mnie jest clue.
Diamond 4 i grasz tylko jedną postacią ?
@ivanar
Nie, nie gra tylko Brandem. Patrz na screeny.
@ivanar w 95% tak - gram tylko Brandem, oczywiście potrafię grać na topie i innymi postaciami, jednak challenge był na Branda wyłącznie. W poprzednim sezonie miałem Emeralda chyba 3 grając praktycznie tylko poppy na topie.
@sorek Sigma
Akurat w tym sezonie idzie cos ugrac brandem w jungli, w tamtym tez chyba byl op przez chwile. A ze kiedys wybrales branda w jungli do bycia otp to troche syzyf xD znalem tylko jednego swira ktory od czasu do czasu grywal brandem jg
> znalem tylko jednego swira ktory od czasu do czasu grywal brandem jg
@Rafi66 może to byłem ja? xD Szczerze nie spotkałem się z tym nigdy przed sezonem 13, a w nim on tylko przez bardzo, bardzo krótką w chwile w ogóle mógł działać.
Teraz jest dużo lepiej i mam nadzieję, że tak zostanie. Bo riot jest pierwszy nerfić dobrych magów, a tym czasem kogmaw ma właśnie 55% win ratio xD
@sorek nie Ty xD bubnik taki strimer ale teraz chyba nie gra tym, pamietam ze kiedys vi i brandem najwięcej nakurwial
@sorek Gratki, szacun za wytrwałość i nastawienie.
Tylko nie rozumiem dlaczego odciąłeś się od "wsparcia dydaktycznego". Faktycznie można mieć satysfakcje, że coś samemu się rozkminiło, ale tak generalnie to takie granie po swojemu utrawala błędy i złe nawyki, a ligusia jest raczej taka grą z której więcej satysfakcji da ci poprawna gra niż walenie głową o sufit i przebijaniu się na kolejne piętra coraz rzadziej z biegiem czasu.
100 tysięcy graczy wpadnie na więcej pomysłów niż jeden więc warto uczyć się od innych.
@Wannasauna zgadzam się, oczywiscie przez lata zawsze jakaś wiedza się znalazła i oczywiście że oglądam finały itp.
Ale jak mówie niczego specyficznie do Branda nie znalazłem
Zaloguj się aby komentować