Słońca nie widziałem już będzie dwa miesiące
Słońce to dla mnie jak zające na łące
Zające małe, kudłate, brykające
Za to chmury to dzieci w pociągu ryja drące
Dzisiaj wyjrzało na dosłownie trzy minuty
Ja siedziałem w pociągu jak w kajdany zakuty
Nie mogłem poczuć ciepła, nawet grzanie nie grzało
Trzy minuty, między chmury mi to słońce zabrało
Teraz dalej siedzę w celi, maszynista klimę włączył
Ja się trzęsę z tęsknoty, bo ktoś okno otworzył
Kaptur z boku jara zielsko, uśmiechem pogroził
Konduktorzy nas mijają, żaden nie jest mądry
Walą się pioruny, grzmoty, paranoje
Nie wiem, czy dojadę, bo na postoju stoję
Kaptur kogoś szanuje, odbija się na siedząco
Kiedy częstuje zielskiem ja odmawiam twierdząco.
Dziękuję.
Jadę, zawracam, jadę dalej tyłem
Na wschodzie znowu słońce, zające odświeżyłem
Umyłem, wyczesałem, są świeże, pachnące
Ciepło oświetlone, mają wybieg mody na łące
Na zachodzie za to grożą paranoje, chmury
Jak widać w Berlinie znowu stawiają mury
Za chwilę patrzę, na zachodzie bez zmian
Zające uciekają, chcą do słońca, jak ja
Dlatego apeluję do góry, lato wróć
Nie wraca, ubolewam, ale życzę mu
Wszystkiego najlepszego, niech wie, że jest chciane
Tu nie Berlin, tu nie natknie się na ścianę
Za chwilę dojadę, wyjdę z klimy do skwaru
Kaptur odzyska sos i wyjdzie z koszmaru
Listonosz mi przyniesie list zamiast awizo
I wszystko wróci do sprawiedliwości wymiaru
Fajnie co
#tworczoscwlasna #rappoezja #moje #podroze #latowroc
Słońce to dla mnie jak zające na łące
Zające małe, kudłate, brykające
Za to chmury to dzieci w pociągu ryja drące
Dzisiaj wyjrzało na dosłownie trzy minuty
Ja siedziałem w pociągu jak w kajdany zakuty
Nie mogłem poczuć ciepła, nawet grzanie nie grzało
Trzy minuty, między chmury mi to słońce zabrało
Teraz dalej siedzę w celi, maszynista klimę włączył
Ja się trzęsę z tęsknoty, bo ktoś okno otworzył
Kaptur z boku jara zielsko, uśmiechem pogroził
Konduktorzy nas mijają, żaden nie jest mądry
Walą się pioruny, grzmoty, paranoje
Nie wiem, czy dojadę, bo na postoju stoję
Kaptur kogoś szanuje, odbija się na siedząco
Kiedy częstuje zielskiem ja odmawiam twierdząco.
Dziękuję.
Jadę, zawracam, jadę dalej tyłem
Na wschodzie znowu słońce, zające odświeżyłem
Umyłem, wyczesałem, są świeże, pachnące
Ciepło oświetlone, mają wybieg mody na łące
Na zachodzie za to grożą paranoje, chmury
Jak widać w Berlinie znowu stawiają mury
Za chwilę patrzę, na zachodzie bez zmian
Zające uciekają, chcą do słońca, jak ja
Dlatego apeluję do góry, lato wróć
Nie wraca, ubolewam, ale życzę mu
Wszystkiego najlepszego, niech wie, że jest chciane
Tu nie Berlin, tu nie natknie się na ścianę
Za chwilę dojadę, wyjdę z klimy do skwaru
Kaptur odzyska sos i wyjdzie z koszmaru
Listonosz mi przyniesie list zamiast awizo
I wszystko wróci do sprawiedliwości wymiaru
Fajnie co
#tworczoscwlasna #rappoezja #moje #podroze #latowroc
Zaloguj się aby komentować