Rzeczywista jakość szkoleń rezerwy WP - słowa od rezerwisty
hejto.plWołam więc tych, do których kierowałem słowa o gotowości podzielenia się moim wyznaniem, czyli:
@Ilirian @regisek @BialkowyWygnaniec @Opornik @Cybulion @anervis
W dniach od 6 grudnia do 16 grudnia byłem na ćwiczeniach rezerwy. To moje drugie wcielenie, od czasu gdy odszedłem z służby czynnej. Nakreślę w punktach to kim jestem, jaką mam przeszłość, co się złożyło na obecną sytuację, jak wyglądają ćwiczenia i zakończę to moimi przemyśleniami.
Kim jestem?
Mieszkam w Warszawie. Pochodzę z rodziny o wojskowych tradycjach, a mój tata ma za sobą wieloletnią służbę zawodową jako oficer Wojska Polskiego. Jako pierworodny syn, byłem pod dużym wpływem taty. Mój jedyny błąd to fakt kombinowania by zostać oficerem bez wybierania się na Szkołę Oficerską, bowiem w tamtym czasie uważałem, że nie dam rady.
Zamiast kombinować z studiami (pięć lat straconych na jednej z uczelni), mogłem w wieku 19 lat zaciągnąć się jako szeregowy i budować swoją karierę. Dziś byłbym pewnie podoficerem z blisko dekadą służby na karku.
Jak trafiłem do wojska?
Jest to połączone z punktem wyżej. Po ukończeniu studiów drugiego stopnia pomyślałem o studium, ale tam nie dostajesz się ad hoc. Bez pchnięcia nie masz szans, więc postanowiłem zapracować na siebie własnymi siłami, szczególnie, że mój ojczulek był raczej zbyt szczerym oficerem, który robił dużo, ale nie pił wódki z odpowiednimi ludźmi, przez co ukończył służbę jako major, choć miał kursy i kwalifikacje na stopień pułkownika.
Po ukończeniu studiów zapisałem się do Służby Przygotowawczej. Maszyna losująca MONu skierowała mnie do 21bsp w Rzeszowie, a konkretniej do jednego z pododdziału. W styczniu. Nie wiedziałem, że gdzieś są jeszcze zimy po -20 stopni, ale przekonałem się. Niestety, nie byłem przygotowany fizycznie i po miesiącu zrezygnowałem.
Zrobiłem potem głupią rzecz: zamiast "podciągnąć" się fizycznie i złożyć podanie o ponowne wcieleniem mnie do szefa WSzW, poszedłem do.. WOT. Zamknąłem sobie tym samym drogę do zawodowego wojska, bo prawo stanowi tak i nie inaczej.
W WOT przesiedziałem rok i odszedłem. Gdy zaciągałem się do WOT, myślałem, że te zdjęcia to propaganda i będę biegał z Berylem w mundurze. Zrewidowałem swój pogląd od pierwszego dnia służby.
Tworzyłem pierwszy batalion jaki powstał w nowej brygadzie z Mazowsza, byłem pierwszą "szesnastką". Odszedłem, bo zobaczyłem ile czasu wytapia się na typowo wojskowych debilizmach czyt. czekaniu i "białej taktyce". Sądziłem, że będzie nieco lepiej niż w regularnym wojsku. Było, tylko trochę, ale marnowanie czasu szkoleniowego tymi pierdołami mocno mnie zniechęcił. W 2019 zakończyłem służbę czynną i przeszedłem do rezerwy.
WP nie upomniało się o mnie aż do września 2021.
Co robiłem w wojsku?
Na SP byłem szkolony jako celowniczy karabinu maszynowego.
W WOT byłem saperem.
Ponieważ zrezygnowałem po roku, nie ukończyłem szkolenia specjalistycznego. Szkolenie żołnierzy TSW trwa trzy lata i jest podzielone na trzy etapu, po roku jako jednym etapie. Etap pierwszy to szkolenie podstawowe, gdzie szkolisz się jako żołnierze lekkiej piechoty. Stąd czuje się bardziej zającem, niż saperem.
Ciągle pamiętam szkolenie, zieloną taktykę, dobrze strzelam. Uważam się za zająca, piechociarza, a z saperską robotą mam tyle wspólnego, co szkolenia e-learningowe jakie robiłem na platformie szkoleniowej WOT. Tyle.
Nie mniej, dlatego, że w wojsku specjalności przybija się na papiaka, dostałem sapera.
Saperem mam być w jednostce, gdzie mam przydział mobilizacyjny. I powiem wam, że nie jestem tam jedyną osobą z przypadku.
Jak wyglądają ćwiczenia rezerwy?
Niezależnie czy to szkolenie poligonowe, jakie miałem przyjemność odbyć we wrześniu 2021, czy na jednostce jak miało to miejsce w grudniu br., pierwsze co nasuwa się na myśl to: chaos.
Przyjeżdżacie na jednostkę, gdzie najpierw testują was na Covid, potem prowadzą do jednostki gdzie przechodzicie przez punkty papierologii, lekarza na sztukę (swoją drogą to ciekawe, że gości 40+ z ciśnieniem 180 biorą, a po dwóch dniach zwalniają, bo ciśnienie nadal jest wysokie) i potem na wydawanie umundurowania oraz wyposażenia, przy jednoczesnym zdaniu cywilnych rzeczy.
Cóż.. śmiejemy się z ruskich mobików, a nasi rezerwiści w razie mobilizacji będą wyglądać tak samo.
Stalowe orzeszki, pamiętające czasy świetności tzw. LWP. Parciane pasy z wielką klamrą WP (swoją drogą, nasi sojusznicy z NATO sądzili, że to skrót od Warsaw Pact albo White Power) które są jeszcze bardziej chujowe niż te, które miało LWP. Szelki by dopełnić komplet szelek-dusicielek? Zapomnij. A przydałby się, bo dorzucają ci ładownicę od AKMS, która ma więcej lat niż ja.
Jedyne dobre to fakt, że moja jednostka ma całkiem sprawne AKMSy. Co prawda z lat 70, ale wyjechały z fabryki by być zakonserwowane i wrzucone w magazyn. To sprawia, że na poprzednich ćwiczeniach zakochałem się w AKMS, na tych podtrzymałem swoje uczucie do tej giwery.
Skąd moja miłość, zapytacie? Na SP miałem Beryla, a najwięcej pestek wystrzelałem w WOT (więcej niż niejeden zawodowy przez kilka lat swojej służby) już z MSBSa. O Grocie mogę opowiedzieć w innym wpisie, bo to ciekawa konstrukcja. Mogę powiedzieć tylko tylej - wersja A2 czyli najnowsza według słów żołnierzy bardzo dobra, ale ja miałem A0 czyli najgorszą, bo i pierwszą.
Do stalowego beretu, ładownicy AK na pasie i ogromnej torby na gaz maskę, z AKMS w łapie, dodajmy nieśmiertelną bechatkę.
Jo, o ile jest świetna jeśli nie ruszasz się zbytnio i stoisz na placu apelowym, bo wtedy jest ciepła, tak ćwiczenie w niej jest katorgą. Jeśli bechatka namoknie, to amen w pacierzu, po szweju. Namokniętej bechatki nie przebijesz z śrutówki, a legendy mówią, że zatrzymuje nawet 9mm wystrzelone z Glauberyta. Zważywszy na moje rozmiary czołgisty, dostałem za dużą bechatkę, która w moim wydaniu przypominała.. płaszcz. Wyglądałem jak mały powstaniec, szczególnie gdy ścisnąłem się pasem WP. Obraz nędzy i rozpaczy.
Wyposażony i umundurowany rezerwista jest zapoznawany z tym gdzie służy, kto jest dowódcą i jakie jest plan szkolenia.
Od wieków, przy biurku podoficera dyżurnego czyli przy grzybie.
Jak wygląda szkolenie i program? Fikcja, to najdelikatniejsze słowo, serio.
Nie chcę podawać szczegółów, ale brakuje sprzętu i ludzi do szkolenia. Kadra zawodowa jest w rozjazdach: albo na granicy białoruskiej czy rosyjskiej, więc większość jednostki po prostu nie ma. Reszta jebie warty i służby do pożygu. Brakuje ludzi, w sensie zawodowych. Na każdym pododdziale. Brakuje oficerów, podoficerów i szeregowych.
Wiecie jak teraz robi się kaprali? Jeszcze kilka lat temu, dostanie się na szkołę do Szkoły Podoficerskiej, to był maraton. Wysłanie pięciu z jednostki to był maks i święto lasu. Teraz jedzie kilkunastu. Łapią co bardziej ogarniających szeregowych i wysyłają ich do.. jednostek. Tak, teraz szkolenie podoficerskie odbywa się w jednostkach wojskowych. Dla przykładu: w mojej jednostce wojsk inżynieryjnych, szkolą się żołnierze z takich jednostek z innych części kraju. Tak wymiana.
Z braku ludzi, którzy albo są na granicach, albo jebią warty/służby, nie ma kto szkolić, bo masowo rzucają kwity. W mojej jednostce odchodzi blisko połowa kompanii. To jeszcze nic.
W takiej pancernej jednostce spod Warszawy odchodzi jakieś sześćset żołnierzy. Ludzie mają dość jebania i bycia jebanym za marne grosze.
Dochodzi do sytuacji, gdzie patrząc na plan szkolenia możesz być pewny, że to w 80% fikcja. Jeśli tematy ujęte w planie będą realizowane, to szybko i pobierznie, bo brakuje instruktorów, brakuje materiałów i wyposażenia, a zimowa aura też nie sprzyja szkoleniu - niestety. Byłem szcześliwy, że strzeliłem szkolną dwójkę na ocenę 5, ale ja strzelam całkiem przyzwoicie - WOT mnie wyszkolił. Smutna prawda jest taka, że jeśli Ty czegoś chcesz od MONu, to wypinają się na Ciebie dupą. Jeśli oni czegoś chcą, to zamieniają się w pyskatą i bezczelną dziwkę, która uczepia się rękawa. Taki paradoks.
Moje przemyślenia
Nowa ustawa-bubel pozwala - niestety - powołać każdego z was, o czym pisałem w moim poprzednim artykule. Bardzo mi przykro, ale PiS zrobił nam kuku, a reszta polskiej sceny politycznej przybiła tą ustawę jednogłośnie, prawdopodobnie dobrze wiedząc co w niej jest. To bubel prawny, drutowany na szybko, aż się kolana grzeją od pisania na nich ustaw i rozporządzeń łatających ten syf.
Nigdy w historii Wojska Polskiego po 1989 roku, nie jest tak łatwo dostać się do służby zawodowej. Serio.
Nie ma już WFu na kwalifikacji, liczy się badanie psychologiczne, kwalifikacja przez dowódcę jednostki i badania lekarskie. WF będziesz zdawał jak każdy zawodowy, ale nie na wstępie. DZSW wbrew pozorom pozwala na wcielenie do zawodowej w trybie ultra tróbo. W teorii, żołnierz DZSW może zostać zawodowym po szkoleniu podstawowym i specjalistycznym, ale w mediach nie usłyszycie, że dobrowolsi - albo dobrowolne ofiary jak na nich mówię - składają kwity do zawodowej po kilku miesiącach i są przyjmowani, takie są braki. Jeśli jako stary rezerwista spotkacie takiego dobrowolsa, możecie być pewni, że do pół roku i będzie on zawodowym. Inną sprawą jest ich jakość, a raczej brak. Nie mniej, jest łatwo dostać się do zawodowego wojska.
Lepszym wyrokiem do rezerwy pasywnej jest rezerwa aktywna, serio. Przemyślałem to dość mocno.
Jako żołnierz AR, odbywasz ćwiczenia dwudniowe raz na kwartał oraz dłuższe a'la poligonowe przez czternaście dni raz na.. trzy lata. Podpisujesz kontrakt na czas nieokreślony, ale sami przyznacie, że to lepszy wyrok, niż jebanie niemal co rok.
Obawiam się, że MON pod kierownictwem nieudaniczków z PiSu, będzie jebać rezerwistów rok za rokiem. To nie będzie tak, że miałeś ćwiczenia np. w sierpniu 2022 i WCR wezwie Cię na kolejne za kilka ładnych lat. Oj nie, nowa ustawa-bubel pozwala ciorać Cię do upadłego. Chuj z Twoją pracą, rodziną! Nie ważne, że masz firmę i zobowiązania, zapierdalaj!
Cofamy się w rozwoju.
Chuj z tym, że dokonujemy zakupów - są na wczoraj, paniczne, na szybko i rozparcelują je pomiędzy zaniedbane brygady zmechu i panc. Coś, co powinni zrobić dawno. Myślicie, że nasi zawodowi biegają w super sprzęcie? Może cześć jednostek liniowych, ale im dalej od pierwszej linii.. Hełmy kończące resurs są zdejmowane ze stanu, a z braku laku, zawodowi biegają w stalakach. Chujowe kamizelki zwane piórnikami Stachowiaka to podstawa. Nowe mundury wcale nie są takie świetne, a judasze - nowe buty - żołnierze narzekają niemal masowo. W kwestii rezerwy? Powrót od lat 90, gdzie wszystko było szóstego rzutu, bo używane. Dokładnie tak.
Dostałem używany, ale chyba mało używany mundur i używane buty. Ozonowane, rzekomo. Chcę w to wierzyć. Używana bechatka, która miała dwa ledwo trzymające się guziki, używana pidżama nawet xDDD była na gościa majacego 180, więc pływałem w niej. Niby rekordowy budżet, ale bieda jest niesamowita. Na wyposażenie osobiste pojedynczego żołnierza bardzo mocno się skąpi.
Wojsko przepierdala masy jedzenia. W zależności od WOGu jakość jedzenia jest od tragicznej, to eleganckiej.
Moja jednostka ma całkiem znośną kuchnie, ale do przesytu. Nie było sytuacji, że ktoś zamawiał jedzenie. Bywało, że nie potrafiliśmy przejeść tej góry jedzenia. Było kaloryczne, sycące i wzbudzające tony pierdów. Do śniadania i obiadów jakieś ciasta, owoce, serki. Walało się to po stołach i blatach szafek w naszych izbach. Jeden zawodowy opowiadał nam, że podczas któregoś z poligonów codziennie paniom sprzątającym tojki dawał siaty samych kiełbas i wędlin (swoją drogą, kiełbasa to podstawa żywienia w WP - od lat, nic się nie zmieniło xDD).
Zarobki to farsa. Nadal klepią biedę.
Trąbi się o 4500 dla szeregowego, ale nikt nie powie, że to kwota brutto. Sami policzcie netto.
To są grosze, ale jeśli ktoś nie ma lepszej pracy, zaczyna przygodę na rynku pracy lub chciał iść do wojska (jak ja kiedyś), to nie jest zły start. Powiecie: ej, Mike, ale są dodatki! Pewnie, że są, ale jutro może ich nie być. To nie jest tak, że są zawsze.
Z gołej pensji ciężko jest wyżyć. O realnych zarobkach brutto bez dodatków dowiedziałem się z.. Polski Zbrojnej, szmatławca MONu. Musiałbym być chorążym, by zarabiać brutto tyle, ile zarabiam obecnie. Po roku w IT, z lepszymi perspektywami i świetną wizją mojego dalszego rozwoju. Przez drobną, malutką chwilę miałem myśl, by spełnić ten zew który zaszczepił we mnie tata - służby Ojczyźnie (tak, pod tym względem jestem niepoprawny idealistą, chuj tak być musi).
Dowódcom pękłaby dupa, gdyby dali awans kilku szeregowym. Na poprzednich ćwiczeniach za wyniki w szkoleniu i opinię, zostałem wyznaczony przez mojego dowódcę do awansu. Starszy szeregowy, beleczka na pagonie, pet - zawsze miły uśmiech w stronę żołnierza. Nie dostałem awansu, podobnie jak reszta wyznaczonych. Stary nie podpisał, bo mu dupa chyba pękła, że rezerwiści mieliby dostać awans. Betonowym dziadkom z sztabów patrzenie na rzeczywistość przez szyby pokojów wypacza spojrzenie. Z okien sztabów w Warszawie nie widać biedy oraz fikcji szkoleniowej, bo papier przyjmie wszystko. Nie widać starych mundurów, stalaków i wyglądu niczym ruski mobik. Liczą się słupki i raporty.
W opiniach same piątki, a w rzeczywistości fikcja.
Zmieniam przydział mobilizacyjny od nowego roku, a coraz częściej myślę o przejściu do aktywnej rezerwy.
Na pewno myliłem się do co mojego dotychczasowego przydziału - myślałem, że do pododdziału dowodzenia, ale w rzeczywistości jestem szarym, smutnym saperem.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zadawajcie je tutaj lub na priv.