#wojna #ukraina #rosja #rosyjskiestraty
@inty pozwolę sobie zacytować Michała Fiszera.
Rosyjskie dowództwo doczekało się ostrej krytyki za nieudany szturm w rejonie Biłhoriwki i Siewierska przeprowadzony siłami 123. Brygady Zmechanizowanej Gwardii im. Klimenta Woroszyłowa 2 listopada. To brygada złożona z separatystów wchodzących w skład 3. Armii, powstałej na bazie 2. Ługańskiego Korpusu Armijnego (armia jest formacją większą od korpusu). Do ataku dowódca rzucił całość dostępnych sił: trzy bataliony piechoty zmechanizowanej (po ok. 400 żołnierzy) i batalion czołgów. Problem w tym, że natarcie prowadzono bez dostatecznego wsparcia, wykorzystano tylko dywizjon artylerii brygady. Za małe było też wsparcie dronów szturmowych FPV i pododdziałów walki radioelektronicznej. Atak był frontalny, bataliony szły w jednej linii obok siebie i, jak się można było spodziewać, skończył się wysokimi stratami. W meldunkach napisano, że zakończył się powodzeniem, co wprowadziło przełożonych w błąd co do położenia stron - na mapie widzieli postępy, których nie było. Sprawę ujawnili blogerzy militarni. Biłhoriwka, którą Rosjanie zdobywają od maja 2022, pozostaje w ukraińskich rękach.
Warto odnotować co innego - to był pierwszy od
dłuższego czasu atak w takiej sile, czyli brygady ze
wszystkimi czterema batalionami. Rosjanie najczęściej
nacierają grupkami plutonowymi, 20-30-osobowymi,
czasem nawet drużynami po 8-10 osób, rzadziej
kompaniami po 100 ludzi.
Zaloguj się aby komentować