2012 kończyłem jako gość którego zostawiła dziewczyna, był na granicy wyłania ze studiów, któremu ukradli rower na który pracował 3 lata dorywczo, najjaśniejsza perspektywą dla mnie było wtedy wyjechać do jakiejś hali do UK.
Nawet zmiana sylwestrowa w barze w którym pracowałem przypadła mi, bo każdy wiedział że nie mam z kim spędzić, i całą noc robiłem driny jakimś prawnikom którzy mną pomiatali cały wieczór.
A dziś ostatnie 10 lat wspominam jako pasmo sytuacji które doprowadzały mnie to najszczęśliwszego momentu w moim życiu w którym teraz jestem. Nie zmieniłbym absolutnie żadnego dnia i żadnej podjętej decyzji.
Nie wiem co się zmieniło, ale lubię wierzyć że to karma.
Jak wracałem z tego sylwka który spędziłem za barem, to zostało wtedy w pip jedzenia które ci prawnicy zamówili. Nie chcieli tego wziąć i kazali to wyrzucić. Spędziłem dodatkową godzinę na pakowanie tego bo chciałem wziąć dla siebie. Jak wracałem na chatę to była już 5 rano i na przystanku spało dwóch bezdomnych, i to nie takich meneli osranych, tylko takich co widać że jakoś kurczowo się trzymają przed upadkiem na to najdalsze dno. Zostawiłem im te całe żarcie, jakieś sery, szynki, kanapki, roladki, zimne nóżki, pasztety itp., postawiłem obok nich 2 pełne reklamówki.
Lubię wierzyć że może to właśnie sprawiło że od 2013 jakoś mi się w życiu układa, od tamtej pory dużo pomagam innym i staram się oddawać dobro które dostaje.
Tak chciałem Wam opowiedzieć po prostu.
Wszystkiego dobrego Tomki.
No i super
Ja też zadowolony z żyćka. Siedzę na ławeczce a obok synek śpi w wózeczku
Co do karmy to ja wierzę w tzw. luck surface. Jak wychodziłeś harować, spotykałeś ludzi, byłeś uprzejmy, stopniowo zwiekszales szansę na szczęśliwe zdarzenia i wszystko pozytywne co doprowadziło Cię do teraz.
@Maciek no ale weź jakoś rozwiń wątek xD. Narobiłeś apetytu a nie napisałeś na czym te sukcesy polegają.
@Maciek to nie były stare żule tylko magowie incognito
@Maciek widzę, że kolega z #nafo, to jest nas trzech
@Maciek pozdro 600!
@Duomo wiesz, to bardzo subiektywne w odbiorze, ale uważam się za turbo szczęściarza bo mam szczęśliwa rodzinę, żone która jest moja partnerka na wielu płaszczyznach życia i wspieramy się, smucimy i cieszymy w życiu razem i lubimy robić razem mnóstwo "naszych" rzeczy. Mam zdrowego bombla który udowodnił mi że nie ma czegoś takiego jak limit miłości do kogoś i uwielbiam gościa nad życie. Lubię miejsce w którym mieszkam, lubię pracę bo mam tam otwartych ludzi i mogę się rozwijać w wielu aspektach, nie tylko zawodowych. Nasza sytuacja materialna jest bardzo dobra, to też zdejmuje dużo z głowy. Mam hobby które lubię i mam na nie czas.
Biorąc pod uwagę że rok temu dzień kończyłem z czteropakiem VIPa, oglądając pierdoły w internecie, a dziś codziennie sobie myślę jak jest super to jest to dla mnie potężny przeskok.
Były momenty trudne, było dużo ciężkiej pracy, trudnych decyzji, ale tak jak pisałem, wszystko doprowadziło mnie do tego miejsca gdzie jestem i mogę uśmiechnięty powiedzieć że nie zmieniłbym niczego i nic nie zrobiłbym inaczej
@Maciek no no, w 10 lat od zera do żony, dziecka, super pracy i ustatkowania to rzeczywiście bardzo fajnie poszło. U mnie dość podobnie.
Od zera, do klasy średniej. I to tylko w kilka lat
Zaloguj się aby komentować