PRZEZ DAWNĄ GRANICĘ - Spacer krajoznawczy pograniczem Ziemi Lubawskiej i Mazur, a w latach 1920-1939 pograniczem Polski i Niemiec.
hejto.plGranica ta, leżąca częściowo na naturalnej przeszkodzie - rzece Gizeli (zwanej również Gryźliną bądź Gryźlą) była odwieczną granicą oddzielającą od siebie jeszcze plemiona pruskie, a następnie po przyjęciu przez pruskiego/pogańskiego księcia plemienia Sasinów - Surwabuno wiary katolickiej w roku 1216r (jeszcze przed przybyciem Krzyżaków) stała się północną granicą katolickiej już Polski i pogańskimi plemionami pruskimi.
Podczas spaceru skupiliśmy się jednak na nieco bliższych czasach, a więc okresie międzywojennym.
W 1920 roku, w wyniku Wersalskiego traktatu pokojowego kończącego pierwszą wojnę światową, przeprowadzano plebiscyt na Warmii, Mazurach i Powiślu. Mający na celu ustalenie przynależności poszczególnych, nadgranicznych wsi do Polski lub Niemiec.
Niestety - nie potoczył się on zbyt dobrze po myśli Polaków..
Na mapie powyżej, kolorem czarnym na wykresach kołowych zaznaczono procent głosów w poszczególnych okręgach za przynależnością do Polski.
Samo głosowanie było delikatnie mówiąc - nieco zmanipulowane - lata germanizacji, tłumienie narodowościowych wydarzeń przez bojówki niemieckie, a zaowalowany wybór między Polską, a bliżej nieokreślonymi Prusami Wschodnimi (które dla ówczesnych ludzi były nieco oderwanymi terminami) i strach przed niemiecką zemstą - spowodowały niezwykle małą aktywność Polaków i przyłączenie tylko kilku przygranicznych miejscowości do Polski (co jak się okazuje było nad wyraz odważnym okazywaniem patriotyzmu i narażaniem się 'sąsiadom').
Wśród miejscowości przyłączonych do Polski, aż cztery były z moich okolic - Lubstynek, Napromek, Czerlin i Groszki.
Spacer rozpoczęliśmy we wsi Lubstynek przy kamieniu (a kamieni u nas co nie miara) upamiętniającym zwycięstwo Polski w plebiscycie, wysłuchaliśmy wspomnień sołtysa, którego dziadek osobiście głosował za Polskością.
I mimo pogody iście dla 'koneserów', ruszyliśmy między polami w kierunku wsi Glaznoty.
Polodowcowe Wzgórza Dylewskie tworzą piękne widoki, a dość intensywna śnieżyca zamieniła wycieczkę w prawdziwie górską wyprawę.
Po kilku kilometrach, pośrodku niczego
Sama granica, mimo otwartej niechęci Niemców do Polaków (i często vice versa) nie była jakoś specjalnie chroniona, bo i ta niechęć wśród sąsiadów nie była tak wielka - po 7km w każdą stronę panował mały ruch nadgraniczny - więc mieszkańcy mogli bez problemu się przemieszczać i handlować między sobą.
Brnąc dalej po kolana w zaspach, rozmawialiśmy też o polodowcowej historii regionu, wpływie lodowca na ukształtowanie terenu, który z kolei wpływał na późniejsze życie osadników tych nadgranicznych terenów, czy pozyskiwane przez nich materiały - głazy i kamienie w dużych ilościach.
Idąc dalej dotarliśmy do nieistniejącej już niestety linii kolejowej, łączącej niegdyś Samborowo z Turzą Wielką oraz jej największego wiaduktu z 1909 roku (zrewitalizowany i ładnie opisany w roku 2018) (zdjęcie tytułowe)
Sama wieś Glaznoty sama w sobie jest również niezwykle ciekawa, nieduża wieś posiadająca aż dwa kościoły (jeden ewangelicki (obecnie zamknięty), drugi katolicki) - co również w pewien sposób pokazuje, że te narodowościowe napięcia musiały być mniejsze w miejscowościach nadgranicznych i ludzie mimo wszystko żyli 'obok siebie'.
W drodze powrotnej zadymka nieco się nasiliła.
Ale sprawnie daliśmy radę i wróciliśmy na ognisko, przy którym poza pyszną kiełbaską można było się załapać na krajoznawcze fanty za poprawne odpowiedzi w quizie
Czekam na kolejne inicjatywy i każdemu polecam taki sposób spędzania czasu - to nasze małe ojczyzny świadczą najbardziej o tym kim jesteśmy, a historie - choćby nie wiem jak trudne, trzeba podtrzymywać w pamięci i przekazywać kolejnym pokoleniom.
Jeśli komuś udało się doczytać do końca to zachęcam do zostawienia piorunka lub komentarza, a najbardziej do dyskusji jeśli kogoś temat zainteresuje
#wedrowki #krajoznawstwo #krajobraz #przyroda #historia #ziemialubawska #spacer #polska #turystyka #mazury #ciekawostki #podroze