Patobusowy katalog autobusowy #3
#patobus bawi i uczy o #autobusy - Jelcz M11
Jeśli zainteresował Was "Ikarus Zemun", który nie ma praktycznie nic z Ikarusa, a przypomina Jelcza, to co powiecie na Jelcza, który praktycznie jest Ikarusem? Tak, to nasz kochany PRL i walka z problemami, których by nie było, gdyby nie tenże...
Jelcz M11 z przodu i tyłu przypomina swojego ładniejszego brata - peerkę, Jelcza PR110M. Jest od niego nieco krótszy, w choooy głośniejszy i bardziej niewygodny. Powstał głównie z 2 powodów - za licencjonowaną peerkę trzeba było płacić w grubej walucie, a WSK Mielec miało ograniczone moce przerobowe i nie nadążało klepać silnika WSK 680. Stąd, kooperacja z braćmi z Węgierskiej Republiki Ludowej i mamy... Ikarusa 260 wyglądającego jak Jelcz.
Oprócz krótszej konstrukcji (brak okna za ostatnimi drzwiami), silnik znajduje się pod podłogą - to przyczyna strasznego hałasu. Auto jest wyższe, trudniej jest dostać się z wózkiem, a samą "wózkownię" przeniesiono do ostatnich drzwi. Autobus ma również mniej miejsc siedzących, fotele ustawione są w układzie 1-2.
Zalety - był. Jeździł. Podzespoły Ikarusa były trwałe, a autobus nie łamał się od przeciążenia jak dłuższa peerka. W topornych warunkach warsztatowych naszych realiów radził sobie zaskakująco dobrze i z ulic niektórych miast (Sochaczew, Żychlin, miasta GOPu) zniknął naprawdę późno. Naklepano tego w setkach egzemplarzy, w kilku wariantach - były również regionalne wersje dla PKSów. Modernizowano mordki i zadki na plastiki, ale hałas i smród pozostały ku uciesze pasażerów.
Obecnie zachowano kilka jeżdżących egzemplarzy zabytkowych - m.in. w Paterku, Wrocławiu, Krakowie, można je spotkać na przeróżnych zlotach i wydarzeniach transportowych.
https://youtu.be/SzsOY9ZWZEw
#patobus bawi i uczy o #autobusy - Jelcz M11
Jeśli zainteresował Was "Ikarus Zemun", który nie ma praktycznie nic z Ikarusa, a przypomina Jelcza, to co powiecie na Jelcza, który praktycznie jest Ikarusem?
Jelcz M11 z przodu i tyłu przypomina swojego ładniejszego brata - peerkę, Jelcza PR110M. Jest od niego nieco krótszy, w choooy głośniejszy i bardziej niewygodny. Powstał głównie z 2 powodów - za licencjonowaną peerkę trzeba było płacić w grubej walucie, a WSK Mielec miało ograniczone moce przerobowe i nie nadążało klepać silnika WSK 680. Stąd, kooperacja z braćmi z Węgierskiej Republiki Ludowej i mamy... Ikarusa 260 wyglądającego jak Jelcz.
Oprócz krótszej konstrukcji (brak okna za ostatnimi drzwiami), silnik znajduje się pod podłogą - to przyczyna strasznego hałasu. Auto jest wyższe, trudniej jest dostać się z wózkiem, a samą "wózkownię" przeniesiono do ostatnich drzwi. Autobus ma również mniej miejsc siedzących, fotele ustawione są w układzie 1-2.
Zalety - był. Jeździł. Podzespoły Ikarusa były trwałe, a autobus nie łamał się od przeciążenia jak dłuższa peerka. W topornych warunkach warsztatowych naszych realiów radził sobie zaskakująco dobrze i z ulic niektórych miast (Sochaczew, Żychlin, miasta GOPu) zniknął naprawdę późno. Naklepano tego w setkach egzemplarzy, w kilku wariantach - były również regionalne wersje dla PKSów. Modernizowano mordki i zadki na plastiki, ale hałas i smród pozostały ku uciesze pasażerów.
Obecnie zachowano kilka jeżdżących egzemplarzy zabytkowych - m.in. w Paterku, Wrocławiu, Krakowie, można je spotkać na przeróżnych zlotach i wydarzeniach transportowych.
https://youtu.be/SzsOY9ZWZEw
@Patobus Jelcze były fajne, ale jednak Ikaruski na zawsze w moim sercu. Te siedziska, to było to.
@Wrzoo Fakt, ikarusowe fotele były niesamowicie wygodne. Cała reszta to typowy syndrom sztokholmski.
@Patobus Och, wiadomo. Zawsze podziwiałam panów kierowców, jak oni byli w stanie tymi rozklekotanymi gałkami zmiany biegów jakikolwiek bieg wbić
@Wrzoo losowali. Po prostu silniki były tak złożone że miały duża elastyczność
Zaloguj się aby komentować