Panie Marku, zalecam Panu regularne badanie piersi.
Prawdopodobnie wynika to z mojej percepcji kobiecości, ale odnoszę wrażenie, że perfumy uniseksowe to w większości bardziej męskie zapachy, od bidy nadające się dla kobiet - i to tylko dla niektórych. Z drugiej strony zdarzyło mi się usłyszeć że to, co noszę (np. przy Junoon Leather, Yas Al Gharam, HAO Devotion) jest bardziej damskie, niż męskie. Mnie się wcale tak nie wydaje i możliwe, że mam trochę bardziej damski nos, niż powinien mieć prawdziwy pożeracz golonki i moja percepcja zapachów pozwala mi na akceptowanie bardziej damskich rzeczy na facetach (włącznie ze mną samym). I przyznam: już nie wyobrażam sobie mężczyzny spsikanego BR540, choć w tamtym roku sam to robiłem... jednak spotykam wielu mężczyzn, dla których pachnę jak baba.
Kupiłem ostatnio od Kolegi z tagu trzy zapachy ze stajni (bynajmniej, tak mi się tylko powiedziało) Argos. Tak na spróbowanie, a co tam. Wszystkie trzy zapachy to uniseksy. No i właśnie...
Argos – Pallas Athene
Kolega zauważył ten zapach i nie znając nazwy perfum powiedział mi, że ładnie pachnę, jak grecki all inclusive.
Zapach zaczyna się kwiatowo i dość słodko. Tendencja do wrzucania posłodzonych cytrusów w nuty głowy jest w zasadzie charakterystyczna dla firmy. Znajdujemy tu, proszę Państwa, aż pięć kwiatków: Róża, Piwonia, Hiacynt, Fiołek oraz Irys. Irysa nie wyczuwam. Jest to taki wielokwiatowy zapach, kojarzący mi się ze sklepem z pachnącymi artykułami do szaf. Nie no, przecież nie ma takiego sklepu. Ale gdyby był, to wtedy...
Oprócz Irysa nie czuję również Różowego Pieprzu ani Wetywerii – choć na papierze te nuty widnieją. Kwiaty pozostają w otoczeniu miękkiego Sandałowca oraz wszechobecnej od samego początku Wanilii. Zdecydowanie zapach dla Pań. I to tak bardzo. Trwałość – może siedem godzin, z dość dobrą dwugodzinną projekcją. potem tylko zalatuje od czasu do czasu, jak mu się zachce.
5,5/10. Na Pani dałbym 7.
Argos – Triumph of Bacchus
Pierwsze kilkanaście sekund kojarzy mi się z oldschoolowymi gumami Donald. Po chwili przenosi nas do bogato obsadzonej kwiatami cukierni (już się ta spożywcza wanilia wpier...). Wyraźnie czuć owocowe ciasta: Zielone Jabłko podobne trochę do tego w YSL Y i dość nieźle rozpoznawalna Brzoskwinia. Wszystko to w lekko kwiatowej (Jaśminu nie wyczuwam, choć w Karcie Poljaka stoit jako jedyny cwiet bljat) otoczce z dodatkiem... Rumu! Tak, w tej cukierni zdecydowanie można kirzyć wysokie ankohole. Nuta rumu jest trochę jakby plastikowa, sztuczna... nie potrafię nazwać tego wrażenia – czasami świeżo rozpakowane urządzenia różnej maści pachną taką plastikową nowością. I wreszcie, po mocnym kwadransie wyłania się spod tej słodyczy (i tu znowu Wanilia plus Sałdany) jakaś nieśmiała nuta tytoniu. Tak naprawdę to chyba ten Rum wcześniej ją przysłaniał. Teraz pachną sobie ręka w rękę i jest to całkiem przyjemny zapach. Troszeczkę przypomina mi Nilafar du Nil – Trajan. Taki dość słodki, nawet z nutką wiśniową, blendzik alkoholowo-tytoniowo-drewniany. Herodowców prawdopodobnie również mógłby urzec. Chwilami ten finalny blend ma taki cynamonowy, ciepły chrakter. I zgadywałbym właśnie Cynamon, Rum, Wiśnię oraz Wanilię. Wiśni i Cynamonu jednak w tych perfumach nie ma.
Projekcja taka sobie. Najmniej trwały zapach z tej trójcy. Pół godzinki parowania na pół metra od człeka. Potem już tylko w bliskiej okolicy, podczas ruchu. Po trzech godzinach raczej nie ma już o czym gadać. I chce się to wąchać – jednak znowu: nie na sobie. Znowu przydałaby się jakaś – być może tutaj bardziej z jajami – ale jednak Pani.
6,5/10. Trochę syntetyk. DNA nieco w stylu PdM.
Argos - Adonis Awakens
Słodkie cytrusy: Cytryna, Bergamotka. Zaraz wyłazi słodka Róża. I jeb w łeb toną spożywczej Wanilii zmieszanej znowu, a jakże, z Sandałowcem. Jest Jaśmin! Niestety, ja go nie czuję. Być może to taka wersja in koguto. Zdecydowanie z nut, których również nie czuję, na czoło wybija się Różowy Pieprz. Argos to mistrzowie ukrytego Jaśminu i Pieprzu. Wiadomo – najlepszy śledź jest wtedy, kiedy nie czuć ryby, więc nie będę się przypierpapier.
Jednak, moi drodzy... Tutaj to nawet Paniom chciałoby się powiedzieć: Kochanie, musisz przystopować z tymi słodkościami. Zdecydowanie najsłodszy zawodnik w tej grupie. I jednocześnie najtrwalszy. Bardzo kobiecy, trochę nudny. I redukuje się do... chyba to jest Drzewo Kaszmirowe. Mi trochę przypomina miks Paczuli ze Skórą, za którym nie przepadam. trwałość – spokojnie 7 godzin przy dwugodzinnej, porządnej projekcji.
5,5/10
No cóż, spróbowałem. Myślę, że jakieś koleżanki wypsikają i być może nawet będą bardzo zadowolone. Marka jest w miarę specyficzna. Jakość zapachów akceptowalna. Jednak przy cenach rzędu 9zł/ml totalnie nie warte kupna, bo nie aż tak jakościowe i oryginalne.
Zdecydowanie polecam Paniom. No, chyba że mamy na tagu jakiegoś transpłciowego pływaka, który chciałby załapać się na mistrzostwa jako kobieta i zgarnąć babom wszystkie medale. Wtedy jak najbardziej Argos.
EDIT: nie wiem, co mnie wzięło na pisanie nazw nut z wielkiej litery. Ktoś mnie w końcu zjebie i przestanę.
#perfumy
#recenzjeperfum
Prawdopodobnie wynika to z mojej percepcji kobiecości, ale odnoszę wrażenie, że perfumy uniseksowe to w większości bardziej męskie zapachy, od bidy nadające się dla kobiet - i to tylko dla niektórych. Z drugiej strony zdarzyło mi się usłyszeć że to, co noszę (np. przy Junoon Leather, Yas Al Gharam, HAO Devotion) jest bardziej damskie, niż męskie. Mnie się wcale tak nie wydaje i możliwe, że mam trochę bardziej damski nos, niż powinien mieć prawdziwy pożeracz golonki i moja percepcja zapachów pozwala mi na akceptowanie bardziej damskich rzeczy na facetach (włącznie ze mną samym). I przyznam: już nie wyobrażam sobie mężczyzny spsikanego BR540, choć w tamtym roku sam to robiłem... jednak spotykam wielu mężczyzn, dla których pachnę jak baba.
Kupiłem ostatnio od Kolegi z tagu trzy zapachy ze stajni (bynajmniej, tak mi się tylko powiedziało) Argos. Tak na spróbowanie, a co tam. Wszystkie trzy zapachy to uniseksy. No i właśnie...
Argos – Pallas Athene
Kolega zauważył ten zapach i nie znając nazwy perfum powiedział mi, że ładnie pachnę, jak grecki all inclusive.
Zapach zaczyna się kwiatowo i dość słodko. Tendencja do wrzucania posłodzonych cytrusów w nuty głowy jest w zasadzie charakterystyczna dla firmy. Znajdujemy tu, proszę Państwa, aż pięć kwiatków: Róża, Piwonia, Hiacynt, Fiołek oraz Irys. Irysa nie wyczuwam. Jest to taki wielokwiatowy zapach, kojarzący mi się ze sklepem z pachnącymi artykułami do szaf. Nie no, przecież nie ma takiego sklepu. Ale gdyby był, to wtedy...
Oprócz Irysa nie czuję również Różowego Pieprzu ani Wetywerii – choć na papierze te nuty widnieją. Kwiaty pozostają w otoczeniu miękkiego Sandałowca oraz wszechobecnej od samego początku Wanilii. Zdecydowanie zapach dla Pań. I to tak bardzo. Trwałość – może siedem godzin, z dość dobrą dwugodzinną projekcją. potem tylko zalatuje od czasu do czasu, jak mu się zachce.
5,5/10. Na Pani dałbym 7.
Argos – Triumph of Bacchus
Pierwsze kilkanaście sekund kojarzy mi się z oldschoolowymi gumami Donald. Po chwili przenosi nas do bogato obsadzonej kwiatami cukierni (już się ta spożywcza wanilia wpier...). Wyraźnie czuć owocowe ciasta: Zielone Jabłko podobne trochę do tego w YSL Y i dość nieźle rozpoznawalna Brzoskwinia. Wszystko to w lekko kwiatowej (Jaśminu nie wyczuwam, choć w Karcie Poljaka stoit jako jedyny cwiet bljat) otoczce z dodatkiem... Rumu! Tak, w tej cukierni zdecydowanie można kirzyć wysokie ankohole. Nuta rumu jest trochę jakby plastikowa, sztuczna... nie potrafię nazwać tego wrażenia – czasami świeżo rozpakowane urządzenia różnej maści pachną taką plastikową nowością. I wreszcie, po mocnym kwadransie wyłania się spod tej słodyczy (i tu znowu Wanilia plus Sałdany) jakaś nieśmiała nuta tytoniu. Tak naprawdę to chyba ten Rum wcześniej ją przysłaniał. Teraz pachną sobie ręka w rękę i jest to całkiem przyjemny zapach. Troszeczkę przypomina mi Nilafar du Nil – Trajan. Taki dość słodki, nawet z nutką wiśniową, blendzik alkoholowo-tytoniowo-drewniany. Herodowców prawdopodobnie również mógłby urzec. Chwilami ten finalny blend ma taki cynamonowy, ciepły chrakter. I zgadywałbym właśnie Cynamon, Rum, Wiśnię oraz Wanilię. Wiśni i Cynamonu jednak w tych perfumach nie ma.
Projekcja taka sobie. Najmniej trwały zapach z tej trójcy. Pół godzinki parowania na pół metra od człeka. Potem już tylko w bliskiej okolicy, podczas ruchu. Po trzech godzinach raczej nie ma już o czym gadać. I chce się to wąchać – jednak znowu: nie na sobie. Znowu przydałaby się jakaś – być może tutaj bardziej z jajami – ale jednak Pani.
6,5/10. Trochę syntetyk. DNA nieco w stylu PdM.
Argos - Adonis Awakens
Słodkie cytrusy: Cytryna, Bergamotka. Zaraz wyłazi słodka Róża. I jeb w łeb toną spożywczej Wanilii zmieszanej znowu, a jakże, z Sandałowcem. Jest Jaśmin! Niestety, ja go nie czuję. Być może to taka wersja in koguto. Zdecydowanie z nut, których również nie czuję, na czoło wybija się Różowy Pieprz. Argos to mistrzowie ukrytego Jaśminu i Pieprzu. Wiadomo – najlepszy śledź jest wtedy, kiedy nie czuć ryby, więc nie będę się przypierpapier.
Jednak, moi drodzy... Tutaj to nawet Paniom chciałoby się powiedzieć: Kochanie, musisz przystopować z tymi słodkościami. Zdecydowanie najsłodszy zawodnik w tej grupie. I jednocześnie najtrwalszy. Bardzo kobiecy, trochę nudny. I redukuje się do... chyba to jest Drzewo Kaszmirowe. Mi trochę przypomina miks Paczuli ze Skórą, za którym nie przepadam. trwałość – spokojnie 7 godzin przy dwugodzinnej, porządnej projekcji.
5,5/10
No cóż, spróbowałem. Myślę, że jakieś koleżanki wypsikają i być może nawet będą bardzo zadowolone. Marka jest w miarę specyficzna. Jakość zapachów akceptowalna. Jednak przy cenach rzędu 9zł/ml totalnie nie warte kupna, bo nie aż tak jakościowe i oryginalne.
Zdecydowanie polecam Paniom. No, chyba że mamy na tagu jakiegoś transpłciowego pływaka, który chciałby załapać się na mistrzostwa jako kobieta i zgarnąć babom wszystkie medale. Wtedy jak najbardziej Argos.
EDIT: nie wiem, co mnie wzięło na pisanie nazw nut z wielkiej litery. Ktoś mnie w końcu zjebie i przestanę.
#perfumy
#recenzjeperfum
@dziadekmarian Argosy były u mnie na liście do spróbowania, ale w takim razie już nie są
Co do dużych liter, jakbyś nie napisał o tym, to bym nawet nie wychwycił XD
@Lodnip No kurde. Nie są brzydkie. Ale no, wiadomo.
@dziadekmarian też tak żem czuł że to ładnie opakowane chemolki wzorowane na innych znanych produktach. W ciągu ostatnich 3-4 lat widzę wysyp takich firm które zupełnie nic nie wnoszą do świata perfum i opierają się na sprawdzonych rozwiązaniach.
@Qtafonix ja żem już dwa discovery sety nowych marek z klonami przerobił ostatnio
Zaloguj się aby komentować