Beaufort / Lignum Vitae
Lignum Vitae jest zapachem bardzo nietypowym w odniesieniu do pozostałych pozycji w portfolio londyńskiej marki. Wyjątkowo bowiem nie jest on dymny i nie ma w nim przepoconych siodeł, prochu, krwi czy gorzały. Wręcz przeciwnie, mimo iż nie jest typowym karmelowym ulepcem, to ma charakter wyraźnie gourmandowy.
Perfumy otwierają się bergamotą, czyli ostro i kwaskawo, ale już po chwili pierwszy plan zostaje zdominowany przez mieszankę całkowicie zjadliwą, a dokładniej to ciastkową złożoną z dwóch rodzajów ciastek: maślanych petit buerre (lub tych duńskich ciastek w metalowej puszce) i cytrynowych markizów. Te pierwsze są maślane i tłuste, nadają zapachowi ciała, drugie zaś dzięki cytrynowemu nadzieniu powstrzymują przez wpadnięciem w muląco-słodkie rejony. Tło kompozycji stanowią klimaty plażowe, za które w tym wypadku odpowiada syntetyczny akcent słono-mineralny połączony z czymś imitującym zapach piasku (podobny jak w Azzaro Shine i Carner Costarela) oraz bliżej nieokreślone kremowe drewienko. Podczas zimowych testów zwykle na tym się zabawa kończyła, ponieważ zapach znikał lub stawał się ledwo wyczuwalny. Natomiast ostatnie cieplejsze dni uwidoczniły, że Lignum Vitae rozwija się dalej i drydown wzbogacony zostaje najpierw o element fużerowo-mszany, a po kilku dobrych godzinach również o piżmo z lekkim zwierzem futrzastym, na szczęście bez akcentów uryny.
Lignum Vitae niczym nie szokuje, jednak wciąż czuć, że to nisza, perfumy są dziwne, bo łączące skrajnie różne kategorie zapachów, przez co mogą wydawać się chaotyczne. Nosi się je jednak przyjemnie i mają optymistyczny wydźwięk. Parametry jak na Beauforta też nie robią wrażenia, szczególnie w odniesieniu do takich mocarzy jak Vi et Armis, gdyż mimo przyzwoitej trwałości sięgającej 6-7 godzin, projekcja jest przez godzinę średnia, a potem skromna.
#perfumy #perfumyniszowe #recenzjeperfum
A w których ich zapachach czuć dym, krew, proch i spocone siodła? Bo to akurat te zapachy mnie bardziej interesują xD
@dziki Odlewam Iron Duke i Terror & Magnificence jak coś
@dziki u nich to w sumie to prawie wszystko:
Tonnere - dym, proch, krew i gorzała
Vi Et Armis - dym, wędzona herbata, torfowa łycha, palona fajka
Iron Duke - przepocone siodło, rum i ołowiany śrut
Rake & Ruin - gin pity na pogorzelisku w lesie po deszczu
jeszcze Coeur De Noir, którego nie próbowałem, ale też ponoć zbliżone klimaty dymne, tytoniowe i skórzane
@saradonin jakbyś potrzebował jakiegoś odniesienia, to coeur de noir jest w klimatach gucci guilty absolute. Tylko bogatszy.
Zaloguj się aby komentować