Opis skótków ataku gazowego przeprowadzonego 31 maja 1915 roku pod Bolimowem nad rzeka Rawką na podstawie książki wydanej w 1915 roku
STANLEY WASHBURN (Special Correspondent of "The Times" with the Russian Armies) - THE RUSSIAN CAMPAIGN APRIL TO AUGUST, 1915
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #bolimow1915
Odkąd w zeszłym tygodniu wróciłem z frontu południowego, praktycznie cały czas spędzałem na badaniu i analizowaniu najnowszej fazy zastraszania praktykowanej przez władze niemieckie. Dziesięć miesięcy wojny i wcześniejsze doświadczenie w Mandżurii - nędzy, jaką ona przedstawia, nawet jeśli jest prowadzona w najbardziej humanitarny sposób, nie sprawiły, że stałem się nadwrażliwy na widoki i cierpienia, które są nieuniknionym towarzyszem konfliktu między nowoczesnymi armiami; ale to, co widziałem w ostatnim tygodniu, wywarło na mnie większe wrażenie niż suma wszystkich innych okropności, które widziałem w tej i innych kampaniach razem wziętych.
Skutki nowych metod wojennych pociągają za sobą okropne cierpienia i nie mają żadnej wartości militarnej (jeśli wyniki na tym froncie są typowe); podczas gdy sprowadzają wojnę do barbarzyństwa i okrucieństwa, których nie można usprawiedliwić z żadnego punktu widzenia, nawet gdyby wyniki uzyskane dla sprawy użytkownika były tysiąckrotnie większe niż okazały się. Po powrocie z frontu południowego zastałem całą Warszawę w gorączce buntu przeciwko Niemcom i narodowi niemieckiemu w wyniku przybycia pierwszej fali ofiar gazu przywiezionych z frontu nad Bzurą.
Opisałem już atak na pozycję rosyjską, jego całkowite niepowodzenie i jego skutek w postaci podniesienia morale wojsk rosyjskich. Muszę teraz spróbować przekazać czytelnikowi wyobrażenie o skutkach, których osobiście byłem świadkiem i które potwierdziłem, badając cały temat z pierwszej ręki. Śledztwo poprowadziło mnie od warszawskich szpitali, przez różne armie, korpusy, dywizje i dowództwa pułków, aż do okopów natarcia, na które faktycznie przeprowadzono atak. Rozmawiałem z każdym możliwym, od generałów po szeregowych, od chirurgów po pielęgniarki i same ofiary, i dlatego czuję, że mogę pisać z dużym autorytetem.
Sam gaz, jak mi powiedziano na froncie, to prawie czyste opary chloru; ale w tutejszych szpitalach poinformowano mnie, że istnieją oznaki obecności niewielkiej ilości bromu, chociaż dokładna analiza okazała się nieco trudna. Działanie gazu przy wdychaniu ma spowodować natychmiastowe i bardzo bolesne podrażnienie płuc i oskrzeli, co powoduje natychmiastowe ostre cierpienie. Gaz, docierając do płuc i stykając się z krwią, natychmiast powoduje zatory i zakrzepy zaczynają tworzyć się nie tylko w samych płucach, ale także w naczyniach krwionośnych i większych tętnicach, podczas gdy sama krew staje się tak gęsta, że z wielkim trudem serce jest w stanie przepchnąć go przez żyły. Pierwszymi skutkami są więc uduszenia, bóle w całym ciele, w których tworzą się skrzepy, oraz dodatkowe podrażnienia, jakie kwaśne gazy powodują we wszystkich błonach śluzowych, na które jest ono narażone. Niektóre ze śmiertelnych przypadków zostały zbadane przez chirurgów na stole sekcyjnym i okazało się, że płuca były tak zatkane zakrzepłą krwią, że jak powiedział mi jeden z lekarzy na froncie, przypominały raczej wielkie kawałki surowej wątroby niż płuca w ogóle. Serce było mocno nadwyrężone wysiłkiem, by wykonywać swoje funkcje przeciwko takim przeszkodom, a śmierć była wynikiem uduszenia.
Chociaż nieszczęśnicy, którzy zmarli od razu, cierpieli okropnie, ich los był łatwy w porównaniu z losem nieszczęśników, którzy przeżyli i zmarli później. Można by niemal powiedzieć, że nawet ci, którzy wracają do zdrowia, cierpieli tak potwornie, że życie jest drogie. Ci, których można było szybko leczyć, w większości walczyli o powrót do życia. Tylko czas pokaże, czy całkowicie wyzdrowieją, ale na podstawie uzyskanych dowodów jestem skłonny wierzyć, że wielu z nich zostanie przywróconych do umiarkowanego dobrego stanu zdrowia po wyleczeniu ich płuc.
Pierwszym zabiegiem stosowanym przez Rosjan, kiedy ich pacjenci trafiają do szpitali, jest rozebranie ich do wszystkich ubrań, zrobienie im gorącej kąpieli i włożenie ich w czyste ubrania. Odbywa się to w celu ochrony pielęgniarek, jak również ofiar, ponieważ stwierdzono, że wielu pomocników musiało zmagać się z problemam zdrowotnymi przez pozostałości oparów pozostawionych na ubraniu, tak śmiercionośny był charakter użytego związku chemicznego.
Nawet po przywiezieniu tych pacjentów do Warszawy i umieszczeniu ich w czystych lnianych piżamach i nieskazitelnych łóżkach, gaz wciąż wydzielany z ich płuc podczas wydechu tak zatruwał powietrze w szpitalu, że niektóre pielęgniarki cierpiały na silne bóle głowy i nudności . Można z tego wywnioskować, że siła działania związku chloru jest niezwykle zabójcza. Niewiarygodne jest to, że z tysięcy dotkniętych chorobą zaledwie tysiąc zginęło w okopach, a spośród 1300 do 1500 przywiezionych do Warszawy tylko 2 procent zmarło do tej pory. Prawdopodobnie prawdą jest, że rosyjski żołnierz "mużik" jest najtwardszą jednostką w Europie; dodajmy do tego fakt, że od dziesięciu miesięcy żaden z nich nie tknął alkoholu [po wybuchu wojny car wprowadził prohibicję która będzie trwała aż do jego abdykacji], co prawdopodobnie jest jednym z powodów ich zadziwiającej żywotności w walce z tą śmiertelną trucizną i walce o powrót do życia.
Po umyciu ofiar dokłada się wszelkich starań, aby złagodzić zatory. Na stopy nakłada się plastry musztardowe, podskórnie podaje się zastrzyki z kamfory i podaje się kofeinę lub, w rozpaczliwych przypadkach, naparstnicę, aby pomóc sercu utrzymać swoje zadanie wbrew dużym przeciwnościom. Następnie od pacjenta pobiera się krew i wstrzykuje do żył pewną ilość soli i wody, aby zająć jej miejsce i rozrzedzić to, co pozostaje.
Słyszałem, że w cięższych przypadkach krew nawet z arterii ledwo płynie i jest głęboko purpurowa i prawie tak lepka jak melasa. W skrajnych przypadkach w ogóle odmawia przepływu. Ofiarom, które umierają szybko, oszczędza się najgorszych skutków, ale ci, którzy żyją i ostatecznie umierają, cierpią tortury, których do dni Inkwizycji trudno dorównać. Wielu z nich, starając się wdychać, połknęło ilości gazu, a w tych przypadkach, które wydają się powszechne, sekcja zwłok ujawnia fakt, że wielkie dziury w ich żołądkach i jelitach zostały zjedzone prawie na surowo przez działanie kwas w gazie. Ci ludzie umierają nie tylko z powodu uduszenia, które samo w sobie jest powolną torturą, ale w ostatnich chwilach ich narządy wewnętrzne są powoli zjadane przez kwasy, które przyjęli do swoich żołądków.
Kilku lekarzy powiedziało mi, że w takich przypadkach mężczyźni gwałtownie wariują z czystej agonii i że wielu z nich trzeba siłą trzymać w łóżkach, aby uniemożliwić im wyskakiwanie z okien lub wpadanie w amok w szpitalach. Trudno jest uspokoić ich wystarczającą ilością morfiny, aby uśmierzyć ból bez podania przedawkowania, w wyniku czego wielu biedaków prawdopodobnie cierpi do ostatniego tchu. To właśnie jest efekt fizyczny jaki jest wytwarzany na ofiarach najnowszego niemieckiego urządzenia do wygrania wojny. Byłem w wielu szpitalach i nigdy w życiu nie byłem bardziej poruszony niż żałosnym widokiem tych wspaniałych okazów męskości leżących na łóżkach, wijących się z bólu lub łapiąc oddech, a każda walka była torturą.
Rosjanie znoszą cierpienie ze stoicyzmem, którego obserwacja rozdziera serce i myślę, że z pewnością poruszyłoby to nawet najbardziej cynicznego niemieckiego chemika, gdyby zobaczył swoje ofiary, purpurowe na twarzach, usta spienione czerwienią od krwawiących płuc, z głową odrzuconą do tyłu i zaciśnięte zęby, by powstrzymać jęki udręki, gdy walczą z subtelną trucizną, która została wprowadzona do ich organizmu. Pewien biedak powiedział do pielęgniarki, która siedziała przy jego łóżku i trzymała go za rękę: „Och, gdyby cesarz niemiecki mógł znosić ból, który mi jest zadany, nigdy nie zadałby nam tych tortur. Z pewnością musi być przygotowane straszne miejsce dla niego w życiu ostatecznym”.
Wpływ na żołnierzy na froncie, którzy widzieli cierpienia swoich towarzyszy lub którzy sami ich dotknęli, był dość niezwykły. Niektórzy bardziej cyniczni twierdzą, że niemiecki pomysł obejmował to cierpienie jako część ich kampanii zastraszania, wierząc, że wywoła to panikę w sercach wszystkich żołnierzy, którzy to zobaczą i doprowadzi do całkowitej demoralizacji armii rosyjskiej . Jeśli to prawda, niemieccy psychologowie nigdy nie popełnili głupszej gafy, gdyż w ciągu tej jednej nocy zbudowali sobie w sercu każdego rosyjskiego "mużika" osobistą nienawiść i wstręt, które rozprzestrzeniły się jak pożar we wszystkich częściach armii i sprawił, że wojska rosyjskie były nieskończenie bardziej zaciekłe zarówno w ataku, jak iw obronie niż w jakimkolwiek innym okresie wojny.
Żaden żołnierz ani oficer, z którymi rozmawiałem, nie okazał najmniejszych oznak strachu o przyszłość i wszyscy modlą się o możliwość zemsty. Niestety w kolejnych atakach, w których ta słuszna wściekłość będzie widoczna, to nieszczęsny niemiecki żołnierz będzie musiał zapłacić cenę w miejscu bagnetu, podczas gdy zimnokrwiści nędznicy, którzy to wszystko obmyślili, unikną kary którą Rosjanie zamierzają administrować zimną stalą i kolbą swoich karabinów.
W międzyczasie Rosjanie podjęli kroki, które według wszelkiego prawdopodobieństwa sprawią, że przyszłe ataki będą praktycznie nieszkodliwe. Każdy żołnierz otrzymuje respirator, małą maskę nasączoną jakimś preparatem chemicznym i zapakowaną w hermetyczny woreczek gotowy do użycia. Uważa się, że preparat zatrzymuje opary przez co najmniej godzinę. Jest wysoce nieprawdopodobne, aby jakikolwiek taki okres upłynął, zanim gazy zostaną rozproszone przez wiatr; ale w każdym przypadku dodatkowe ilości roztworu będą przechowywane w okopach, aby umożliwić żołnierzom odświeżenie masek, jeśli gazy nie zostaną usunięte w ciągu godziny. Oprócz tego w okopach zostaną wykopane otwarte rowy i wypełnione wodą, która natychmiast zasysa gaz, który w przeciwnym razie utrzymywałby się w nieskończoność.
Proponuje się również rozsypanie przed stanowiskami słomy i polewanie wodą przed atakiem gazowym, aby trucizna wchłonęła jak najwięcej, zanim w ogóle dotrze do okopów. Kiedy pamięta się, że chociaż pierwszy atak nastąpił bez żadnych przygotowań i był dla Rosjan zupełnie nowym doświadczeniem, to jednak zakończył się niepowodzeniem w przeważającej mierze, myślę, że nie trzeba się martwić o skutki, jakie nastąpią po kolejnym ataku kiedy Rosjanie poczynili wszelkie przygotowania do jej otrzymania.
STANLEY WASHBURN (Special Correspondent of "The Times" with the Russian Armies) - THE RUSSIAN CAMPAIGN APRIL TO AUGUST, 1915
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #bolimow1915
Odkąd w zeszłym tygodniu wróciłem z frontu południowego, praktycznie cały czas spędzałem na badaniu i analizowaniu najnowszej fazy zastraszania praktykowanej przez władze niemieckie. Dziesięć miesięcy wojny i wcześniejsze doświadczenie w Mandżurii - nędzy, jaką ona przedstawia, nawet jeśli jest prowadzona w najbardziej humanitarny sposób, nie sprawiły, że stałem się nadwrażliwy na widoki i cierpienia, które są nieuniknionym towarzyszem konfliktu między nowoczesnymi armiami; ale to, co widziałem w ostatnim tygodniu, wywarło na mnie większe wrażenie niż suma wszystkich innych okropności, które widziałem w tej i innych kampaniach razem wziętych.
Skutki nowych metod wojennych pociągają za sobą okropne cierpienia i nie mają żadnej wartości militarnej (jeśli wyniki na tym froncie są typowe); podczas gdy sprowadzają wojnę do barbarzyństwa i okrucieństwa, których nie można usprawiedliwić z żadnego punktu widzenia, nawet gdyby wyniki uzyskane dla sprawy użytkownika były tysiąckrotnie większe niż okazały się. Po powrocie z frontu południowego zastałem całą Warszawę w gorączce buntu przeciwko Niemcom i narodowi niemieckiemu w wyniku przybycia pierwszej fali ofiar gazu przywiezionych z frontu nad Bzurą.
Opisałem już atak na pozycję rosyjską, jego całkowite niepowodzenie i jego skutek w postaci podniesienia morale wojsk rosyjskich. Muszę teraz spróbować przekazać czytelnikowi wyobrażenie o skutkach, których osobiście byłem świadkiem i które potwierdziłem, badając cały temat z pierwszej ręki. Śledztwo poprowadziło mnie od warszawskich szpitali, przez różne armie, korpusy, dywizje i dowództwa pułków, aż do okopów natarcia, na które faktycznie przeprowadzono atak. Rozmawiałem z każdym możliwym, od generałów po szeregowych, od chirurgów po pielęgniarki i same ofiary, i dlatego czuję, że mogę pisać z dużym autorytetem.
Sam gaz, jak mi powiedziano na froncie, to prawie czyste opary chloru; ale w tutejszych szpitalach poinformowano mnie, że istnieją oznaki obecności niewielkiej ilości bromu, chociaż dokładna analiza okazała się nieco trudna. Działanie gazu przy wdychaniu ma spowodować natychmiastowe i bardzo bolesne podrażnienie płuc i oskrzeli, co powoduje natychmiastowe ostre cierpienie. Gaz, docierając do płuc i stykając się z krwią, natychmiast powoduje zatory i zakrzepy zaczynają tworzyć się nie tylko w samych płucach, ale także w naczyniach krwionośnych i większych tętnicach, podczas gdy sama krew staje się tak gęsta, że z wielkim trudem serce jest w stanie przepchnąć go przez żyły. Pierwszymi skutkami są więc uduszenia, bóle w całym ciele, w których tworzą się skrzepy, oraz dodatkowe podrażnienia, jakie kwaśne gazy powodują we wszystkich błonach śluzowych, na które jest ono narażone. Niektóre ze śmiertelnych przypadków zostały zbadane przez chirurgów na stole sekcyjnym i okazało się, że płuca były tak zatkane zakrzepłą krwią, że jak powiedział mi jeden z lekarzy na froncie, przypominały raczej wielkie kawałki surowej wątroby niż płuca w ogóle. Serce było mocno nadwyrężone wysiłkiem, by wykonywać swoje funkcje przeciwko takim przeszkodom, a śmierć była wynikiem uduszenia.
Chociaż nieszczęśnicy, którzy zmarli od razu, cierpieli okropnie, ich los był łatwy w porównaniu z losem nieszczęśników, którzy przeżyli i zmarli później. Można by niemal powiedzieć, że nawet ci, którzy wracają do zdrowia, cierpieli tak potwornie, że życie jest drogie. Ci, których można było szybko leczyć, w większości walczyli o powrót do życia. Tylko czas pokaże, czy całkowicie wyzdrowieją, ale na podstawie uzyskanych dowodów jestem skłonny wierzyć, że wielu z nich zostanie przywróconych do umiarkowanego dobrego stanu zdrowia po wyleczeniu ich płuc.
Pierwszym zabiegiem stosowanym przez Rosjan, kiedy ich pacjenci trafiają do szpitali, jest rozebranie ich do wszystkich ubrań, zrobienie im gorącej kąpieli i włożenie ich w czyste ubrania. Odbywa się to w celu ochrony pielęgniarek, jak również ofiar, ponieważ stwierdzono, że wielu pomocników musiało zmagać się z problemam zdrowotnymi przez pozostałości oparów pozostawionych na ubraniu, tak śmiercionośny był charakter użytego związku chemicznego.
Nawet po przywiezieniu tych pacjentów do Warszawy i umieszczeniu ich w czystych lnianych piżamach i nieskazitelnych łóżkach, gaz wciąż wydzielany z ich płuc podczas wydechu tak zatruwał powietrze w szpitalu, że niektóre pielęgniarki cierpiały na silne bóle głowy i nudności . Można z tego wywnioskować, że siła działania związku chloru jest niezwykle zabójcza. Niewiarygodne jest to, że z tysięcy dotkniętych chorobą zaledwie tysiąc zginęło w okopach, a spośród 1300 do 1500 przywiezionych do Warszawy tylko 2 procent zmarło do tej pory. Prawdopodobnie prawdą jest, że rosyjski żołnierz "mużik" jest najtwardszą jednostką w Europie; dodajmy do tego fakt, że od dziesięciu miesięcy żaden z nich nie tknął alkoholu [po wybuchu wojny car wprowadził prohibicję która będzie trwała aż do jego abdykacji], co prawdopodobnie jest jednym z powodów ich zadziwiającej żywotności w walce z tą śmiertelną trucizną i walce o powrót do życia.
Po umyciu ofiar dokłada się wszelkich starań, aby złagodzić zatory. Na stopy nakłada się plastry musztardowe, podskórnie podaje się zastrzyki z kamfory i podaje się kofeinę lub, w rozpaczliwych przypadkach, naparstnicę, aby pomóc sercu utrzymać swoje zadanie wbrew dużym przeciwnościom. Następnie od pacjenta pobiera się krew i wstrzykuje do żył pewną ilość soli i wody, aby zająć jej miejsce i rozrzedzić to, co pozostaje.
Słyszałem, że w cięższych przypadkach krew nawet z arterii ledwo płynie i jest głęboko purpurowa i prawie tak lepka jak melasa. W skrajnych przypadkach w ogóle odmawia przepływu. Ofiarom, które umierają szybko, oszczędza się najgorszych skutków, ale ci, którzy żyją i ostatecznie umierają, cierpią tortury, których do dni Inkwizycji trudno dorównać. Wielu z nich, starając się wdychać, połknęło ilości gazu, a w tych przypadkach, które wydają się powszechne, sekcja zwłok ujawnia fakt, że wielkie dziury w ich żołądkach i jelitach zostały zjedzone prawie na surowo przez działanie kwas w gazie. Ci ludzie umierają nie tylko z powodu uduszenia, które samo w sobie jest powolną torturą, ale w ostatnich chwilach ich narządy wewnętrzne są powoli zjadane przez kwasy, które przyjęli do swoich żołądków.
Kilku lekarzy powiedziało mi, że w takich przypadkach mężczyźni gwałtownie wariują z czystej agonii i że wielu z nich trzeba siłą trzymać w łóżkach, aby uniemożliwić im wyskakiwanie z okien lub wpadanie w amok w szpitalach. Trudno jest uspokoić ich wystarczającą ilością morfiny, aby uśmierzyć ból bez podania przedawkowania, w wyniku czego wielu biedaków prawdopodobnie cierpi do ostatniego tchu. To właśnie jest efekt fizyczny jaki jest wytwarzany na ofiarach najnowszego niemieckiego urządzenia do wygrania wojny. Byłem w wielu szpitalach i nigdy w życiu nie byłem bardziej poruszony niż żałosnym widokiem tych wspaniałych okazów męskości leżących na łóżkach, wijących się z bólu lub łapiąc oddech, a każda walka była torturą.
Rosjanie znoszą cierpienie ze stoicyzmem, którego obserwacja rozdziera serce i myślę, że z pewnością poruszyłoby to nawet najbardziej cynicznego niemieckiego chemika, gdyby zobaczył swoje ofiary, purpurowe na twarzach, usta spienione czerwienią od krwawiących płuc, z głową odrzuconą do tyłu i zaciśnięte zęby, by powstrzymać jęki udręki, gdy walczą z subtelną trucizną, która została wprowadzona do ich organizmu. Pewien biedak powiedział do pielęgniarki, która siedziała przy jego łóżku i trzymała go za rękę: „Och, gdyby cesarz niemiecki mógł znosić ból, który mi jest zadany, nigdy nie zadałby nam tych tortur. Z pewnością musi być przygotowane straszne miejsce dla niego w życiu ostatecznym”.
Wpływ na żołnierzy na froncie, którzy widzieli cierpienia swoich towarzyszy lub którzy sami ich dotknęli, był dość niezwykły. Niektórzy bardziej cyniczni twierdzą, że niemiecki pomysł obejmował to cierpienie jako część ich kampanii zastraszania, wierząc, że wywoła to panikę w sercach wszystkich żołnierzy, którzy to zobaczą i doprowadzi do całkowitej demoralizacji armii rosyjskiej . Jeśli to prawda, niemieccy psychologowie nigdy nie popełnili głupszej gafy, gdyż w ciągu tej jednej nocy zbudowali sobie w sercu każdego rosyjskiego "mużika" osobistą nienawiść i wstręt, które rozprzestrzeniły się jak pożar we wszystkich częściach armii i sprawił, że wojska rosyjskie były nieskończenie bardziej zaciekłe zarówno w ataku, jak iw obronie niż w jakimkolwiek innym okresie wojny.
Żaden żołnierz ani oficer, z którymi rozmawiałem, nie okazał najmniejszych oznak strachu o przyszłość i wszyscy modlą się o możliwość zemsty. Niestety w kolejnych atakach, w których ta słuszna wściekłość będzie widoczna, to nieszczęsny niemiecki żołnierz będzie musiał zapłacić cenę w miejscu bagnetu, podczas gdy zimnokrwiści nędznicy, którzy to wszystko obmyślili, unikną kary którą Rosjanie zamierzają administrować zimną stalą i kolbą swoich karabinów.
W międzyczasie Rosjanie podjęli kroki, które według wszelkiego prawdopodobieństwa sprawią, że przyszłe ataki będą praktycznie nieszkodliwe. Każdy żołnierz otrzymuje respirator, małą maskę nasączoną jakimś preparatem chemicznym i zapakowaną w hermetyczny woreczek gotowy do użycia. Uważa się, że preparat zatrzymuje opary przez co najmniej godzinę. Jest wysoce nieprawdopodobne, aby jakikolwiek taki okres upłynął, zanim gazy zostaną rozproszone przez wiatr; ale w każdym przypadku dodatkowe ilości roztworu będą przechowywane w okopach, aby umożliwić żołnierzom odświeżenie masek, jeśli gazy nie zostaną usunięte w ciągu godziny. Oprócz tego w okopach zostaną wykopane otwarte rowy i wypełnione wodą, która natychmiast zasysa gaz, który w przeciwnym razie utrzymywałby się w nieskończoność.
Proponuje się również rozsypanie przed stanowiskami słomy i polewanie wodą przed atakiem gazowym, aby trucizna wchłonęła jak najwięcej, zanim w ogóle dotrze do okopów. Kiedy pamięta się, że chociaż pierwszy atak nastąpił bez żadnych przygotowań i był dla Rosjan zupełnie nowym doświadczeniem, to jednak zakończył się niepowodzeniem w przeważającej mierze, myślę, że nie trzeba się martwić o skutki, jakie nastąpią po kolejnym ataku kiedy Rosjanie poczynili wszelkie przygotowania do jej otrzymania.
Serio skótków?
@Gepard_z_Libii za pozno. Juz nie moge edytowac.
Zaloguj się aby komentować