Obejrzałem pierwsze trzy odcinki czwartego sezonu serialu "The boys" i ogólnie przyznam, że mam mieszane uczucia. Po pierwsze ucieszyłem się, że ten serial skończy się na piątym sezonie. Dalsze przeciąganie fabuły byłoby moim zdaniem szkodliwe dla samej marki. Już teraz po początkowych epizodach w tym sezonie mogłem stwierdzić, że choć bawiłem się nieźle oglądając je to już nie czułem tej ekscytacji jak wcześniejszych sezonach. O ile kiedyś był to jeden z moich ulubionych seriali tak obecnie zaczynam myśleć o tej produkcji jako przyjemnym zapychaczu wolnego czasu. Nie jest to chyba jedynie moje odczucie bo z tego co widziałem to inni też narzekali na spadek jakości. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka i zacznę od najczęściej poruszanego tematu czyli kwestii upolitycznienia serialu. Tutaj chciałbym jednak uprzedzić, że mogą się pojawiać pewne spojlery.

The boys od zawsze w jakiś sposób potrafili się w satyrycznie odnosić do realnej rzeczywistości. To, że Homelander nawiązywał do postaci Trumpa było widać już wcześniej. Równocześnie jednak parodiowano progresywne korporacje które w imię zysków lubiła się przymilać do mniejszości poprzez powierzchowną symbolikę i marketingowe zabiegi. W tym sezonie jednak, prawdopodobnie z racji zbliżających się wyborów zdecydowano się skoncentrować głównie na wyśmiewaniu prawicy. Myślę, że ta stronniczość rzeczywiście mogła niektórych zirytować. Była też kwestia niespodziewanego homoseksualnego związku Francuza która jest swego rodzaju niepotrzebnym fillerem. Zawsze podejrzewałem, że ta postać jest prawdopodobnie biseksualna jednak po poprzednim sezonie wydawało się, że jego związek z Kimiko jest już ugruntowany. Do tego dochodzi fakt, że Francuz ponoć zabił rodzinę tamtego kolesia. Wszystko to wydaje mi się tworzeniem niepotrzebnego dramatu miłosnego gdy z racji, że to już przedostatni sezon, fabuła powinna się skoncentrować już na głównym wątku czyli zbliżającej się konfrontacji z Homelanderem.

Byłbym na to wszystko gotowy jeszcze przymknąć oko, ale tutaj pojawia mój główny problem, a mianowicie poczucie, że mamy tu do czynienia z odgrzewanym kotletem. Na początku The boys zaskoczyło mnie powiewem świeżości. Serial dekonstruował popularny za sprawą filmów Marvela motyw superbohaterów pokazując ich w bardziej mrocznym wydaniu. Gdy bowiem produkcje wypuszczane przez Disneya były ugrzecznione to The boys było brutalne i bezkompromisowe. Do tego miało dobrze napisane postacie i często jeszcze lepiej napisanych antagonistów. Mam jednak wrażenie, że to poczucie nowości już minęło i każdy sezon oferuje nam niemal to samo. Mówiąc krótko co sezon pojawia się nam jakiś nowy antagonista z który stanowi nowy rodzaj zagrożenia by potem zostać pokonanym. Wcześniej była to nazistka, potem soldier boy, a teraz mamy jakąś genialną czarną kobietę. Nawet ją polubiłem choć nie ma charyzmy poprzedniej dwójki, ale nie będę zdziwiony jeśli pod koniec sezonu zginie czy spotka ją inne nieszczęście. To jednak zabija jakiekolwiek poczucie progresu w walce protagonistów z superbohaterami. Lepiej by było gdyby w każdym sezonie zabijali kogoś z siódemki zamiast za każdym razem wprowadzać nam nową postać.

Homelander coraz bardziej popada w szaleństwo, ale ciągle nie pęka co jest już swego rodzaju przeciąganiem liny i trochę już nuży. Wiadomo bowiem, że ten moment w końcu nastanie. Pytanie tylko kiedy. Przyznam jednak, że lubię oglądać jego relacje z synem. O wątku Francuza i Kimiko już pisałem. O Hughim i gwiazdce nie mam za bardzo co pisać na tym etapie. Podoba mi się jednak rozwój charakteru Butchera czy A-Traina. Ogólnie nie uważam by to było złe rozpoczęcie sezonu, ale ciesze się, że seria jako całość zmierza już ku końcowi.

#theboys #seriale #amazonprime #popkulturka
539929b9-a02f-43fd-bc09-7a484185b2cc
koszotorobur

@Al-3_x - też obejrzałem i się generalnie zgadzam - serial już tak nie bawi jak w pierwszym i drugim sezonie - zapychacze są mało interesujące, fabuła zmierza w znanym kierunku, nic już nie zaskakuje i nie szokuje - cieszę się, że zaplanowali koniec na następny sezon - tylko czy to będzie dobry koniec czy klapa jaką zaserwował nam Lost?

dolitd

@Al-3_x Zgoda w 100%, czuję dokładnie to samo.

monke

@Al-3_x a ja się nie zgodzę. Bo to nie był dobry początek sezonu.

- nie przeszkadza mi pojazd po trumpie. tylko czemu nie jadą w tym samym czasie po drugiej stronie? w tym serialu fajne było to, że jechał po wszystkich równo.

- nie przeszkadza mi, że francuz jest gejem ale przeszkadza mi, że właśnie zaorali budowanie jego relacji z Kimiko, która trwa od początku.

- każdy jeden zamiast walczyć z supkami musi walczyć ze swoją przeszłością/ciężkim dzieciństwem. wszystkie te wątki i nowe postacie (np. matka) są z dupy i niepotrzebne.

- twórcom wydaje się, że jak nam dadzą happy tree friends na lodzie to nadrobią braki.

Czekaj, to o czym jest teraz ten serial?

Al-3_x

@monke Jest kilka rzeczy które mi się podobają czyli rozwój postaci Butchera i A-traina. Co do akcji to liczę, że w kolejnych odcinkach będzie tego więcej. To już przedostatni sezon więc pod sam koniec musi się wydarzyć coś mocnego.

monke

@Al-3_x obyś miał rację

pierdonauta_kosmolony

Mimika panny Moriarty po tych operacjach plastycznych oscyluje gdzieś między Stevenem Seagalem a Waldemarem Pawlakiem.

To już chyba nieodwracalne.

Zaloguj się aby komentować