Nigdy nie zrozumiem idei świąt oraz towarzyszącym jej rzeczom, nigdy nie zrozumiem tej całej nerwowości, gorączki przygotowań, wzajemnej wrogości i tego całego galimatiasu, jaki wokół świąt powstaje. Święta powinny być czasem bliskości rodziny, pojednania, spokoju, porządku i ładu. Powinny być czasem spędzonym spokojnie, w gronie bliskich, powinny być czasem odpoczynku, przebaczenia i relaksu, a jak mniemam, koledzy, nie tylko u mnie jest wręcz przeciwnie. Święta nie są czasem relaksu, odpoczynku i zgody, a czasem wyładowania złych emocji na kimś, czasem nagromadzenia przeróżnych frustracji, czasem waśni, sporów, sprzeczek oraz pijaństwa. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do tradycji czy religijnej otoczki świąt, obrzędów nie uznaję za coś niedobrego i nie widzę w nich nic złego. Po prostu przeszkadza mi fakt, że założenia świąt, a to, jak te święta wyglądają w rzeczywistości to dwie, zgoła odmienne rzeczy. Ludzie skupiając się na przygotowaniach, zdają zapominać o innych, ważniejszych rzeczach. W całym tym świątecznym tłumie i motłochu wszystkiego, co negatywne giną empatia i wzajemna życzliwość, w całych tych przygotowaniach, skupienie pada na tradycje, jednak nie jest ona kultywowana jako coś, o czym mamy pamiętać, a jako coś, co jest przykrym obowiązkiem. Gromadzą się za to jad oraz wzajemna znieczulica. 
#przegryw
64616956-7894-4b8f-9845-970ca18ef8d1
TheLastOfPierogi

@Zolty__Szalik jestem w tej dobrej sytuacji, że rodzice po rozwodzie i odwiedzam tylko mamę. Kiedy jeszcze stary był w domu to absolutnie wszystko robiłem źle. Czasem zdarzał się wychowawczy wpierdol bo np. źle zmieliłem mięso na pasztet. Oczywiście później alkohol i tyrady jakim nieszczęściem było to, że pojawiłem się w jego życiu.


Jak wyjechałem na studia (jestem z Warszawy, ale i tak wolałem uciec na uniwerek do innego miasta) to wolałem spędzać święta z obcymi ludźmi/samemu, niż wracać do domu. Później brałem dyżury w pracy, o dziwo zawsze w święta. Wszystko, byle uciec z tego piekła.


Teraz spędzam święta z mamą, ukraińską rodziną, która u mnie mieszka i kotami. I teoretycznie obcy ludzie, którzy u mnie mieszkają okazali mi więcej ciepła i miłości niż dostałem od własnego ojca.


Pare lat temu staremu coś się zmieniło i chce odbudować kontakt. Roni rzewne łzy, że on nie ma już rodziny. Wczoraj wysłał smsa, czy nie wpadłbym na obiad Wielkanocny. Nawet nie odpisałem, bo niektóre rany nie goją się nigdy.


Na szczęście jestem aseksualny i ten spierdolony krąg świąt w mojej rodzinie kończy się na mnie.

Zlasu

@TheLastOfPierogi współczuję. Ale też cieszę się, że doświadczasz teraz ciepła i relacji. To jest ważna rzecz, trzeba po nią sięgać.

Debil13

@Zolty__Szalik Też tego nigdy nie potrafiłem zrozumieć. Dla mnie wszelkie święta są całkowicie zbędne...

Rzuku

powinny być czasem bliskości rodziny, pojednania, spokoju, porządku i ładu. Powinny być czasem spędzonym spokojnie, w gronie bliskich, powinny być czasem odpoczynku, przebaczenia i relaksu


@Zolty__Szalik I tu jest ten podstawowy element - "powinny". Ludzie czują powinność bliskości spraszając rodzinę, której nie mają chęci zapraszać, powinność gościnności tyrając nad suto zastawionym stołem daniami na które konkretnie nie mają ochoty, powinność czystości gospodarując szczątkowe wolne chwile w już i tak napiętym grafiku na generalne porządki. I tak dalej, i tak dalej... I ta presja powinności przekłada się na taką a nie inną atmosferę.

Zaloguj się aby komentować