Niemcy to 27% PKB unii europejskiej. Tymczasem w następstwie covidu i wojny na Ukrainie niemieckie dotacje i subwencje dla lokalnych podmiotów wyniosły aż 53% całej unijnej pomocy publicznej. Ponieważ to nie pomogło na tyle, żeby Niemcy wróciły na ścieżkę rozwoju to pojawiają się rozważania, co trzeba zmienić, żeby rozwój powrócił.

Mamy w Unii regułę fiskalną zgodnie z którą wyznaczono corocznym budżetom państw członkowskich limit zadłużenia 3% w stosunku do PKB. Niemcom wydawało się przez lata, że to bardzo korzystna reguła prowadząca rządy do większej odpowiedzialności. Tymczasem jest prawdopodobne, że jest to reguła antyrozwojowa, która sprowadziła obecne kłopoty gospodarcze. Coraz powszechniejsze są głosy, że przez ten limit Niemcy zaniechały inwestowania w infrastrukturę, co z czasem doprowadziło do utraty konkurencyjności. Aby jednak inwestycje zagraniczne nad Ren napływały, zrobiono z dotacji i subsydiów instrument będący czymś w rodzaju łapówki dla inwestorów. Tak właśnie Niemcy ściągnęły Teslę albo Intela. Dopłatami na jakie inne kraje nie mogą sobie pozwolić.

Instytut Zachodni w swoim podkaście omawia problem subwencji i ich negatywnego wpływu na konkurencyjność Niemiec.

#niemcy #uniaeuropejska #gospodarka

https://youtu.be/f7NgtcHS1vY?si=RgbuBUE5eWEECeli
Marchew

@wstreczyciel Jestem słaby z ekonomii, jednak rodzą mi się bardzo dziwne pytania w głowie.

Czy stymulacja w postaci dodruku pieniądza na wydatki takie jak infrastruktura publiczna, opieka zdrowotna, emerytury, renty itd, może być słusznym rozwiązaniem? Można doprowadzić do inflacji, jednak czy da się drukować "z głową" aby wilk był syty a i owca cała?

Capo_di_Sicilia

Mozna i nawet trzeba. Niemcy sa chyba najlepszym przykladem jak kończy sie polityka niskiego zadluzenia. Od dekad infrastruktura publiczna jest zaniedbywana (pamietam rozczarowanie jak zobaczylem pierwszy raz slynne niemieckie autostrady) przez co tracą o wiele wiecej niz na tym oszczędzają. U nas w wielu miejscach wyglada to lepiej. Państwa zadłużają sie na innych regulach niz pojedynczy czlowiek i nie ma co mierzyc poziomu zadluzenia wlasnie z tej perspektywy. Polska moze sie jeszcze bezpiecznie zadluzyc na z tego co pamietam ok. 74% PKB, ale to zle wyglada politycznie i trzeba by bylo zmienic konstytucje.

wstreczyciel

@Marchew Nawet Leszek Balcerowicz jest słaby z ekonomii, bo konsekwentnie od 2015 straszył Polaków kryzysem finansowym, który nie nadszedł ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯


Są różne szkoły ekonomii, więc dużo zależy od tego co, pod jaką szkołę i pod jaką tezę chcesz pokazać. Post-keynesiści (ja z nimi trzymam) uważają, że gdy zadłuża się państwo to bogacą się obywatele a gdy państwo oszczędza i ogranicza wydatki to obywatele zaczynają biednieć. Tu bardzo ważna uwaga - państwo może się zadłużać jeśli zadłuża się w swojej własnej walucie.


Polska swoja walutę ma więc może się zadłużać na 13 i 14 emeryturę, na 500+ albo na przekop mierzei wiślanej. Jak się państwo zadłuża w swojej walucie to dług w obligacjach musi oddać samemu sobie a nie jakiemuś zagranicznemu spekulantowi typu Soros.


Rosja ma swoją walutę więc może się zadłużać na wojnę i jeszcze deklarować wzrost PKB. USA ma swoją walutę i już nikt nie liczy tych bilionów długu bo to bez sensu ale w Stanach trwa wzrost gospodarczy. Czechy i Wielka Brytania swoją walutę mają i... nie zadłużają się, bo "są odpowiedzialni fiskalnie". Może właśnie dlatego mają kryzys i powinni ruszyć z jakimiś śmiałymi programami na które trzeba się zadłużyć u samego siebie


Niemcy z kolei mają walutę wspólną z kilkunastoma krajami więc to nie jest ich własna waluta zatem Niemcy są trochę w dupie. W niemieckiej prasie były doniesienia że w roku 2018 ministrowie Angeli Merkel rozmawiali o możliwości wyjścia z euro i o powrocie do marki. No ale Niemcy chcą federalizacji unii więc będą trzymać się tego euro i jeszcze nas do niego przymuszą.

Marchew

@Capo_di_Sicilia @wstreczyciel

Dziękuję za ciekawe wypowiedzi.

Zaloguj się aby komentować