Nam zaś, skłonnym do łez, można je wybaczyć, jeśli nie płyną zbyt obficie i jeśli sami je powstrzymujemy. Niech oczy nasze po stracie przyjaciela nie będą ani całkiem suche, ani zbyt mokre. Zapłakać wolno, lecz jęczeć nie trzeba. (...) Przez łzy chcemy dać dowody naszej żałości, przy czym nie powodujemy się bólem, lecz go okazujemy. Nikt nie chowa smutku dla siebie. O, nieszczęsna głupoto! Także w zmartwieniu ukryta jest próżność. «Cóż więc? — powiesz. — Czy mam zapomnieć o przyjacielu?» Krótką pamięć mu obiecujesz, jeśli ma trwać nie dłużej niż twój smutek: oto wkrótce już oblicze twe pobudzi do śmiechu pierwsza lepsza przypadkowa sposobność. (...) Starajmy się, by pamięć zmarłych była dla nas miła. A przecież nikt nie powraca chętnie do tego, o czym nie pomyślałby bez udręki. Nieuniknione jest naturalnie i to, że wspominanie imion zmarłych, których darzyliśmy swoją miłością, łączy się z jakąś goryczą. Lecz także i ta gorycz jest na swój sposób przyjemna.
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
#stoicyzm
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
#stoicyzm
Czyli Seneka ogólnie mówi, żeby nie pogrążać się zbytnio w żałobie, a tym bardziej nie robić z siebie najbardziej rozpaczającej płaczki na pokaz, tylko wypłakać tyle ile to konieczne, ale długoterminowo starać się myśleć o zmarłym z radością, bo możemy się zablokować i nie myśleć o nim wcale, jeżeli sprawia nam to ból. Kurde, mądry ten typo, współczesna wiedza na temat żałoby się z tym pokrywa.
@Wido no to jest właśnie fajne, że to co oni tam sobie wymyślili 2000 lat temu często znajduje potwierdzenie we współczesnej psychologii
Zaloguj się aby komentować