Największym osiągnięciem dzisiejszego poranka były spadki, ale o tym niżej. Dodałam 2 powtórzenia w lat pulldown, 2.5kg w prostowaniu pleców na ławce rzymskiej, 2kg w reverse fly (czyli wzięłam hantle o kilogram cięższe) i jedną serię w wiosłowaniu. Z tym że tutaj zamiast 106 kg było 101. Już po pierwszych dwóch ćwiczeniach byłam dość zmęczona, jeszcze odezwała mi się kontuzja ramienia, więc nie było z czym szaleć.
No ale wspomniane spadki: prawie kilogram mniej od ostatniego ważenia jakieś 10 dni temu. Obecnie jest 59.5 kg. Czyli wcale nieźle, choć lepiej nie przypominać sobie, że rok temu było na wadze jakieś 57 kg. Ale coś mi z psychiką się "zepsuło" i nie potrafię już tak trzymać się w ryzach. Nie wiem z czego to wynika. Niby obciążenie pracą jest takie samo, ogólnie w życiu też jest mniej więcej tak samo, ale coś się we mnie zmieniło.
Z bardziej "zabawnych" rzeczy - dziś spotkałam na siłowni swego "crusha", ale choć kręcił się tak, że prawie na niego wpadłam - między seriami łażę w te i z powrotem dla zabicia czasu i on też, ale jakoś nawet nie potrafiłabym się zdobyć na to, żeby mu choć powiedzieć "cześć".
#trening #silownia
ee47d138-3879-4e26-822c-53e84ec6c97e
43f43dc7-818b-40f6-a3e2-ad82166220d2
Lubiepatrzec

Może musisz na niego bardziej wpaść czy mówiąc dosadnie wypierdolić się tak aby musiał Cię złapać? 😉

rain

@Lubiepatrzec myślę, że wyjście na niezdarę na pewno mi w niczym nie pomoże.

Lubiepatrzec

@rain to byś się zdziwiła. Większość mężczyzn jest bardzo opiekuńcza i troskliwa i jak raz się potkniesz to na pewno nie stracisz w jego oczach.

DiscoKhan

@rain w życiu nie słyszałem żeby komuś się kobieta nie spodobała, bo niezdarnie się raz zachowała.


Weź sobie zrób porządny plan wojenny i powoli krok po kroku coś z tym zrób żeby sytuacja była jasna, a nie kombinujesz jak koń pod górę xd

rain

@DiscoKhan eh... pierwszy i ostatni raz, kiedy sama próbowałam zainicjować kontakt z facetem, który mi się podobał i jakoś go sobą zainteresować był jakieś 10 lat temu. Czy muszę dodawać, że popełniłam przy tym tyle błędów, że szkoda gadać? Młoda, głupia, niedoświadczona i niestety zauroczona. I "w nagrodę" wylądowałam we friendzonie na kolejnych kilka lat.

Jeszcze jeden wniosek, jaki mi się z tego doświadczenia, ale i obserwacji koleżanek, mi nasunął jest taki: jeśli to kobieta próbuje coś zainicjować i się "stara", to nie ma to prawa się udać. Może, powtarzam, może gdybym była ładna, to jakieś szanse by były, no ale nie jestem. Ten facet, który mi się podoba też nie wygląda jak Henry Cavill, raczej jak taki "typowy Michał" (zresztą byłabym gotowa się założyć, że tak właśnie ma na imię), no ale dalej - nawet porównując się z innymi kobietami, które chodzą na tą samą siłownię, wypadam pod względem wyglądu słabo. A przecież to nie jest jakaś farma modelek.

rain

@Lubiepatrzec no więc powiedzmy, że pomógłby mi się pozbierać i poszedłby w swoją stronę.

Lubiepatrzec

@rain nie wiesz co by zrobił a zakładasz zły scenariusz.

A co do starania się i inicjowania przez kobietę to z takim podejściem to będziesz sobie długo i radośnie... czekać.

DiscoKhan

@rain głupoty opowiadasz tutaj. Kobiety od dawna po swojemu do facetów podbijały, a w obecnych czasach to już w ogóle każdy się do każdego boi twarz otworzyć.


Już nie mieszaj tego z friendzonem gdzie też chyba mądrzejsza jesteś już o doświadczenie.


Ja ci żadnej gwarancji sukcesu dać nie mogę, bo rzecz jasna różnie może być - może się nawet okazać, że jest zwyczajnie zajęty ale trzeba próbować i najwyżej ponieść porażkę, bo inaczej to nigdy nic z tego nie będzie a trzeba żyć a nie sobie tylko wyobrażać cholera wie co.


Ja ci żadnej tajemnej receptury nie dam ale spróbuj po prostu kontakt wzrokowy nawiązać i się tak zwyczajnie do niego uśmiechnąć. I sobie przed lustrem przećwicz początek takiej rozmowy parę razy. Tak zwyczajnie, w razie co, jak nie do tego faceta to może gdzie indziej ci się to przydać.


Zaś atrakcyjność... Czysty wygląd to naprawdę nie jest wszystko. Powab, wdzięk, urokliwość... Plus każdy ma te swoje własne zboczenia od łydki przez głos do tego czy ktoś potrafi dobrze gotować.


Kompleksy są dla beksy!


Jakbyś facetem była to byk ci chyba powiedział, że dla poprawienia sobie pewności siebie powinnaś iść na prostytutki ale kobiety to ja na coś takiego w życiu nie namówię xD

rain

@DiscoKhan no właśnie - nie mając żadnych szans na sukces raczej nie ma powodu w ogóle próbować. Nie chciałabym też doprowadzić do jakiejś cringe'owej sytuacji. Znając mnie tylko tego mogłabym się spodziewać.

W jaki sposób pójście do prostytutki w ogóle ma pomagać w zwiększeniu pewności siebie? Przecież prostytutki się nie "podrywa", tylko kupuje się u niej usługę.

DiscoKhan

@rain pojęcia nie mam jak to działa ale to działa.


Raz tylko byłem jak po depresji miałem po prostu zerową samoocenę i sam do siebie obrzydzenie miałem takie podskórne jeszcze... Ano kupuje się usługę tego, że ktoś nas akceptuje i nam komplementy prawi. Lepsze coś takiego, nawet lekko zakłamanego aniżeli kompletny brak. Gdzie też czuły dotyk jest wręcz wymagany żeby funkcjonować prawidłowo. Ludzka psychika potrafi być dziwna miejscami ale to nie ja projektowałem, nie do mnie zażalenia składać xD


Zaś co do szans na sukces to ja ci pokażę taki przykład motywacyjny który mnie ostro ruszył z mojego nieogarnięci - przykład mentalności wygrywa:


https://youtu.be/N7FVmeJXwCY?si=31d5SmpF7eDvkcNH


Chociaż w sprawach miłosnych to bez krindżu się niestety nie da chyba, że zapoznanie będzie przy okazji zażywania dragów, tak to niestety wygląda xD

rain

@DiscoKhan na tej siłowni, na którą chodzę pewnie znalazłoby się 24 facetów na raz, ale ... hmm samoocena Boomhauera raczej nie spadała z każdym kolejnym "nie". A moja zleciałaby na pysk.

DiscoKhan

@rain To niech spada, są upadki, są i wzloty. Trza się zahartować, twardym trzeba być a nie miętkim! Przynajmniej w miejscach publicznych xd


No i niekoniecznie to aż tak dosłownie brać do serca xd


Ale tak poważniej to odwagę się naprawdę tak najwyczajniej w świecie trenuje, trzeba siebie przełamywać chociaż jak samo słowo to sugeruje nie jest to zbyt przyjemne gdy się tego dokonuje.

Lubiepatrzec

Organizm jest ogólnie zbudowany tak, aby oszczędzać czy wrecz magazynować energię. Odchudzanie jest całkowicie wbrew naszej naturze co wynika z milionów lat przystosowań do przetrwania. Na pewno pomaga dostosowanie diety do siebie a nie do tego co mówią mądre głowy, że jest zdrowe. Warto też nie spinać się tym wszystkim. Poza tym skoro budujesz mięśnie to chyba niekoniecznie chcesz tracić masę a raczej lecieć z obwodów, wiec może zamiast wagi korzystaj z centymetra krawieckiego?

e5aar

@Lubiepatrzec Troche to sprostuje, bo nie lubie polprawd. Tak nasz organizm nie jest dostosowany do obecnych czasow. Tak, jego rola jest magazynowanie energii.

ALE.

Nie w takiej ilosci jak teraz to robimy. Nie bylo swobodnego dostepu do pozywienia, wiec to byla kwestia przetrwania. Jak masz juz nadwage, to zasada 'ze nasz organizm tego chce' to kompletna bzdura, bo nasze organizmy nie sa przystosowane do posiadania swobodnego dostepu do pożywienia. Moze jak minie X lat to sie wyrobi w wiekszosci spoleczenstwa samokontrola, ale jej obecnie wiekszosc z nas nie ma.

Kolejna rzecz to nie istotna jest waga (co sam zwrociles uwage), a poziom BF. Zdrowe poziom tkankti tłuszczowej (bez uwzglednienia indywidualizacji), to u mezczyzn miedzy 2-15%, a u kobiet 15-25%. Wiekszosc z nas nie ma takiej zawartosci, ma duzo wieksza, przy 15% u mezczyzn masz juz widoczny kaloryfer (przy odpowiednim oswietleniu xd).

rain

@Lubiepatrzec nie jestem fanką mierzenia obwodów - bardzo łatwo jest naciągnąć pomiar. Dosłownie. Może w kwietniu znów zrobię sobie pomiar składu ciała. Wiem, że jest tylko orientacyjny, ale jakoś tak daje nadzieje, że idzie się w dobrą stronę.

Lubiepatrzec

@rain ja w trakcie redukcji mierzyłem się ale faktycznie to nie jest łatwe i wyniki za każdym razem miałem inne. Olałem i tylko waga ale ja nie budowałem wtedy mięśni, więc nie miałem przeciwstawnych celów.

Co do wiecznej redukcji to długo tak nie pociągniesz i siądzie psycha. Mi dobrze robi żywność maksymalnie nieprzetworzona, szczególnie mięso i ogólnie białko zwierzęce plus rośliny z małą ilością węgli. Do tego tłuszcz jako składnik energetyczny.

e5aar

@rain Z psychika bywa, zmeczenie psychiczne to fakt. Jak brakuje Ci motywacji, to warto przemyslec cele. Dlaczego na silke chodzisz, co chcesz tak naprawde osiagnac. I sie skupic na tym. Poprawic rzeczy krotko falowo. Moze pora przejsc na chwile na maintenance, zrobic deload, kto wie. To wyjdzie w celu.

rain

@e5aar właściwie to nawet nie jestem pewna co do swoich celów. Tzn. wiem o swoich problemach z odżywianiem - czasem zdarza mi się "binge eating". Coś strasznego. A że mam siedzącą pracę, staram się ruszać (m.in. 10k kroków dziennie, siłownia), żeby nie obudzić się w końcu będąc "gruba". Ale - problemy z odżywianiem też nie biorą się z niczego, a mianowicie z ograniczania kalorii i bycia na "wiecznej redukcji". Czasem po prostu jestem tym zmęczona i wiem, że nie chciałabym spędzić całego życia śledząc wszystkie kalorie i ważąc wszystko, co jem. Tak jak robię to teraz.

Ale jest też druga strona medalu - chciałabym trochę poprawić wygląd ciała, co wiąże się z dwoma przeciwstawnymi celami - zbudować mięśnie (wiadomo gdzie ;P) i stracić jeszcze trochę tkanki tłuszczowej. Nie ma opcji na zrobienie tego równocześnie, a boję się "wchodzić na masę" bo w moim przypadku będzie to tylko "świniomasa".

Gdybym miała spojrzeć na wszystko szerzej, to widzę, że pomimo tego, że np. tak jak dziś - kiedyś połamane ramię czasem bardzo boli podczas ćwiczeń, to jednak bez siłowni odczuwam jeszcze większe bóle - chorego kręgosłupa i chorego kolana. A już w bardzo dalekiej perspektywie - chciałabym jak najdłużej pozostać sprawna fizycznie, żebym będąc staruszką mogła być jak najbardziej samodzielna. Nie będę przecież mieć wnuków, które przyjdą czasem pomóc babci. XD

Zaraz będą Święta, więc pojadę na parę dni do rodziców, to trochę odpocznę od treningów. Gorzej, że pewnie "rzucę się" na jedzenie, którego u moich rodziców zawsze na święta musi być tak dużo, że dałoby się wykarmić przynajmniej batalion wojska. Mimo że spędzamy te święta tylko w 3 osoby, plus 2 małe pieski, które mają swoje jedzenie.

No to Ci się rozpisałam.

Korzystając z okazji - jak Twoja kostka? Już zdrowa?

e5aar

@rain najpierw skupie sie na masie miesniowej. Ta, dopoki cwiczyc bedzie tylko rosnac, nawet jak na krotki okres przestaniesz, to miesnie skurczą, tak, straca swoje sile, ale powrót (masowo), jest dosc prosty. Wiec, bedziesz tylko zyskiwac na tym, moze powoli, ale tutaj idziesz tylko do przodu. Nie ma co sie martwic, dopoki cwiczysz, nawet robiac to 'srednio skutecznie'.

Co do drugiej sprawy, to wyglada na to, dla mnie, ze obawiasz sie przytyć, bo mozesz juz nie dac rady z rzucic. A to jest problem z zaufaniem do samego siebie. Tutaj moge tylko jedno doradzić - zrzucac, za kazdym razem, gdy uda Ci sie dojsc do poziomu, ktory chcesz, nawet jak potem znowu przytyjesz, zaczniesz ufac sobie. Ufac, ze ch. jak trzeba wroce tam gdzie trzeba. A to zaufanie osiagniesz tylko zrzucajac, nabierajac i zrzucajac ponownie. Nie ma innego sposobu, trzeba zaryzykowac I jak zrzucasz, nie przejmowac sie spadkami na sile. Jedno, albo drugie. Zaakceptowac i planowac poprawnie.

Ja licze wszystko co jem w domu, bo to jest poprostu latwe. Jak jem na miescie nie lcize, wtedy tylko obcinam jedzenie na miescie, jak przekrocze zadowalajaca mnie wage. Ofc, sam mam ten sam problem o ktorym piszesz, ale staram sie ulozyc to wszystko w glowie.


Co do kostki jest git, wczoraj zrobiłem nogi i narazie brak problemow, jednak jeszcze nie odwaze sie pojsc biegac. Na tygodniu sprobuje najpierw rower, jak bedzie ok, to wtedy bieganie. Jednak na spokojnie i bede obserwowal. W zeszlym roku biegalem chore ilosci jak na osobe bez stazu biegowego i bylo hit. ALE, nie cwiczylem nog. Byc moze nie bede mogl polaczyc przysiadów z bieganiem, ze wzgledu na kilkukrotne skręcenie stawu skokowego przed paru laty, wtedy sie z tym pogodze i cos wymysle Jednak za wczesnie, zeby siady przekreslec.

rain

@e5aar uważaj na te nogi, jeszcze mają Ci się przez parędziesiąt lat przydać.

Dziękuję za odpowiedź. Masz rację - boję się przytyć, bo wiem jak teraz strasznie ciężko jest mi zrzucić wagę. W zeszłym roku szło jakby szybciej i łatwiej. Zakładam, że nie postarzałam się aż tak bardzo przez ostatnie kilkanaście miesięcy, więc nie wiem co tu się dzieje. Nie zależy mi przy tym może aż tak bardzo na określonym numerku na wadze, a raczej na "odpowiednim" składzie ciała. I z tego względu powinnam wrzucić trochę mięśni, więc wejść na masę. Ale to może raczej jesienią. Do lata chciałabym osiągnąć 57 kg, a potem (co będzie chyba najtrudniejsze) utrzymać to przez wakacje.

e5aar

@rain No to powodzenia, plan mamy podobny, tylko wartosci inne

zed123

@rain Popatrz na to z drugiej strony: różnica między 59,5 i 57 to 2,5 kg. A w 10 dni spadło prawie 1 kg. Czyli jesteś jakieś 30 dni od tych 57 kg Zleci jak z bicza strzelił

A co do jedzenia, to ja zapisywałem/liczyłem kalorie przez jakieś dwa-trzy tygodnie. Potem nauczyłem się, co ile ma czego i teraz już niczego nie liczę. A tak naprawdę, to nauczyłem się jeść/odżywiać właściwie. Nie nazywam tego dietą/redukcją, to jest moja codzienna dieta teraz, czyli nie traktuję już tego jak diety. Czasem mi coś przybędzie, jak odżywiam się niewłaściwie i się nie ruszam za bardzo, np. praca wyjazdowa (nie liczę kg, patrzę po ubraniu). Ale potem to samo schodzi, wystarczy, że wrócę do normalnego jedzenia.

Nie patrz za bardzo na kilogramy tylko na to, czy musisz już kupić mniejszy rozmiar ciuchów

Tyle mojej mądrości.

rain

@zed123 z ciuchami to raczej powinnam patrzeć, czy zmieszczę się w rzeczy, które kupiłam rok temu ważąc te 2-3 kg mniej. Ale te, które mam już dłużej na szczęście trochę "wiszą".

zed123

@rain No i git! A opcja z kupowaniem mniejszych rozmiarów też działa motywująco, przecież "nowego do kontenera PCK nie wrzucę" xD Znam to

rain

@zed123 to nie chodziło o kupowanie mniejszego rozmiaru niż noszę. Po prostu nosiłam mniejszy rozmiar.

tyci_koks

@rain wydaje mi się, że przez ten rok mogło dość też sporo mięśnia! Przy takiej intensywności i ilości przerzucanego ciężaru to wręcz na 100% coś doszło


Ja lubię pomiary, i dla mnie one są dużo bardziej wiarygodne niż cyferki na wadze.

Ale rozumiem Twoje podeście bo czasami łatwo jest sobie coś "zmniejszyć" albo "zwiększyć"


Jak już raz się odważysz na pierwsze "cześć" to będzie z górki

rain

@tyci_koks dziś znowu przepuściłam "okazję", więc raczej nic tu nie zdziałam.

tyci_koks

@rain ach! jeszcze będzie niejedna okazja!

rain

@tyci_koks czas chyba jednak gra na moją niekorzyść. Bo w zasadzie jeśli widuję tego faceta już parę miesięcy, to może próby poznania się trzeba było zacząć tak max parę tygodni od tego, jak zobaczyłam go pierwszy raz? No bo teraz on ma równe prawo myśleć, że w ogóle się nim nie interesuję, jak i ja mam prawo myśleć, że i on ma mnie gdzieś. Żadna ze stron bowiem nie wykonała żadnego ruchu.

tyci_koks

@rain nigdy nie jest za późno na pierwszy ruch!

rain

@tyci_koks (uwaga, teraz nastąpi typowa dla mnie racjonalizacja): no ale przecież to nie jest tak, że ja jakoś "wzdycham" do tego faceta. Po prostu z jakiegoś względu zwrócił moją uwagę. Żeby był jakoś super przystojny byłoby to łatwiej wyjaśnić. Ale, jak pisałam wcześniej - wygląda jak taki "typowy Michał". Nic się nie stanie, jeśli w ogóle nic nie zrobię. Może tylko uchronię się przed wyjściem na idiotkę. A to już jest gra warta świeczki, bo musiałabym po takiej akcji pewnie znaleźć inną siłownię, a ta mi pasuje, bo mieszkam bardzo blisko niej.

tyci_koks

@rain masz mocne argumenty


Ale też pomyśl, że to może pójść w zupełnie drugą stronę!

rain

@tyci_koks może, ale nie musi. W każdym razie pomyślałam nad tak odważnym krokiem jak nie używanie słuchawek. XD Co prawda będę się trochę nudzić, ale może jakoś łatwiej "zagadać" do kogoś, kto nie ma słuchawek w uszach? Tylko że on też je nosi.

tyci_koks

@rain oj tam, małe zmiany a może być wielki efekt

Zaloguj się aby komentować