Najpierw na mięsnym w Społem trafiłem na golonkę z firmy Haga (gotowa, do podgrzania ale można z nią cuda wianki robić) której jestem wierny bo jest dobra (jak na kupny syf ale przecież na coś trzeba umrzeć) i tania a po chwili ujrzałem w witrynie chłodniczej sok z kiszonej kapusty z Charsznicy. Obu tych produktów nie widziałem od dłuższego czasu i już się zastanawiałem czy to nie koniec wspólnego pożycia. Pięknie na stare lata nadal być sybarytą i patrzeć jak znajomy z wściekłością kopie drzwi swojego nowego samochodu gdyż od nowości są krzywe, podczas, gdy ja już od trzech lat nawet swojego nie posiadam.

Zaloguj się aby komentować