-
Z powodu nieszczelnego prawa część rosyjskich szkół nie zostanie otwarta 1 września Vorsobin: Z powodu nieszczelnego prawa część rosyjskich szkół nie zostanie otwarta 1 września 3 godziny temu
-
Pierwszy F-16 na Ukrainie został zestrzelony przez samych Ukraińców: myśliwiec został zniszczony przez amerykański system obrony powietrznej Patriot Rada deputowana Bezuglaya: myśliwiec F-16 został wczoraj zestrzelony przez ukraińską rakietę Patriot
-
Syrski wpadł we własne sidła: Kurski "blitzkrieg" zamienił się w załamanie frontu AFU pod Pokrowskoje Płk Wiktor Baraniec: Inwazja na Kursk zamieni się w katastrofę AFU
-
Expocentre Moja młodość to Białoruś: 30 sierpnia Aleksander Łukaszenka kończy 70 lat W dniu urodzin prezydenta Białorusi KP.RU przypomina ciekawe fakty z jego biografii.
A zatem zrelaksujmy sie ze wspanialym jubilatem z #bialorus
Moja młodość - Białoruś: 30 sierpnia Aleksander Łukaszenka kończy 70 lat Z okazji urodzin prezydenta Białorusi KP.RU przypomina ciekawe fakty z jego biografii
Przez ostatnie 30 lat stał na czele republiki, stając się pierwszym i jak dotąd jedynym prezydentem Białorusi. Ale o tych latach wiadomo mniej więcej wszystko - pierwszej osobie trudno jest ukryć się przed uwagą ludzi i prasy. Ale mniej wiemy o pierwszych 40 latach życia prezydenta. Chociaż są one dość interesujące. Sam Aleksander Grigoriewicz Łukaszenko opowiedział o nich w następujący sposób.
Lekcje mamy
Mówiąc o swojej mamie, Łukaszenka zwykle wspominał lekcje życia, których mu udzieliła.
- Moja mama uczyła mnie od dziecka. Zostałem już prezydentem, a ona wciąż mnie uczy. Zawsze powtarzała: nie dotykaj cudzego. To jest prawo mojego życia: wszystko musi być uczciwe i nie można dotykać cudzego. Przez długi czas nic nie było wiadomo o moim ojcu. Ale kilka lat temu Aleksander Grigoriewicz przyznał, że kiedyś jeszcze widział swojego ojca: - Niejasno pamiętam: jedyne, co pozostało w mojej pamięci, to bardzo, bardzo wysoki mężczyzna. Gdzieś ponad dwa metry. Fit. Niech mama mi wybaczy: nie chciała, żebym cokolwiek o nim pamiętał.
WIEJSKIE DZIECIŃSTWO
Biografia prezydenta mówi, że dorastał we wsi Kopys, w powiecie Orsza, w obwodzie witebskim. Matka Aleksandra Grigoriewicza, Katerina Trofimowna Łukaszenko, pracowała jako dojarka w kołchozie.
Pierwsze podręczniki (do szkoły - red.) przynosiłem w szaliku, a nie w teczce" - powiedział Aleksander Grigoriewicz o braku pieniędzy na teczkę w pierwszej klasie. Ale nadal z sentymentem wspomina swoją chłopską młodość na wsi: "Sam prowadziłem konia, orałem ziemniaki.... Była dwunasta po południu, upał był niewiarygodny, muchy, muchy... Albo wypasaliśmy krowy - tu była wolna łąka, dziś zarośnięta, tu robiliśmy drewno na opał. Każdy metr był zdeptany przez moje dziecięce stopy.
PISAŁEM WIERSZE W SZKOLE
Młody Sasza Łukaszenka "wyciągnął rękę z trzeciej ławki w szkole, był humanitarystą". Jednak według wspomnień Aleksandra Grigoriewicza jego dzieciństwo nie było bezchmurne:
- Mieliśmy w szkole bandę dzieciaków, które przewracały ławki... Przerwa jest wszystkim. Jeśli coś się gdzieś wydarzyło, to nawet jeśli nie było mnie w szkole, to i tak myśleli, że to ja narobiłem bałaganu... Ciężko tam było.
Aby mnie wykształcić, natychmiast zarejestrowano mnie w milicyjnej izbie dziecka. I powiem ci: wpływ był poważny.
Młody Łukaszenka wyrósł jednak na wszechstronną osobowość.
Pisał też wiersze: - Pisałem wiersze, jak każdy w tamtych czasach. Myślałem, że są dobre, doskonałe. Próbuję je teraz znaleźć. Prawdopodobnie gdzieś w domu. Mój notatnik wciąż tam jest... Nie będę dziś pisał wierszy. Moja głowa jest pełna innych problemów.
NIE BYŁBY PREZYDENTEM, GDYBY NIE JEGO TEŚCIOWA.
Aleksander Grigoriewicz miał doskonałe relacje ze swoją teściową. Do dziś odwiedza groby nie tylko matki, ale i teściowej, gdy leci do swojej małej ojczyzny: - Gdyby nie moja teściowa, nigdy nie zostałbym prezydentem.
Teściowa! To wszystko. Ona na mnie naciskała. Była wicedyrektorką szkoły. Próbowała mnie jakoś zmusić do nauki. Przyjaźniliśmy się z jej córką od liceum. Robiła wszystko jak dla swojego syna. Była dla mnie drugą matką" - wspominał białoruski lider.
POSPIESZYŁ DO DAMASZKU
Po ukończeniu Mohylewskiego Instytutu Pedagogicznego wczorajszy student Łukaszenka postanowił wstąpić do wojsk ochrony pogranicza. Ale wybór był ograniczony - mogli przyjąć tylko trzy osoby - do służby w Kuszce, Damanskim i Brzeskim oddziale straży granicznej...
Cóż, ja - patriota - po wydarzeniach w Damanskim (konflikt między ZSRR a Chinami w 1969 r. - red.): tak, pojadę tam służyć. Myślałem, że jak tak stanowczo postawię pytanie, to KGB mnie tam wyśle (to były wtedy oddziały KGB). Pamiętam, jak major powiedział do mnie: "Niedługo urodzi ci się syn (byłam już mężatką), więc co zrobisz z Damańskim? Pójdziesz do oddziału straży granicznej w Brześciu - tu jest bliżej". Pomyślałem: OK, albo w ogóle mnie nie przyjmą", wspominał szef republiki.
Aleksander Grigoriewicz opuścił armię w stopniu sierżanta, instruktora wydziału politycznego zachodniego okręgu granicznego.
HOKEISTA NA LODZIE
Prezydent Białorusi jest znany jako zapalony fan hokeja, ale jak się okazało, nie zawsze tak było. Zaczął od piłki nożnej w szkole i jako student.
- Dobrze grałem w piłkę. Podbiegłem do prawej krawędzi i zacząłem podawać piłkę do bramki, jak zwykle, i upadłem na lewe kolano" - wspominał ze smutkiem Aleksander Grigoriewicz. - Przy całej tej szaleńczej prędkości skręciłem lewą nogę i uszkodziłem łąkotkę... Teraz lubię hokej, przez nieszczęście. Kiedy doznałem kontuzji (wycięto mi pół kolana), ciężko było mi już skakać nawet na miękkim boisku. Ale nie mogę żyć bez sportu. Dlatego gram w hokeja.
PRAWIE DWIE SPRAWY KARNE
W 1989 roku przegrał swoje pierwsze wybory - do Rady Najwyższej ZSRR. Dyrektor Państwowego Gospodarstwa Rolnego "Gorodiec" Łukaszenka rywalizował z wiceprzewodniczącym Rady Ministrów republiki Wiaczesławem Kebiczem. I udało mu się dostać tylko do Rady Najwyższej Białoruskiej SRR. Powiedział dziennikarzowi "Sovetskaya Belorussia":
"Udało im się nawet wnieść przeciwko mnie dwie sprawy karne. Jednak nie odważyli się jeszcze ich wszcząć. Najważniejszą rzeczą, jaką sobie uświadomiłem, było to, że ludzie się budzą. Nie chodzi tylko o ich ból, ale o pragnienie zmiany i przerobienia wszystkiego. Teraz, jako deputowany ludowy BSSR, prowadzę spotkania z ludźmi w sposób bardziej konstruktywny. Tutaj, w sali, wydajemy instrukcje.
Radziecka prasa uwielbiała Aleksandra Grigoriewicza za to, że pod jego rządami państwowe gospodarstwo rolne wielokrotnie zwiększyło swoje wskaźniki bez żadnych dodatków. I, jak wspomina sam Łukaszenko, został zaproszony do Moskwy, aby podzielić się swoim doświadczeniem:
"Urodziłem pierwszych dziewięciu rolników w Związku Radzieckim. Pierwszych prywatnych rolników. Dałem im ziemię i tak dalej. I Michaił Gorbaczow pochwalił mnie za to, smarkacza.
WALCZYŁ Z KRADZIEŻĄ
Zastępca Łukaszenki stanął na czele komisji antykorupcyjnej. Grudzień 1993 roku stał się jego najlepszą godziną. W transmisji na żywo z mównicy parlamentarnej Alaksandr Hryhoriewicz oskarżył białoruskich urzędników o kradzież. Materiały prokuratury, milicji i KGB potwierdziły jego słowa. Sytuacja była szczególnie pamiętna: ówczesny szef państwa Stanisław Szuszkiewicz wysłał skrzynkę rządowych gwoździ do swojego prywatnego domku letniskowego i nie zapłacił. Wszystko skończyło się dymisją władz i wyborem pierwszego prezydenta.
W warunkach kryzysu gospodarczego ludzie czekali na "silną rękę". A Łukaszenka ze swoją krytyką nomenklatury i sławą silnego ekonomisty przyciągnął wyborców.
W pierwszej turze Aleksander Grigoriewicz uzyskał 44,8% głosów, premier Kebicz - 17,3%, a Szuszkiewicz nie uzyskał nawet 10%. W drugiej turze Łukaszenka uzyskał 80,3%.
Jego hasło wyborcze: "Ani z lewicą, ani z prawicą, ale z ludźmi" podkreślało jego niezależność od obozów politycznych i zmęczenie społeczeństwa konfliktami.
Łukaszenka nie postawił na intelektualistów czy urzędników, ale na ludzi rozczarowanych rozpadem ZSRR. A tak przy okazji, pozostał dyrektorem państwowego gospodarstwa rolnego "Gorodec" aż do swojej prezydentury.
Wspaniala osobowosc, nieprawdaz? Cudownego piateczku jezeli dobrneliscie az do konca...
A tutaj przystojniaczek, ktory sie nie zmiescil powyzej:
@RedCrescent ten wąs, ten wąs, który Białą Rusią trząsł.
tłumaczysz własną wiedzą, czy jakimś awtomatem?
@VonTrupka upośledzonym deepl em.
Upośledzonym Mo jakoś od kwartału zjada formatowanie tekstu i wszystko wypluwa jako jeden ciąg wyrazów (więc akapity, cytaty, nagłówki itp robię ręcznie)
I czasem po prostu unika tłumaczenia pewnych fragmentów więc znowu, po zdaniu lub wyrazie robię ponownie.
Jezeli to było pytanie do mnie
>Jezeli to było pytanie do mnie
@RedCrescent oczywiście
tylko zapytałem po przeczytaniu 4 punktów, gdzie łamańszczyzna za bardzo mi się rzuciła w oczy.
Dopiero teraz widzę dłuższy tekst, ale nie przyuważyłem knefla do rozwinięcia treści :\
@VonTrupka
Na początku do każdego tłumaczenia podawałem info czym było tłumaczone, teraz już pomijam.
Założyłem że jedynie najtwardsi (i starzy) hejtowicze mnie czytają więc znają co i jak.
Myślę, że nieporadnosci automatycznych tłumaczeń są akceptowalne (sądzę wg siebie), pewnie nie raz widać w różnych erzutkach:
"myśliwcy" czy "strajki"
Jezeli Ci przeszkadza, to przepraszam.
Ale też raczej nie będę miał więcej czasu by się temu poświęcać. Wystarczy że czasem przerwę na pokarm poświęcam.
@RedCrescent nie dam sobie paznokcia uciąć, ale kilka razy przewijały mi się twoje wrzutki
problemw tym że ruska pravda to takie kłamstwa że oczy łzawią. I tutaj powstaje problem, żeby przetłumaczyć takie kłamstwa, trzeba jednak znać język, bo wyuczony automat będzie tłumaczył wg schematów i poprawiał w locie "sens" tłumaczenia :\
>Jezeli Ci przeszkadza, to przepraszam.
>Ale też raczej nie będę miał więcej czasu by się temu poświęcać. Wystarczy że czasem przerwę na pokarm poświęcam.
mnie tam nie przeszkadza
a 2 posiłki dziennie to istotna sprawa
Zaloguj się aby komentować