Zacznę od tematu zarobków, na temat których krąży wiele legend. Pokażę jak sprawa ma się naprawdę. Mam nadzieję, że komuś ta wiedza się przyda, na przykład jeśli myśli o doktoracie i pracy na uczelni. Dla pełnej wiarygodności zrobiłem zestawienie swoich zarobków netto na przestrzeni lat. Niestety mój bank nie chce mi pokazać historii sprzed 2015 roku. Pewnie jakoś się da to sprawdzić, ale nie udało mi się znaleźć.
Objaśnienia zacznę od końca, czyli od roku 2021. W latach 2019-2021 już jako doktor habilitowany zarabiałem około 7300 zł netto. Są to wszystkie wpływy z uczelni, z uwzględnieniem wszystkich dodatków, trzynastki, wysługi lat, nagród i nadgodzin (to te dwie górki - styczeń i listopad). Wcześniej, tj. przed habilitacją, jako doktor (adiunkt) w latach 2015-2018 moje średnie wynagrodzenie wynosiło około 4700 zł netto. Wcześniejszych lat nie uwzględniłem na wykresie, bo nie miałem dostępu do danych archiwalnych w banku. Zaraz po doktoracie (czyli jako asystent z doktoratem) zarabiałem trzy tysiące z okładem. Jako asystent bez doktoratu, w latach 2006-2010 zarabiałem dwa tysiące z hakiem
Jakie pojawiają się stereotypy na temat zarobków na uczelniach?
1. Pracownicy naukowo-dydaktyczni pracują na 3-4 etatach na różnych uczelniach.
Jeżeli kiedykolwiek tak było, to nie później niż 15 lat temu. Od kilku dobrych lat, ze względu na niż demograficzny, liczba studentów drastycznie spada. Obecnie na różnych kierunkach technicznych, o których mam informacje, liczba studentów to 25-35% tego co było jakieś 7-8 lat temu. Za tym idą braki godzinowe. W moim otoczeniu nie ma nikogo, kto pracowałby dwóch uczelniach, nie mówiąc o trzech czy czterech.
2. Pensja zasadnicza jest niska, ale jest pełno dodatków, trzynastka, grusze itp.
Po części jest to prawda, dlatego też pokazałem łączne kwoty za wszystkie przelewy w ciągu roku. W tym co uwzględniłem były również różnego rodzaju nagrody i dodatkowe zlecenia. Teraz dokładnie nie pamiętam, ale w 2021 moja podstawa wynosiła około 5000 zł, a średnia ze wszystkich wpływów wyszła ponad 7400 zł, więc różnica jest znaczna. Jednak trzeba pamiętać, że te wyliczenia dotyczą pracownika z kilkunastoletnim stażem pracy. U młodszych pracowników, czyli takich do kilku lat po doktoracie, rozbieżność pomiędzy pensją zasadniczą a rzeczywistą jest znacznie mniejsza.
3. Mnóstwo pieniędzy dostaje się za granty.
Parę lat temu były znacznie większe możliwości zarobienia pieniędzy na grancie, o ile się go dostało... A to nie jest wcale proste. Obecnie zarabianie pieniędzy "do kieszeni" na grantach zostało zminimalizowane. Ja na szczęście przez ostatnie lata (2019-2021) realizowałem spory grant, dlatego moje wynagrodzenie było trochę większe. Prawie cała kwota finansowania jest obecnie przeznaczana na materiały, badania, publikacje, tłumaczenia itd. A człowiek zasuwa prawie za darmo i się cieszy, że ma środki, żeby pojechać na konferencję. Inaczej po prostu nie pojedzie.
Jak sytuacja wygląda obecnie?
Pensja dla każdego stanowiska naukowo-dydaktycznego wyliczana jest w oparciu o pensję profesora tytularnego. W 2023 pensje wzrosły o 12,5%. Dla profesora tytularnego oznacza to wzrost z 4700 zł na 5244 zł netto. Z tym że jest to wynagrodzenie minimalne.
Wynagrodzenie zasadnicze asystenta z doktoratem to nie mniej niż 50% pensji profesora, co daje 2800 zł netto. Może ciężko w to uwierzyć, ale znam osoby kilka lat po doktoracie, których średnie zarobki miesięczne wynoszą około 3500 zł netto.
Wniosków nie wyciągam.
#szkolnictwo #edukacja
@Konkuter_Atari Możesz napisać na jakiej uczelni?
@Konkuter_Atari Prawda jest taka, że wszystko jest uzależnione od uczeni, wydziału oraz kierownika katedry, a konkretniej jego obrotności
Ok, podstawa, dodatki stażowe, trzynastki, itp. są określone ustawowo, ale np. w moim przypadku po uzyskaniu tytułu doktora, na stanowisku asystenta, pensja wzrosła o zawrotne 80 zł
Znam masę osób, które pracują na kilku uczelniach. Sama pracuję na 3, oczywiście nie są to pełne etaty.
@Konkuter_Atari To makabra, że nauka wyższa w tym kraju jest tak niedofinansowana
@vcl Politechnika w jednym z większych miast.
@lipa13 dużo osób potwierdza to o czym mówisz. Z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że na doktorat idą albo pasjonaci, albo leserzy, albo cwaniacy, którzy mają układy w tym systemie i od wejścia wiedzą gdzie się ustawić.
@PaniKosmetolog no tak. Jeżeli kierownik jest osobą przedsiebiorczą, to wygląda lepiej, bo są projekty badawcze. Są też takie osoby, które na doktoracie zarabiają po kilkanaście koła. I zazwyczaj są to osoby co najwyżej średnie jeżeli chodzi o poziom naukowy i wlazace w dupę komu trzeba.
@Konkuter_Atari Kończąc studia magisterskie i decydując się na pracę na uczelni, miałam wyobrażenie, że będę otaczać się ludźmi na odpowiednim poziomie, wręcz jakąś elitą. Nic bardziej mylnego. Na studiach pracowałam chwilę na produkcji i mam wrażenie, że tam ludzie reprezentowali wyższy poziom
Nie miałam pojęcia jakie są tam układy, ukladziki, nepotyzm i kolesiostwo. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że wszystko zależy od Wydziału, natomiast w życiu nie przypuszczałam, iż w takim miejscu może to tak wyglądać.
Trzyma mnie tu wyłącznie rewelacyjny Kierownik, który co prawda ma olbrzymie parcie na wysoko punktowane publikacje i najlepiej, jakbyśmy siedzieli nad tym 24/dobę, jak ona, ale przynajmniej nasza Katedra jest na czele i dzięki temu nie ma problemu z finansowaniem sprzętu i badań.
Zaloguj się aby komentować