Miałem okazję posiedzieć na streamie audio na twitterze z ukraińską medyczką z frontu. Posiedziałem 20 min, więc sobie zanotowałem parę rzeczy
Wspominała historię z obleganego Soledaru sprzed 3 tygodni. Próbowali ewakuować pewną rodzinę, ale przyleciał rosyjski pocisk. Rina wspominała, że jedna z obecnych osób, dwunastolatka, potem cały czas patrzyła, jak oni wycierali resztki mięsa z podłogi. "Mięsa" z członka rodziny tej dziewczyny. Traumatyczne przeżycie
Potem pojawił się temat o dzieciach w strefie frontu. Próbują zawsze ewakuować ludzi, ale niektóre rodziny uparcie nie chcą wyjeżdżać. Rina wspomina, że przy dzieciach starają się nie rozpaczać. Dzieci często bawią się tym, co znajdą w okolicy np. darują żołnierzom odłamki bomb i pocisków. Rina uważa, że nie da się tego uniknąć, dopóki nie wywiezie się ich ze strefy frontu, ale nie zawsze są w stanie cokolwiek zrobić.
Miała kontakt z białoruskimi ochotnikami. Mówiła, że ochotnicy białoruscy czują się pokrzywdzeni tym, że Ukraińcy w sieciach społecznościowych twierdzą, że wszyscy Białorusini są jak Rosjanie. Oni walczą po stronie Ukrainy, jest ich wielu, a u siebie w Białorusi nie mają żadnej przyszłości. Sporo białoruskich ochotników nie ma żadnego statusu prawnego na Ukrainie. Jest też spora grupa ochotników, która nielegalnie przekroczyła białorusko-ukraińską granicę i ich przyszłość jest niejasna. Białorusini na Ukrainie są rozczarowani też tym, jak pasywne jest społeczeństwo na Białorusi. Nie wierzą w to, że na Białorusi będą jakieś pozytywne zmiany.
Gruzini w większości są weteranami wojny z 2008 r., ale ma mieszane uczucia wobec nich. Gruzini są wyjątkowo brutalni i kierują się, rządzą zemsty. Wspomniała "pewnie kojarzycie filmy z podrzynanym gardłem (chodzi o film z początku wojny)".
Jak długotrwałe walki wpływają na psychikę. Ona nie może mówić za innych, ale czuje się "normalnie". Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, a mózg nie reaguje takim stresem jak przy pierwszym kontakcie. Ona uśmiecha się, śmieje się, a nawet "rucha się" na froncie. Życie toczy się dalej. To że mówi o wojnie jakby to było coś zwykłego jest jej często wypominane. Ludzie oczekują totalnej powagi, ale nie da się tak długo wytrzymać ciągle szlochając i chodząc z poważną miną
Ze wstydliwych rzeczy: Wspominała, że w trakcie "szycia" nogi chłopaka, który wszedł na "lepiestok" (mina przeciwpiechotna) zemdlała. Była późna godzina. Okolice 4-5 rano, była zmęczona. Podniesiono na nogi wszystkich w okolicy i było jej wstyd, że z jej powodu ludzie musieli marnować swój czas na odpoczynek. To było spore zaskoczenie, bo nie mdlała nawet jak musiała "kiszki trzymać", aby nie wypadały z brzucha a tu zwykłe szycie nogi i zemdlała.
Ulubione anime: Devilman, Evangielion, Jojo, Berserk, Guren Lagan itd.
Może kogoś zaciekawi Potem dyskusja znowu przeszła na anime. Później o imprezowaniu w Kijowie, więc przestałem słuchać dalej, bo to już raczej temat dla ludzi żyjących w stolicy Ukrainy.
6f5ea65f-80f1-457b-9789-3cdc67a9a149
ewa-szy

@Aryo jakbym ja sobie przy Ukraińcach robiła żarty z wojny, byłoby to nietaktowe. Co najmniej. Ale dla uczestników śmiech jest oznaką trzymania się normalności.


Sympatyczny rudzielec. Oby wyszła z tego bez szwanku.

dupinka5000

@Aryo Bardzo dziękuję. Świetną robotę robisz.

Nemrod

@ewa-szy Chyba różnica jest taka, czy robisz sobie te żarty siedząc bezpiecznie w domu, czy walcząc na froncie.

Opornik

@Aryo


Dzieci często bawią się tym, co znajdą w okolicy np. darują żołnierzom odłamki bomb i pocisków.


Ano nie da się.

Dziadek po wojnie musiał osiedlić się na "ziemiach odzyskanych", inaczej skończył by na zesłaniu z całą rodziną.

Opowiadał mi, że nawet wiele lat po wojnie ciągle ginęły dzieciaki - albo od bomb pułapek zostawionych przez niemców, skurwiele zostawiali je min. w zabawkach, albo od niewybuchów itd., dzieciaki ciągnie do tego jak osy do miodu, nic nie poradzisz choćbyś sto razy mówił, że nie wolno.

Dobrze że większość dzieciaków udało się wywieźć i są bezpieczne, szybko też się adaptują, moje potomstwo się z nimi przyjaźni mimo że niedawno przyjechały.


jak pasywne jest społeczeństwo na Białorusi.


Trudno żeby było inne, jak dopiero co zostało brutalnie spacyfikowane. Ja poznałem wielu Białorusinów w Polsce, byli bardzo zaangażowani w działalność społeczną.


Ludzie oczekują totalnej powagi,


Różnie ludzie reagują na stres, niektórzy odreagowują wygłupami i śmieszkami, to też dobra metoda.


"lepiestok"


Przeraża mnie ilość ofiar tych pieprzonych motylków, ci gnoje spamują nimi bez opamiętania, i to wersjami bez samolikwidatorów, ludzie przez wiele lat po wojnie będą jeszcze od tego bez stóp kończyć.


@ewa-szy


Sympatyczny rudzielec. Oby wyszła z tego bez szwanku.


Bardzo podobna do jednej koleżanki z czasów gdy bawiłem się w bieganie z zabawkowym karabinem po lesie.

Ech. Tacy młodzi zamiast bawić się i cieszyć młodością muszą ginąć i zostawać kalekami bo paru starych dziadów odbudowanie imperium się zamarzyło...

sullaf

Jeśli ludziom na wojnie czasem by nie odpierdalało, powariowaliby albo sami strzelili se w łeb. Ciekawe to, co tu przytaczasz.

ewa-szy

@Opornik po wojnie zostało od cholery sprzętu, to nie musiały być pułapki. Ojciec wspominał, że jeszcze w latach pięćdziesiątych nie sprzątnięto kolumny pancernej, która stanęła na Kaszubach zwyczajnie z braku paliwa. Dzieciaki wyciągały stamtąd taśmy amunicyjne i naboje wrzucały do ogniska, stracił tak jednego kolegę, drugiemu tylko paluchy oberwało. Huśtał się na lufie czołgu, który zaparkował mu w stodole, bawił w chowanego w rdzewiejących półgąsienicowych a po lasach można było kulką oberwać, jak się młodzi wybrali postrzelać, bo nie tylko ciężki sprzęt został.

Zaloguj się aby komentować