Przecież to nie jest artykuł. To jest jakaś notatka. Za krótkie.
Polska meblościanka – podobnie jak jej niemiecka prababcia – miała ulżyć robotnikom mieszkającym w zbyt małym mieszkaniu. Wraz z końcem odwilży rozpoczęła się dekada zaciskania pasa. Budownictwo lat 60. określa się jako oszczędnościowe. W praktyce oznaczało to obniżenie wysokości mieszkań, zmniejszenie okien, redukcję balkonów, wprowadzenie tzw. ślepych kuchni, rezygnację z wbudowanych mebli i wiele innych zmian, które spowodowały, że Polacy masowo zamieszkiwali w klitkach. Jednocześnie zaczęło przybywać rzeczy. W 1961 roku zorganizowano konkurs na projekt mebli do małych mieszkań dla pracowników przemysłu włókienniczego. Jego wyniki można było oglądać podczas 17. Międzynarodowych Targów Poznańskich. Wyróżnienie dostał projekt małżeństwa Kowalskich.
Być może ich meblościanka nie trafiłaby do popkultury i niezliczonych polskich mieszkań, gdyby nie zorganizowana dwa lata później wystawa w warszawskim pawilonie meblowym przy ul. Przeskok, po której zestaw Kowalskich został skierowany do produkcji. Rozpoczął się boom na meblościanki, kultywowany przede wszystkim w otwartych na nowości środowiskach pracowników umysłowych. Robotnicy, do których pierwotnie skierowany był projekt, wciąż woleli tradycyjne stoły i kredensy.
Meble segmentowe współgrały z konkretnym założeniem dotyczącym tego, jak powinno się urządzić małe mieszkanie. Celem było pozostawienie jak największej ilości wolnej powierzchni na podłodze, a ciężar składowania miał zostać przeniesiony na ściany czy nawet sufit – stąd popularność pawlaczy. Dopuszczalny był mały stoliczek-jamnik, jakaś lampka, fotelik i tyle. Żeby dodatkowo oszczędzić miejsce, mebel musiał być wielofunkcyjny, dlatego w idealnej meblościance mieściły się moduły służące do spania, odpoczynku, pracy czy posiłku. Wszystko oczywiście składane i rozkładane, w zależności od pory dnia i potrzeby.
Meble segmentowe pomagały urządzić i uporządkować małe mieszkanie
W założeniu mebel Kowalskich miał być komponowany przez użytkownika z wybranych z katalogu elementów. W praktyce fabryki i sklepy oferowały gotowe, skręcone już zestawy. Pomysł na modułowe meble, które można zestawiać zgodnie z życzeniem, podjęła fabryka w Wyszkowie, PRL-owski potentat w zakresie meblościanek. Pod wymowną nazwą Warianty 100 kryła się rozmaitość skrzyni-pojemników do samodzielnego ustawiania lub komponowania w zespoły. Jeśli wierzyć opublikowanej przez fabrykę broszurze, do wyboru były szafy i szafki, rozmaitość wnęk, sekretarzyk, komódka, gablotka oszklona, regał oraz wiele półek.