Dziś stwierdziłem, że warto skosić, a to co zostanie, może ktoś potrzebuje, chciałem to jakoś ogarnąć, żeby nie leżało ponownie rok do zgnicia.
Jest taki jeden Mikołaj, co lubi takie rzeczy, że krówki jedzą sobie trawkę, czasem kupię od niego jakieś jajko czy inny miód ( ma chyba z 20 uli ).
Wchodzę cały na zielono w sprzęcie do koszenia, biorę kosę spalinową i zaczynam pracę dookoła ( takie małe rzeczy, jakieś doradzanie czegoś, jakieś takie małe wypierdki trawy obok posesji ). Do większego poletka zatrudniony jest lokalny jegomość, Michał.
W wirnik wkręca mi się kawał liny z plastiku, lina zachacza o kawałek drewna leżący jako przykrycie żwiru ( potrzebny będzie do zrobienia ładnej podstawy płotu , taki chciałem ). Kawałek liny łapie rurę z metalu, przewracając się rura uderza w miednicę, z plastiku, plastik ląduje w moim hełmie do obrony przed odbryzgazmi, 2 cm przed okiem.
Trzęsącymi się rękami zdejmuje hełm, zrzucam sprzęt, dzwonię po fachowca od ścianek i jadę na dziczyznę. Mam na szczęście kogoś kto mnie wspiera. Ale nigdy tego nie doświadczyłem, po wizycie w gminie okazuje się, że coś jest na rzeczy, jakiś cwaniak chce tak kogoś udupic.
Zakładam kamery, byłem tego sam ciekaw, za kilka miesięcy dam nagrania, pozdrowionka.
To był emocjonujący dzień.
#wkurw #ludzie #wschod