Komentarze (17)
I bedzie spadac,bo malzenstwo jest korzystne tylko dla kobiet- to one maja wiecej praw,im sie pozwala na wiecej,a w sadach nadal sa traktowane jak uprzywilejowane dzieci.
Dodatkowo czeste rozwody i juz sie odechciewa takiej zabawy.
@jajkosadzone Akurat popularność i powszechność rozwodów jest korzystna, jeśli chcemy zwiększać ilość małżeństw, bo ludzie mniej dzięki temu się obawiają małżeństw. W środowisku gdzie rozwody są niedostępne lub stygmatyzowane, strach przed małżeństwem będzie większy, bo jeśli trafisz na złą osobę, to ugrzęźniesz na całe życie.
@LondoMollari
Tylko,ze wiekszosc tych rozwodow to jest na zasadzie- znudziło sie malezenstwo to wezmy rozwod.
Kazdy kij ma dwa konce,ale sam fakt,ze bycie rozwodnikiem nie jest stygmatyzowane spolecznie to dobry krok.
@LondoMollari to ciekawe, że jest to korzystne, to dlaczego liczba małżeństw spadła po tym jak ułatwiono rozwody? Wydawałoby się, że jeżeli jest to czynnik pozytywny to liczba zawieranych małżeństw powinna rosnąć? Czy ja źle rozumiem co rozumiałeś przez nazwanie tego "korzystnym"?
https://www.statista.com/statistics/957038/poland-number-of-marriages/
Źle dane tutaj odczytuję?
@DiscoKhan Poniżej wrzucam trend małżeństw zestawieniu z rozwodami. O jakie zmiany w prawie rozwodowym konkretnie Ci chodzi, i kiedy one miały miejsce? Bo jedyny gwałtowny wzrost ilości rozwodów (2003-2006) występuje równocześnie ze wzrostem ilości małżeństw.
Trzeba poszukać danych do analizy statystycznej, ale nie wydaje mi się, aby popularność rozwodów była odwrotnie skorelowana z małżeństwami. Tutaj prawie na pewno są zewnętrzne czynniki, i domyślam się, że tym czynnikiem po pierwsze jest rynek nieruchomości, po drugie wzrastająca polaryzacja i izolacja społeczna.
https://www.ciekawestatystyki.pl/2023/12/liczba-malzenstw-zawieranych-w-polsce.html
@LondoMollari ja tam widzę, że liczba małżeństw zaczęła maleć wraz ze wzrostem rodowodów, nie od razu ale jednak.
Dla mnie ewidentnie to jest jeden z czynników przeciwko małżeństwom, w zasdzie są dosyc bezcelowe w dużej mierze?
Żadne konkretne zmiany prawne ale raczej społeczne. Inny był odbiór rozwodów w latach osiemdziesiątych, inny jest obecnie. Wtedy to jeszcze był jakiś tam temat i szok, obecnie to nie wzbudza większego społecznego poruszenia.
Gdzie generalnie postrzheanie tefo czym jest związek, dlaczego został zawarty mocno się zmieniło. Dawniej to bylo głównie kwestia uregulowania wpadki, bardzo poeezechny motyw. Obecnie coś takiego zdarza się dosyć rzadko.
W najlepszym przypadku to dostępność rozwodów nie ma większego wpływu na ilość małżeństw tak naprawdę, bo przekształcenia kulturowe na pewno mają decydujący wpływ na ilość zawartych małżeństw. Jeżeli ma to wpływ pozytywny to musi być po prostu bardzo mały.
@ObserwatorGospodarczy a na co mi ślub, może żebym miał powód do brania kredytu xD
Zmiany, zmiany,zmiany kolejne pokolenie inne spojrzenia na sprawy dzieci, małżeńst. Kiedyś biorac rozwód nie był to powód do dumy a dziś restauracje prześcigają się w "imprezach rozwodowych". Rynek wyczuł pinądz i w rozwodach. Kiedyś zrobienie takiej imprezy nie mieścilo sie w głowie.
Bzdura na kółkach, dzietność nie ma nic wspólnego z zawieraniem małżeństw. To mit o katolickich korzeniach.
Dzietność wyznacza się aktualnie na podstawie łatwości (czy trudów), utrzymania, życia i wychowania dziecka oraz możliwości zarobkowych, a także kariery zawodowej rodziców.
Małżeństwa zawierane są ze względu na "promocje", wynikające z dodatkowych przywilejów (głównie tanie kredyty, a kiedyś dostęp do lepszych dóbr). Celowo pomijam aspekty religijne i zawieranie małżeństwa a powodów wiary i presji społecznej na wsiach.
@ramen masz, te "katolickie" korzenie to sięgają jeszcze epoki kamienia.
Religia jako narzędzie socjotechniczne oczywiście ma pozytywny wpływ na dzietność - nie wiem w ogóle jak można to podważać. Izrael jest jednym rozwiniętym państwem z pozytywną dzietnością - głównie za sprawą ortodoksów. Już pomijając, że religijność pozytywnie wpływa ogólnie na trwałość związku, postrzegane zadowolenie z niego, aż ns satysfakcji seksualnej kończąc.
Zaś to ostatnie wspominam z tego powodu:
Trochę to jest abstrakcyjne żeby spodziewać się wyższej dzietności jak ponad 45% młodych dorosłych w ogóle seksu nie uprawia. Nawet rekreacyjnie.
Nie man pojęcia skąd wziąłeś takie wyznaczniki dzietności od razu mogę powiedzieć, że raczej nie było tp zbyt rzetelne źródło. Tutaj masz bezpośredni wpływem na dzietność a religijnością:
https://ifstudies.org/blog/americas-growing-religious-secular-fertility-divide
Sam jestem ateistą ale dla mnie ateizm nie polega na zakrzywieniu rzeczywiści pod własne upodobania.
@ramen no i jeszcze dzietność między osobami w związku małżeńskim a tymi które w nim nie są.
@DiscoKhan
W mojej rodzinie jestem w zwiazku najkrócej. I zarazem jedyny po ślubie, już ponad 10 lat.
Po prostu nie ma już żadnej presji, oczekiwań. A do robienia dzieci trzeba raczej żłobków, niepracująch babć i własnosciowego mieszkania, nie pozwolenia od bozi
@jajkosadzone no wiesz! Jak możesz taki antykobiecy wpis robić? Pomyślałeś może o ich uczuciach! 😂🤣.
Polska to kraj który nie ma wyjebane, tylko wysrane na facetów, w całej hierarchii są na samym dole, nikogo nie obchodzą, masz zrobić hajs, zapłacić podatki i zdechnąć zanim wejdziesz na emeryturę, a twoje rówieśniczki będą na tej emeryturze 2 dekady dymać do kościoła i klepać różaniec.
Tak się kręci życia cud.
Dużo tutaj komentarzy, że tak naprawdę za spadającą liczbę małżeństw są odpowiedzialne kobiety, z różnych powodów. Nie będę w to wnikał, może tak, może nie, nie wiem. Ja widzę inny problem. Dla mnie wesela są drogie (coraz droższe) i dochodzą problemy z organizacją przez konflikty rodzinne i pokoleniowe.
(Czyli np. trzeba zaprosić wujka staszka, który widział cię 3 razy w życiu, bo jak nie to rodzinna afera, przez to lista gości się zwiększa o osoby, których nie chcesz, zwiększają się koszty i w sumie zaczyna się odechciewać, bo czasami się dochodzi do wniosku, że w tym weselu to jakby nie para młoda jest najważniejsza...)
No a później gdzieś wypadałoby zamieszkać, przede wszystkim jak chciałoby się mieć dziecko. No właśnie gdzie? Mieszkania cholernie drogie, a to już nie te czasy, że rodziny mieszkają w jednym domu/mieszkaniu. Podsumowując - z mojego punktu widzenia nie ma za bardzo na to wszystko kasy.
Liczba małżeństw spada, bo durny rząd tak robi, że lepiej być samotnym rodzicem.
Można ciągnąć z każdej strony socjal i nic nie robić.
Jeśli czegoś nie ma, to nie może cierpieć – to sakrastyczny i trochę szyderczy, oksymoron.
Zaloguj się aby komentować