- Jak już zapewne wiecie, kilka dni temu Jarosław Jakimowicz, post-celebryta, post-post-aktor, człowiek od katalizatorów, a do niedawna ekspert TVPiS od wszystkiego (nawet z Madzią Ogórek prowadził program)... odbył wycieczkę na Białoruś. Na swoim Instagramie zamieścił obszerną relację, pełną ochów, achów i… no właśnie. Chciałoby się napisać, że “nieufności wobec wynalazku skarpetki”, ale mam wrażenie, że Jakimowicz jest zbyt głupi, by być świadomą onucą. Raczej mamy do czynienia właśnie z leninowskim pożytecznym idiotą czy kagiebowskim govnojedem. Już tłumaczę czemu.
Wpisy Jakimowiczenki, dziś rano cudownie zniknięte z Instagrama, wraz z całym kontem zresztą, były utrzymane w jednym duchu. Przedstawiały zwykłe zdjęcia z ulic Brześcia, Grodna i Mińska, tu park, tam restauracja, tu znowu pomnik. Do tego jakieś poloniki typu cmentarz czy pomnik papieża. No i oczywiście zdjęcia samego Jarka, a to pod pomnikiem, a to na strzelnicy, a to pod drogowskazem na Moskwę. Wiele zdjęć było właściwie bez podpisów, albo z krótkimi typu “I love Grodno” i tym podobne. Tam gdzie Jarkowi udało się wydusić z siebie coś więcej, pisał odmieniane przez różne przypadki jedno prześmiewcze zdanie, które można streścić: “ale na tej Białorusi reżim, ale ich dojechał, hehe”. I zdjęcie na przykład parku w Mińsku. Albo pustej drogi. Albo restauracji, gdzie ludzie normalnie jedzą. Wniosek? Reżimu nie ma, a wszystko co wiesz o Białorusi to kłamstwa. Zresztą w jednym poście Jarek żądał, by każdy jeden, który nigdy na Białoruś nie pojechał się na jej temat nie wypowiadał. Bo wiecie, rozumiecie, trzeba pojechać i zobaczyć samemu, na własne oczęta, jaka jest ukrywana przez wiadome siły prawda. Aż dziwne, że Jarek nie pojechał tam w sierpniu 2020 roku. A nie wait, wtedy to on brylował w telewizji, gdzie dostawał Twoją miesięczną wypłatę za kilka godzin “pracy”.
- Manipulacja Jakimowicza jest prosta i krótka jak jego kariera aktorska. Jarek obala bowiem argument, którego nikt nie wysuwa. W tym przypadku argumentem tym jest stereotypowe, czy wręcz memiczne przekonanie, że skoro Białoruś jest państwem autorytarnym, to ulice muszą być pełne więźniów politycznych, wszyscy pracują w kombinacie metalurgicznym imienia Lenina, chodzą skuleni w lęku przed wszechobecną przemocą, ubierają się na szaro, mieszkają w szarych, odrapanych blokach w szarych, odrapanych i postapokaliptycznych miastach, a jak nie przeżegnasz się przed pomnikiem Łukaszenki, to smutni panowie pojawiają się znikąd i zabierają cię do łagru. Nie muszę dodawać, że jest to wizja płytka, absurdalna, oparta na ignorancji i po prostu błędna. Równie dobrze można uważać, że, nie wiem, każdy jeden Niemiec chodzi w tyrolkach, Polak ciągle na bani, Amerykanin pod bronią, Malijczyk na wielbłądzie i tak dalej. Ale ponieważ jest komicznie wręcz głupia, bardzo łatwo ją obalić. A skoro obalono tezę, że tam jest reżim, no to, logicznie, prawda, wychodzi na to, że jest demokracja, nie? A nawet jak nie demokracja, to przynajmniej normalność. Ot, kraj jak każdy inny. Taka większa Litwa, albo bardziej lesista i chłodniejsza Ukraina.
- Tymczasem prawda jest nieco bardziej skomplikowana, o czym wie każdy z trzema funkcjonującymi neuronami. Białoruś jest oczywiście państwem autorytarnym, dyktaturą. Ale nie znaczy to, że ulicami codziennie ciągną sznury więźniarek, które znikają ludzi w berezyńskich lasach. Normalny dzień na ulicy Mińska czy Grodna wygląda jak normalny dzień w wielu innych miejscach. Ludzie idą lub wracają z roboty, czasem jedzą na mieście obiad, piją kawę w lodziarni lub piwko na murku. W miastach są asfaltowe ulice, betonowe chodniki i bloki, trawniki, parki, latarnie, zasadniczo wsio jest podobnie jak w krajach ościennych, choć oczywiście nie identycznie. Krótko mówiąc: jak człowiek stanie na środku ulicy w takim Grodnie i “zobaczy na własne oczy”, to przepraszam bardzo, ale chuja zobaczy.
- Nie zobaczy fałszowanych wyborów, bo te odbywają się raz na kilka lat. Nie zobaczy więźniów politycznych, bo tych trzyma się poza zasięgiem wzroku. Nie zobaczy ludzi torturowanych na posterunkach policji. Masowej korupcji. Oligarchów kierujących gangami. Służb zajmujących się de facto handlem ludźmi, których w koszmarnych warunkach przepychają potem do Polski i na Litwę, przy okazji ich bijąc, gwałcąc, a czasem z pewnością zabijając. Ani tysięcy politycznych emigrantów. Nie zobaczy udającego dziennikarza pracownika tego czy owego ministerstwa, którego praca polega po prostu na zapewnieniu reżimowi informacyjnej tarczy. Tak, reżimowi, bo Białoruś Łukaszenki to reżim, nawet jeśli w kawiarni można wypić kapuczynę, didżej puszcza miłą nutę, a w donicach kwitną kwiaty. Fakt, że gdzieśtam mają kawałek porządnej drogi, gdzieś indziej w parku jest czysto, a w jeszcze innym miejscu stoi zadbany radziecki pomnik - nie mają żadnego wpływu na ustrój zbudowany przez Łukaszenkę. No, ale widocznie ta prosta konstatacja przerasta naszego eksperta.
- Właśnie dlatego wątpię, by Jakimowicz był jakimś opłaconym agentem wpływu. Znacznie bardziej przemawia do mnie teza, że jest po prostu na tyle głupi i próżny, że naprawdę mógł myśleć, że pojedzie tam “zobaczyć jak jest” i obalić mit, którego nikt nie wyznaje. Pytanie, które powinno zainteresować polskie służby brzmi: czy wpadł na to sam, czy ktoś mu to podpowiedział?
- Nawet jeśli sam wpadł na tę genialną myśl, białoruski reżim z pewnością jej przyklasnął. Paliak celebryta, przez niektórych uważany za kultowego aktora, który sam chce przyjechać i pokazać jak tu jest dobrze, normalnie, spokojnie? Przecież to praca, która wykonuje się sama. Druga rzecz, która powinna według mnie zainteresować polskie służby, to kto był przewodnikiem Jakimowicza, który pokazywał mu to, co pan katalizator miał zobaczyć, opatrując to odpowiednim komentarzem. Na przykład “wy pewnie myślicie, że tutaj wszędzie są wieże wartownicze i kapo ze sztucerami, a tu o, patrz, fontanna i kwiaty, a jak chcesz, to i pomnik papieża zobaczymy”. Oprowadzając kogoś takiego jak Jakimowicz naprawdę nie trzeba się trudzić z przelewem.
- W tę sielankową opowieść o normalnej Białorusi, tej krainie kwitnących kwiatów i pomników Wojtyły, Jakimowicz wplótł jednak jeden wpis, z którego już naprawdę mocno zaleciało onucą. Zdjęcie przedstawiało jakąś zupełnie normalną drogę. Opis zacytuję w całości, by nie było, że wybieram. I z oryginalną pisownią i interpunkcją.
“Droga z Mińska do Grodna przez Stare Wasyliszki. Zwróć uwagę na tą olbrzymią roznicę w drogach ty ich Białoruskich i naszych. Pierwsza , obrzydliwa rożnica jest taka , że oni wybudowali te drogi za swoje pieniądze i taniej. My za badziewie wielokrotnie drozsze musimy splacać kredyt i przypłacać suwerennością. Nie ma żadnej innej rożnicy. tu jest jeszcze do tego czyściej czyli co nam dała Unia Europejska? Potężny dług i nic więcej.”
/Jakimowicz
- Niezły komplet. Myśleliście jeden z drugim, że w tej postradzieckiej satrapi jest biedniej? Wręcz przeciwnie, drogi są doskonałe, a krowy cielą się dwa razy do roku. Mogliście słyszeć coś, że Białoruś to już niemal rosyjska gubernia, ale to tylko propaganda proeuropejskich elyt. W rzeczywistości to Polska jest kolonią Zachodu, a Białoruś buduje za swoje, tylko lepiej i czyściej. Wiecie czemu? Bo Białoruś zachowała suwerenność. A dlaczego? A dlatego, że nie jest w UE, która daje nam tylko długi.
- Dla porządku dodam, że zagęszczenie utwardzonych dróg na tysiąc kilometrów kwadratowych powierzchni jest na Białorusi mniej więcej trzykrotnie niższe od unijnej średniej. Dodam również, że ze zdjęcia wynika, że Jakimowicz siedzi na fotelu pasażera. Jeśli kierujący pojazdem przewodnik był człowiekiem białoruskich służb, to wieczorem musiał się z kolegami przy wódeczce turlać ze śmiechu. Nie zdziwiłbym się, gdyby gościnni Białorusini opłacili Jarkowi transport, noclegi, obiadki itp., w końcu chodziło o to, by gość czuł się komfortowo i by ten komfort przelewał na Instagrama. Ale szczerze wątpię, by ktoś mu po prostu zapłacił, bo nie było takiej potrzeby. Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?
- Oczywiście Jakimowicz to nie pierwszy pożyteczny idiota, którego towarzysze owinęli sobie wokół palca. Znacznie lepsi od niego intelektualiści dawali się nabierać na potiomkinowskie wioski Stalina i rozpisywali się w zachodnich mediach jak to w ZSRR nie ma głodu i represji, a niewyzyskiwani przez kapitaluchów robotnicy z uśmiechem na ustach idą do dobrze płatnej pracy w kwitnącym przemyśle. I choć czasy się zmieniają, a reżim Łukaszenki jest bez porównania łagodniejszy niż Stalina, to pewne elementy pozostają takie same. Na przykład silnie akcentowana nieufność wobec instytucji własnego państwa, własnych mediów, ekspertów itp. No bo skoro wszyscy oni mówią, że Białoruś to reżim, a “na własne oczy” widać, że nie - to znaczy, że kłamią, proste. To może kłamią i o Rosji, UE, NATO i w ogóle o wszystkim. Ktoś powie, że przesadzam, od wpisu Jakimowicza nikt nie zacznie nagle oglądać filmów z żółtymi napisami. Ja odpowiem, że każdy wysiłek podważający zaufanie do instytucji koniec końców prowadzi właśnie do tego. Destabilizującej państwo i społeczeństwo “antysystemowej” szurii. Tak było z 5G, szczepionkami, koronawirusem, wojną w Ukrainie i wieloma innymi rzeczami.
- Jakimowicz dołożył właśnie swoją cegiełkę do tego nieustającego wysiłku. Nie muszę dodawać, że im więcej takiej szurii w Polsce, tym szczęśliwsi są towarzysze z białoruskiego KGB. Nawet jeśli cieszą się w estetycznej restauracji, obok ukwieconego pomnika papieża.
#putinowskapolska #polityka #zostaniecierozliczeni #jebacpis #bekazpisu
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)
Manipulacja Jakimowicza jest prosta i krótka jak jego kariera aktorska.
xD
@voy.Wu która przy okazji była jednakowoż gówniana xD Natomiast clue jest imo tu-
Pytanie, które powinno zainteresować polskie służby brzmi: czy wpadł na to sam, czy ktoś mu to podpowiedział?
Bo jak dla mnie to ten trep jest za głupi nawet na to, żeby samemu podjąć decyzję o wyjeździe tam. W sensie jak ktoś jest tak skończonym debilem jak Czeczko, Szmydt, czy ten utyty wannabe aktor-fajter Seagal i dobrowolnie tam ucieka bredząc coś o tym, że "tu nie wolności, tu jest reżim i jestem represjonowany, więc uciekam, bo tam jest wolność", no to to już jest poziom niżej od martwicy mózgu. To są już ostre urojenia i zwyczajne racjonalizowanie bycia zdrajcą.
Ale człowiek-katalizator? E, dla mnie ten pisowski przygłup to jest ten sam case co wyjazdy Trumpa do Moskwy, czy ostatni słynny ruski pendrive u Macierewicza. To jest imo zaplanowane i sterowane ze wschodu.
@NiebieskiSzpadelNihilizmu mam dziwne odczucia, że dla takiego zagubionego "młodego wilka" jak jakimowicz współpraca z ruskimi to jedyne co mogłoby jeszcze dać mu poczucie bycia "kimś". w wielkim świecie nie udało się, wielki świat go odrzucił, opluł, dzieci się z niego w internecie śmieją. a tu "wielki świat" ponownie sam do niego zapukał, z diengami i wesołym privet.
on się czuje jak denis rodman w korei, a ruscy pewnie nawet nie pamiętają jak ten frajer ma na imię. skończy się tak że będzie kradł tam katalizatory i go zastrzelą ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
@voy.Wu i pod tym się mogę podpisać obiema rękami
Ciekawe czy go służby zgarną w celu złożenia wyjaśnień. O ile ma zamiar wrócić ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@starszy_mechanik Jakie wrócić, jakie wrócić??! Do końca życia, mordo!
@Wyrocznia Zgadzam się z tym co tu napisane ale nie rozumiem po co to fakeowe zdjęcie?
Ciekawe czy katalizator wie jak bardzo niepodległym państwem wobec Rosji jest Białoruś?
Słyszałem (podcast z Juraszem i tym drugim), ze na BIałorusi naprawdę jest ładnie (przyroda)w sensie, że tak prymitywnie i nic tam nie ma i oni chyba nawet nie żartowali.
Nie wiem nie byłem ale to ma sens z drugiej strony jak nie ma żadnych nrom to mogą robić ścieki ale z trzeciej strony trzeba najpierw coś produkować aby smrodzić a z czwartej strony....
No tu może dodam że taniość dróg może np wynikać z tego że tam nigdy do końca nie było prawa własności. Każde pole należy do państwa. Nie trzeba się martwić o wykup i o prawa obywatela.
@kodyak a ja myślę, że na zamówieniach publicznych nie idzie tam wału zrobić jak u nas, bo Łukaszenka przyjedzie i krętacza razem z rodziną do pierdla wsadzi:)
@Wyrocznia no chyba że to przekret u władzy
Zaloguj się aby komentować