LAURA DE GOZDAWA TURCZYNOWICZ. "When the Prussians Came to Poland. The Experiences of an American Woman during the German Invasion" - wydana w Nowym Jorku w 1916 roku
Cześć 31 Pruska dyscyplina
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne
Cierpieli nie tylko jeńcy. Widziałam wielu niemieckich żołnierzy pobitych lub skatowanych! Byli wokół nas, trzeba było tylko uważnie obserwować! Żal mi było tych ludzi w szpitalu, bo zasady były tak surowe, że obowiązki sióstr zdawały się polegać na szorowaniu podłóg, a nie na ułatwianiu życia rannym mężczyznom.
Pewien Polak, między nimi z Poznania, błagał mnie kiedyś o książkę do poczytania. Inni usłyszeli o tym i zażądano więcej książek. Nadal miałam różne regały z książkami, oprócz tych, na których kury gnieździły się w bibliotece. Stało się zwyczajem, że ranni żołnierze, nasi wrogowie, przychodzili przeglądać moje książki. Często siadali, pragnąc jak zawsze porozmawiać, nieuchronnie pokazując mi jakieś zdjęcie żony i dziecka lub ukochanej, z których każde tęsknie mówiło o końcu wojny. W rzadkich odstępach czasu odwiedzałam szpital.
Kiedyś ze swojego balkonu byłam świadkiem następującej sytuacji. Nadszedł szef szpitala w naszym domu, czytając gazetę; wezwał ordynansa, aby wydał rozkaz, aby wszyscy pacjenci, którzy mogą chodzić, zostali zebrani przed szpitalem. Stało się tak, że mężczyźni w szatach w szare i białe paski wykuśtykali przed budynek. Wódz powiedział im następnie, że otrzymał rozkaz wysłania każdego mężczyzny, który był wystarczająco zdrowy, aby nosić mundur, aby stawił się na służbie. Wśród mężczyzn był jeden, który najwyraźniej nie miał rany, tylko jego szyja była obandażowana. W odpowiedzi nie było słychać jego głosu. Naczelny chirurg zapytał go, dlaczego tak cicho mówi? Biedak z trudem mówił głośniej. Wódz podniósł rękę, uderzając bezdźwięcznego mężczyznę w usta, powalając go na ziemię. Gdy się pozbierał, wódz jeszcze raz kazał mu mówić głośniej. Tym razem głos całkiem ucichł i żołnierz został wypuszczony z uwagą: „Teraz wydaje mi się, że nie możesz mówić!”.
Podczas zdobywania Kalwaryi zginęło tak wielu ludzi, że nawet sanitariusze ze szpitali zostali wezwani do służby w okopach. Jeden w szpitalu pod moim dachem był młodym skrzypkiem. Często z nim rozmawiałam i kiedy tylko mógł, przynosił mi świece. Jego kariera dopiero się zaczynała, gdy wybuchła wojna. Jeszcze nie był w wojsku, zgłosił się więc na ochotnika do służby sanitarnej; bardzo nerwowy, wrażliwy, przeraziła się jego dusza, gdy został wezwany do okopów i wypił esencję octu, żeby się rozchorować. W jakiś sposób zostało to wykryte, a przynajmniej podejrzewane. Chłopiec został zhańbiony i pobity.
Bardzo był chory, po przesłuchaniu położono go do łóżka w pokoju bezpośrednio pod moją sypialnią. Czując bliskość śmierci, w końcu wyciśnięto od niego zeznanie; potem wszystkim zabroniono zbliżać się do niego, nawet podać mu wodę do picia.
Zamknięty sam w tym dużym pokoju, jego głos odbijał się dziwnym echem, błagając, błagając o litość, o łyk wody. Jedna z niemieckich sióstr wpadła w histerię na ten dźwięk i pomyślałam, że ona też zostanie pobita. Słyszeliśmy go przez dwa dni i noce, jęcząc, skomląc, czasem okropnie wrzeszcząc. Próbowałam pocieszyć się myślą, że ma delirium. Uspokojeni wreszcie śmiercią, o którą się modlił, widzieliśmy, jak wynoszono ciało, ubrane tylko w koszulę, wrzucone na chłopski wóz, ciągnięte przez dwóch rosyjskich żołnierzy. Żołnierzom niemieckim kazano wyjść to zobaczyć, jak potraktowano zdrajcę. Po długiej przemowie Rosjanie pod opieką żołnierza niemieckiego wyruszyli na miejsce pochówku.
Myślenie jest zabronione dla niemieckiego żołnierza. Dowodzeni są z największą surowością. Tylko w pewnych odstępach czasu dają im pozwolenie napić się tyle ile chcą pić, i zachęcają do robienia najstraszniejszych rzeczy. Dlatego ludzie na okupowanych terenach mają tak ciężko.
Ciekawe jest to, że zawsze chcą być chwaleni. Zabiorą twoje meble, spakują je i będą oczekiwać, że staniesz zachwycony ich „szykownym” sposobem robienia tego. Nic nie jest tak trudne do zniesienia jak pogarda, z jaką są traktowani ludzie którzy nie są Niemcami.
Nic nie jest dla nich święte! Zdziwiłam się, że niemiecki pastor naśladuje śpiew chłopów i księdza, wystawia ich na pośmiewisko, wyśpiewuje szyderczo słowa, które mają być tak święte.
Pewnego dnia ten niemiecki pastor odprawiał nabożeństwo dla żołnierzy w okopach pod Wigrami, kiedy Rosjanie zaczęli ostrzeliwać ich z armat! Nastąpiło błyskawiczne rozproszenie jego zboru na cztery wiatry! Za niezwykłą odwagę, jaką wykazał się, nie pozwalając się uderzyć odłamkiem pocisku, ten ksiądz otrzymał Żelazny Krzyż! I oczywiście przyszedł świętować tę okazję w moim domu!
Cześć 31 Pruska dyscyplina
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne
Cierpieli nie tylko jeńcy. Widziałam wielu niemieckich żołnierzy pobitych lub skatowanych! Byli wokół nas, trzeba było tylko uważnie obserwować! Żal mi było tych ludzi w szpitalu, bo zasady były tak surowe, że obowiązki sióstr zdawały się polegać na szorowaniu podłóg, a nie na ułatwianiu życia rannym mężczyznom.
Pewien Polak, między nimi z Poznania, błagał mnie kiedyś o książkę do poczytania. Inni usłyszeli o tym i zażądano więcej książek. Nadal miałam różne regały z książkami, oprócz tych, na których kury gnieździły się w bibliotece. Stało się zwyczajem, że ranni żołnierze, nasi wrogowie, przychodzili przeglądać moje książki. Często siadali, pragnąc jak zawsze porozmawiać, nieuchronnie pokazując mi jakieś zdjęcie żony i dziecka lub ukochanej, z których każde tęsknie mówiło o końcu wojny. W rzadkich odstępach czasu odwiedzałam szpital.
Kiedyś ze swojego balkonu byłam świadkiem następującej sytuacji. Nadszedł szef szpitala w naszym domu, czytając gazetę; wezwał ordynansa, aby wydał rozkaz, aby wszyscy pacjenci, którzy mogą chodzić, zostali zebrani przed szpitalem. Stało się tak, że mężczyźni w szatach w szare i białe paski wykuśtykali przed budynek. Wódz powiedział im następnie, że otrzymał rozkaz wysłania każdego mężczyzny, który był wystarczająco zdrowy, aby nosić mundur, aby stawił się na służbie. Wśród mężczyzn był jeden, który najwyraźniej nie miał rany, tylko jego szyja była obandażowana. W odpowiedzi nie było słychać jego głosu. Naczelny chirurg zapytał go, dlaczego tak cicho mówi? Biedak z trudem mówił głośniej. Wódz podniósł rękę, uderzając bezdźwięcznego mężczyznę w usta, powalając go na ziemię. Gdy się pozbierał, wódz jeszcze raz kazał mu mówić głośniej. Tym razem głos całkiem ucichł i żołnierz został wypuszczony z uwagą: „Teraz wydaje mi się, że nie możesz mówić!”.
Podczas zdobywania Kalwaryi zginęło tak wielu ludzi, że nawet sanitariusze ze szpitali zostali wezwani do służby w okopach. Jeden w szpitalu pod moim dachem był młodym skrzypkiem. Często z nim rozmawiałam i kiedy tylko mógł, przynosił mi świece. Jego kariera dopiero się zaczynała, gdy wybuchła wojna. Jeszcze nie był w wojsku, zgłosił się więc na ochotnika do służby sanitarnej; bardzo nerwowy, wrażliwy, przeraziła się jego dusza, gdy został wezwany do okopów i wypił esencję octu, żeby się rozchorować. W jakiś sposób zostało to wykryte, a przynajmniej podejrzewane. Chłopiec został zhańbiony i pobity.
Bardzo był chory, po przesłuchaniu położono go do łóżka w pokoju bezpośrednio pod moją sypialnią. Czując bliskość śmierci, w końcu wyciśnięto od niego zeznanie; potem wszystkim zabroniono zbliżać się do niego, nawet podać mu wodę do picia.
Zamknięty sam w tym dużym pokoju, jego głos odbijał się dziwnym echem, błagając, błagając o litość, o łyk wody. Jedna z niemieckich sióstr wpadła w histerię na ten dźwięk i pomyślałam, że ona też zostanie pobita. Słyszeliśmy go przez dwa dni i noce, jęcząc, skomląc, czasem okropnie wrzeszcząc. Próbowałam pocieszyć się myślą, że ma delirium. Uspokojeni wreszcie śmiercią, o którą się modlił, widzieliśmy, jak wynoszono ciało, ubrane tylko w koszulę, wrzucone na chłopski wóz, ciągnięte przez dwóch rosyjskich żołnierzy. Żołnierzom niemieckim kazano wyjść to zobaczyć, jak potraktowano zdrajcę. Po długiej przemowie Rosjanie pod opieką żołnierza niemieckiego wyruszyli na miejsce pochówku.
Myślenie jest zabronione dla niemieckiego żołnierza. Dowodzeni są z największą surowością. Tylko w pewnych odstępach czasu dają im pozwolenie napić się tyle ile chcą pić, i zachęcają do robienia najstraszniejszych rzeczy. Dlatego ludzie na okupowanych terenach mają tak ciężko.
Ciekawe jest to, że zawsze chcą być chwaleni. Zabiorą twoje meble, spakują je i będą oczekiwać, że staniesz zachwycony ich „szykownym” sposobem robienia tego. Nic nie jest tak trudne do zniesienia jak pogarda, z jaką są traktowani ludzie którzy nie są Niemcami.
Nic nie jest dla nich święte! Zdziwiłam się, że niemiecki pastor naśladuje śpiew chłopów i księdza, wystawia ich na pośmiewisko, wyśpiewuje szyderczo słowa, które mają być tak święte.
Pewnego dnia ten niemiecki pastor odprawiał nabożeństwo dla żołnierzy w okopach pod Wigrami, kiedy Rosjanie zaczęli ostrzeliwać ich z armat! Nastąpiło błyskawiczne rozproszenie jego zboru na cztery wiatry! Za niezwykłą odwagę, jaką wykazał się, nie pozwalając się uderzyć odłamkiem pocisku, ten ksiądz otrzymał Żelazny Krzyż! I oczywiście przyszedł świętować tę okazję w moim domu!
Zaloguj się aby komentować