LAURA DE GOZDAWA TURCZYNOWICZ. "When the Prussians Came to Poland. The Experiences of an American Woman during the German Invasion" - wydana w Nowym Jorku w 1916 roku
Cześć 20 Amerykański Attache odwiedza Suwałki
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne 
Stan moich chłopców powoli się poprawiał, poprzez okres, w którym ciągle spali, aż do punktu, w którym zaczęli płakać z głodu. Czasami udawało mi się kupić trochę jedzenia, jeśli było coś w mieście, moja kucharka na pewno je znalazła. Skąpą ręką nakarmiłam opiekanym chlebem i konfiturami. Skończył się cukier, kawa też, ale wciąż piłam herbatę. Byliśmy opuszczeni. Nikt się do nas nie zbliżał, z wyjątkiem dobrego lekarza. Przyjechał, więc utrzymywałam kontakt ze światem. Przed moimi oknami rozciągała się też nieustająca panorama. Stały tam samochody. Wiele razy byli już gotowi do ucieczki, Rosjanie robili postępy, tylko po to, by zostać odepchnięci. My w mieście nigdy porzuciliśmy nadziei. 
W Suwałkach przetrzymywano ogromną liczbę jeńców, którzy umierali z głodu! Rannych stłoczono bez wygody i czystości, a mieszczanom „pozwolono” ich nakarmić. Ci, którzy sami nic nie mieli!
Przez jakiś czas bałam się otwarcie pomagać, ale moja kucharka zaniosła wiadra z zupą (makaronem) do szpitala, gdzie ranni leżeli na podłodze, bez słomy na przenikliwym mrozie. Pewnego dnia powiedziała mi, że coś się dzieje. Sprzątano szpital dla jeńców, składano łóżka, a nawet dawano czystą bieliznę dla mężczyzn. 
Zaraz po tym, jak mi to powiedziała, przyszedł lekarz, nasz serdeczny przyjaciel. Zapytałam go, skąd ta nagła zmiana, i ku mojemu zadowoleniu usłyszałam, że mają złożyć wizytę attache z krajów neutralnych. W jakiś sposób wyszło na jaw, jak jeńcy byli traktowani i należało przeprowadzić śledztwo. Natychmiast napisałam petycję, aby pozwolono mi zobaczyć się z amerykańskim attache, myśląc w ten sposób, żeby zawiadomić męża, żeby wiedział, że jeszcze żyjemy. Obiecano mi wywiad pod warunkiem, że będę mówić tylko o kwestii komunikacji z mężem i ani słowa o tym, co widziałam w Suwałkach. Takie tam porządki były przez te trzy dni, kiedy oczekiwaliśmy ważnych gości. Więźniowie zostali nakarmieni. Ci w szpitalu dostali kakao, bardzo satysfakcjonujące dla pustego żołądka!
Byłam niespokojna o Wandę, widząc, jak więdnie na moich oczach jak mały kwiatek, ale perspektywa skomunikowania się z mężem sprawiła, że poczułam się lepiej niż zwykle. Przybyli attache, zobaczyli, jakie idealne warunki panują w Suwałkach (co najmniej przez trzy dni!) i pojechali! Nie pozwolono mi zobaczyć się z amerykańskim Attache i powiedziano mi tylko, że nie uznano tego za celowe.
Dziś zdjęcie które znalazłem na stronach loc.gov - Library of Congress a które może pochodzić z wizyty amerykańskiego Attache w szpitalu dla jeńców rosyjskich w Suwałkach.
17bb8906-cf0f-4505-bcca-bf08bc9f6b41

Zaloguj się aby komentować