LAURA DE GOZDAWA TURCZYNOWICZ. "When the Prussians Came to Poland. The Experiences of an American Woman during the German Invasion" - wydana w Nowym Jorku w 1916 roku
Cześć 16 Gruba ryba przybywa do Suwałk - luty 1915
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne
Następnego dnia, w piątek, zakwaterowano u nas Wielkiego Człowieka, a oficerowie sztabowi znaleźli sobie inne miejsce do spania i przychodzili tylko na posiłki. Pojawiło się też dużo jedzenia, więc moje kanapy wciąż były nienaruszone. Miałam nadzieję, że zostanę pozostawiona w spokoju, że służba nie będzie konieczna; ale nie pozwolono mi na ten luksus. Trzeba było podawać kawę i wyglądać na zadowolonego z tego. Po posiłku pokazałam działanie samowara obrzydliwemu Maksowi i wyszłam. Wielki Człowiek nie zwracał na mnie uwagi, z wyjątkiem kurtuazyjnego powitania. Mogłabym zrobić to z mniejszą kurtuazją, gdyby wydał wojsku inne rozkazy. Na całe nieszczęście, wszystkie okropne rozkazy pochodziły od niego, "Shrecklichkeit" z którym mieliśmy do czynienia.
Na jego rozkaz jeńcy zostali pozbawieni żywności, a na ludność cywilną nałożono kontrybucje. Nie sądzę, żeby żołnierze znaczyli dla niego cokolwiek jako ludzie, byli po prostu stworzeniami podległymi jego woli, służącymi jego celom. Mówi się, że wszyscy wielcy ludzie są egoistami, ten z pewnością nim był. Byliśmy całkowicie w mocy tego człowieka, a on był bezwzględny!
Kiedy osobowość człowieka przytłacza otaczających go beznadziejną depresją, w Polsce mówią: „siedzi mi na głowie”. To cudownie ekspresyjne określenie. Wielki Człowiek „usiadł mi na głowie” bardzo ciężko. Pił obficie ( w rzeczywistości nigdy nie widziałam takiej zdolności do sznapsa), jadł niesamowicie, a jedynym tematem rozmowy było to, co zrobił lub zamierzał zrobić.
Mój dom miał być używany tylko przez jeden dzień. Urządzano dla niego inne kwatery.
Wielki Człowiek odszedł, a ja byłam szczerze wdzięczna, ponieważ jego atmosfera nieubłaganej siły, która nas zmiażdżyła, była prawie nie do zniesienia. To było tak, jakby czarna chmura została usunięta z naszego horyzontu; choć nadal odczuwaliśmy skutki rozkazów wydanych wojsku, to jednak nie musieliśmy na niego patrzeć ani podawać mu kawy.
Kim był "Wielki Człowiek"? W ksiażce nie pada jego nazwisko. Niektórzy historycy piszą, że był to Paul von Hindenburg.
Ponieważ jednak przyjazd "Wielkiego Człowieka" nastąpił w kilka dni po zajęciu Suwałk, ja uważam, że był to dowódca 10 Armii Hermann von Eichhorn (zdjęcie poniżej), którego sztab 19 lutego 1915 roku (w piątek!) przeniósł się z Gołdapi do Suwałk. Sztab Hindendurga w tym czasie nadal znajdował się w Insterburgu/Wystruć/Chernyakhovsk.
https://en.wikipedia.org/wiki/Hermann_von_Eichhorn
Hermann von Eichhorn zginął w zamachu bombowym 30 lipca 1918 roku w Kijowie
Cześć 16 Gruba ryba przybywa do Suwałk - luty 1915
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne
Następnego dnia, w piątek, zakwaterowano u nas Wielkiego Człowieka, a oficerowie sztabowi znaleźli sobie inne miejsce do spania i przychodzili tylko na posiłki. Pojawiło się też dużo jedzenia, więc moje kanapy wciąż były nienaruszone. Miałam nadzieję, że zostanę pozostawiona w spokoju, że służba nie będzie konieczna; ale nie pozwolono mi na ten luksus. Trzeba było podawać kawę i wyglądać na zadowolonego z tego. Po posiłku pokazałam działanie samowara obrzydliwemu Maksowi i wyszłam. Wielki Człowiek nie zwracał na mnie uwagi, z wyjątkiem kurtuazyjnego powitania. Mogłabym zrobić to z mniejszą kurtuazją, gdyby wydał wojsku inne rozkazy. Na całe nieszczęście, wszystkie okropne rozkazy pochodziły od niego, "Shrecklichkeit" z którym mieliśmy do czynienia.
Na jego rozkaz jeńcy zostali pozbawieni żywności, a na ludność cywilną nałożono kontrybucje. Nie sądzę, żeby żołnierze znaczyli dla niego cokolwiek jako ludzie, byli po prostu stworzeniami podległymi jego woli, służącymi jego celom. Mówi się, że wszyscy wielcy ludzie są egoistami, ten z pewnością nim był. Byliśmy całkowicie w mocy tego człowieka, a on był bezwzględny!
Kiedy osobowość człowieka przytłacza otaczających go beznadziejną depresją, w Polsce mówią: „siedzi mi na głowie”. To cudownie ekspresyjne określenie. Wielki Człowiek „usiadł mi na głowie” bardzo ciężko. Pił obficie ( w rzeczywistości nigdy nie widziałam takiej zdolności do sznapsa), jadł niesamowicie, a jedynym tematem rozmowy było to, co zrobił lub zamierzał zrobić.
Mój dom miał być używany tylko przez jeden dzień. Urządzano dla niego inne kwatery.
Wielki Człowiek odszedł, a ja byłam szczerze wdzięczna, ponieważ jego atmosfera nieubłaganej siły, która nas zmiażdżyła, była prawie nie do zniesienia. To było tak, jakby czarna chmura została usunięta z naszego horyzontu; choć nadal odczuwaliśmy skutki rozkazów wydanych wojsku, to jednak nie musieliśmy na niego patrzeć ani podawać mu kawy.
Kim był "Wielki Człowiek"? W ksiażce nie pada jego nazwisko. Niektórzy historycy piszą, że był to Paul von Hindenburg.
Ponieważ jednak przyjazd "Wielkiego Człowieka" nastąpił w kilka dni po zajęciu Suwałk, ja uważam, że był to dowódca 10 Armii Hermann von Eichhorn (zdjęcie poniżej), którego sztab 19 lutego 1915 roku (w piątek!) przeniósł się z Gołdapi do Suwałk. Sztab Hindendurga w tym czasie nadal znajdował się w Insterburgu/Wystruć/Chernyakhovsk.
https://en.wikipedia.org/wiki/Hermann_von_Eichhorn
Hermann von Eichhorn zginął w zamachu bombowym 30 lipca 1918 roku w Kijowie
Zaloguj się aby komentować