Sam również tak mówiłem, dopóki ktoś nie powiedział mi o poprawnej formie w ramach ciekawostki (natomiast nie wyjaśnił przyczyny, do tego doszedłem sam na swoją chłopską logikę, także polemika wskazana).
Generalnie zauważyłem, że jest to polska naleciałość, prawdopodobnie kalka językowa.
Do sedna:
Mamy 2 przykładowe zdania:
-
It looks shitty.
-
It looks like shit.
-
How does it look?
-
What does it look like?
Zauważmy, że w obu przypadkach pytamy o inne dopełnienie zdania. W pierwszym przypadku dopełnieniem jest przysłówek „shitty”. Przysłówek odpowiada na pytanie „jak?”, stąd poprawną formą jest rozpoczęcie pytania od słówka „how”.
W drugim przypadku dopełnieniem jest rzeczownik „shit”. Rzeczownik odpowiada na pytanie „kto/co?”, dlatego poprawne pytanie powinno się rozpoczynać słowem „what”.
Skąd pomyłki i na czym polega kalka językowa?
Po polsku zwyczajowo zadajemy pytanie „Jak to wyglada”? Poprawną gramatycznie odpowiedzią byłby przysłówek, aczkolwiek dopuszczalną (przynajmniej w mowie codziennej, nie wiem co językoznawcy na to powiedzą) formą byłaby również odpowiedź rzeczownikowa. Np.
-
Jak to wyglada?
-
Jak g*wno…
-
Jak to wygląda?
-
Jak co to wyglada? (W sensie „do czego jest podobne”, „co przypomina”).
Ta sama zasada dotyczy powiedzenia „to be like”. Jeśli chcemy zapytać „Jak to jest być rudym?”, powiemy:
What is it like to be ginger?
Zapraszam do polemiki
#szkolastandard - ciekawostki językowe (głównie j. ang.) oraz tłumaczenia anglojęzycznych artykułów, zapraszam do obserwowania
Konstrukcja "WHAT is it like" mi się akurat mocno wbiła dzięki jednemu kawałkowi ze starych czasów:
https://www.youtube.com/watch?v=r0U0AlLVqpk
Aczkolwiek oni tam śpiewają ten zwrot w zdaniu oznajmującym, więc jest "it's like" a nie "is it like" - natomiast "what" w takim zdaniu się dzięki temu mocno zakorzeniło
A co do błędów, jakie wiele osób popełnia to w Polsce nagminne jest zapominanie o articles - czyli "a" i "the" przed rzeczownikami. Nawet się ostatnio śmiałem, że po tym można poznać Polaka w sieci
@whitenoiseowl akurat te articles to była również moja zmora. Co prawda ich używam, bo bez nich zdania po prostu brzmią źle (chociaż tu uwaga, jeśli dobrze pamietam to w jakimś konkretnym przypadku w liczbie mnogiej ich się nie używa).
Tylko człowiek ma tak zakodowane w głowie, że chciałby posługiwać się angielskim jak najlepiej i czuje, że akurat ten aspekt pozostaje niedouczony. Oczywiście podstawy użycia znam, ale jak zwykle diabeł tkwi w niuansach
Zaloguj się aby komentować