Od 2 miesięcy pracuje w firmie jako handlowiec. Generalnie nieduży zespół. Stawiamy mocno na rynek lokalny. Mam w tym doświadczenie, więc przez ten czas praca idzie super - podpisałem trochę umów, mam regularne spotkania i praca mi się bardzo podoba, daje mi duże możliwości nawiązywania kontaktów, szef zadowolony bardzo.
Jest u nas w firmie drugi opiekun klienta. Nie za bardzo umie sprzedawać. Tylko opiekuje się portfelem klientów firmy (ja buduje swój własny). Szef ma do niego zastrzeżenia, że zaniedbuje opiekę nad klientem, bo często nie dostarcza raportów, nie oddzwania, na coś się umawia i zapomina, generalnie chaos trochę. Ostatnio odwalił jakiś numer, że firma była na kilkanaście koła stratna, bo źle skontruował umowę, a podpisał ją z typowym januszem, co to wykorzystał.
Ogarnąłem za niego jednego dużego klienta, gdzie nas tam laski (2 baby do kontaktu, nie polecam) dosłownie wyzywały od olewatorów, a teraz wypracowałem z nimi super relacje, lubią mnie i przejąłem opiekę.
Facet pracuje tu 3 lata. Szef zastanawiał się co z nim zrobić, ale przez to, że popodpisywałem umowy, stwierdził, że jest budżet na jego pensje i trzeba wyznaczyć mu jeszcze jakąś trochę dodatkową rolę, żeby to hulało.
Kolega mi bardzo pomógł się wdrożyć. Ma sporą wiedze merytoryczną, niestety często niektóre rzeczy zaniedbuje, na czym raz i ja ucierpiałem i ogólnie to pod kątem sprzedaży i rozwoju firmy, średnio. Nie chcę na niego narzekać, ale czasem mnie szef ciągnie za język. Z tym, że to takie zero-jedynkowe, bo albo chłopak zawali, albo mi mega pomoże.
Powiedziałem szefowi, że bez Adama (imię zmienione) sobie nie wyobrażam przynajmniej na razie pracy, ale wiem też jakie są plany. Chciałbym, żeby był budżet na nowego pracownika (technicznego), pracuję mocno na siebie i swój portfel klientów, mega zależy mi na tym, by budować relacje biznesowe (najdalej za 2 lata z kolegami ruszamy ze swoim projektem, ale inna branża i na razie tylko part time, dodatkowo). Chciałbym dojść do takiego momentu, żeby zbudować tu własny zespół. Mamy spore możliwości na to, żeby zrobić w rok naprawdę 3 kroki do przodu i każdy z nas indywidualnie na tym zyska.
Chłopak ma jakieś swoje problemy. Ma rodzinę, chyba się w domu nie układa. Z oczu można mu wyczytać depresję, jak ktoś czuje ludzi, to od razu to widzi, a ja czuję. Zastanawiam się teraz, w jaki sposób podzielić nasze role, żeby praca szła, żeby on z nami został, ale żeby jednak miał świadomość tego, że trzeba się ogarnąć i cisnąć do przodu.
Można powiedzieć "nie twoja firma, nie twoja sprawa". Tak jest w każdej pracy, ale nie w handlu b2b. Tu odpowiadasz klientowi własnym nazwiskiem, ty jesteś w razie co winny. I ty budujesz relacje, które potem wykorzystasz do własnych celów. Do tego każdy zadowolony klient to większa pensja dla mnie.
Gdybym był przebiegłym ciulem, to bym na jego plecach się wzbił, wykorzystał i potem przejął inicjatywę i powiedział, że ja chcę się opiekować klientami, pozyskiwać nowych i budować własny zespół, ale po pierwsze bardzo go lubię, po drugie dużo mi pomógł, po trzecie widzę, że w życiu mu się nie układa.
Od szefa mam zadanie, by poukładać procesy sprzedażowe i opieki nad klientem w firmie, ale nie jestem niczyim przełożonym i nie chcę po tak krótkim czasie wychodzić przed szereg. Tylko jak raz zrobiłem spotkanie podsumowujące kwartał, przygotowałem się z danymi, tabelkami, statystykami, celami i wnioskami, to ów kumpel przyszedł z kartką papieru A4, omówił przez 3 minuty co się działo i cześć XD A jednak im więcej w firmie faktur, tym więcej ja zarabiam....
#pracbaza #pieniadze #praca #gownowpis #rozwojosobisty #biznes
@Lopez_ Byłbym szczery z szefem i robił swoje. Rozumiem obawy, ale prędzej czy później jego olewnictwo będzie mocno negatywnie wpływać na twoją pracę, płacę a przede wszystkim satysfakcję z niej.
@Lopez_ ale dzisiaj się rozpisujesz xd co wpis to dłuższy
@Tylko-Seweryn Zebrało mi się na myślenie w ostatnie dni, lubię to z siebie wyrzucić
@Lopez_ Rozumiem te plusy, które wymieniłeś, ale koniec końców, Ty pracujesz na swoje życie, on na swoje. Nie podkopywałbym jego pozycji, ale też nie upiększał tego, co się dzieje. Nie masz żadnej pewności, że sytuacja zmieni się za rok, dwa, kilka, a te błędy, które popełnia będą się kumulować.
@Zielczan @Lopez_
Ty pracujesz na swoje życie, on na swoje. Nie podkopywałbym jego pozycji, ale też nie upiększał tego, co się dzieje.
Podpisuję się pod tym i jeszcze dodam, że u kumpla w pracy była podobna historia, też handlowiec i też wszyscy mu współczuli, bo chore dziecko, bo coś tam. Gość coraz bardziej przeciągał strunę, potem go zwolnili, ale z niekłamaną przykrością, bo wiadomo, trudna sytuacja życiowa, no ale jednak firma to nie organizacja charytatywna. A parę miesięcy później się okazało, że była to już nie pierwsza firma, którą gościu tak robił na ładne oczy, a żadnego chorego dziecka nie było
Jak sam podajesz, nie twoja firma. Nie znaczy to jednak żeby nie być fair zarówno wobec szefa jak i współpracowników jeśli są tego warci. Problem w tym, że relacje w robocie przekładają się poniekąd na życie prywatne. Działa to i w drugą stronę. Twój współpracownik przynosi do roboty problemy prywatne i obrywa przez to firma (tj. wszyscy). Pogadaj z nim, powiedz jak się sprawy mają, że już jest źle i nie wiesz co będzie dalej jeśli będzie kroczył dalej w dół.
Przy czym spróbuj dociec gdzie leży u niego problem, może zaoferuj jakieś wsparcie, choćby rozmowa po robocie w jakimś neutralnym miejscu. Jeśli gościu faktycznie jest dobry w tym co robi, a skoro przekazał ci solidną dawkę wiedzy, to sam jest ogromnym kapitałem dla firmy. Niemniej jeśli ma zawalać to niech najpierw poukłada burdel na stryszku i o tym pogadaj z szefem, aby go cisnął w kierunku ewentualnego L4 i wizyty u "rozwiązywaczy problemów personalnych".
Zaloguj się aby komentować