Hejka, witam w społeczności wszystkich hejtowych rodziców. Zwłaszcza tych, co lubią być rodzicami i lubią niekonwencjonalne rozwiązania wychowawcze. Tu mama prawie jedenastoletniego bombelka. Od trzech lat nie chodzi do szkoły czyli jest w tzw. edukacji domowej. Oznacza to, że dziecko jest zapisane do szkoły, ale materiał zalicza za pomocą rocznych egzaminów w ciągu roku, a nie lekcjami i klasówkami. Nie ma plastyki, muzyki, zpt i wf. Poza tym ma do zaliczenia taki sam materiał jak reszta.
Od dwóch lat jesteśmy w Szkole w Chmurze, która wcale nie jest taka "lewacka", jak by się z pozoru mogło wydawać. W końcu to szkoła z 14 tysiącami uczniów. Dzieci mają do dyspozycji platformę z kartami pracy, które pomagają opanować materiał do egzaminów (egzamin jest zawsze pisemny na platformie jako quiz i ustny, jako odpowiadanie na kilka pytań lub zaprezentowanie projektu autorskiego). Egzaminy zdaje się od października do maja. W tym roku córka zdała 4 z 6 egzaminów 4 klasy. Została nam matma i angielski i póki co tylko te dwa przedmioty są na tapecie. A bardziej jeden, matma, bo chcielibyśmy zaliczyć ją do końca lutego. Uprzedzając pytania o socjalizację - córka ma znajomych i normalne kontakty społeczne, jest raczej towarzyska i nawet wolała by mieć ich więcej, ale dzieci ze zwykłych szkół nie mają czasu po lekcjach na spotkania nawet ze znajomymi z własnej klasy... na szczęście dzieci w ED jest coraz więcej, toteż nawet łatwiej nam spotykać się z ludźmi niż w 2020 roku. Dzięki ED uniknęliśmy szaleństwa zdalnej edukacji oraz kwarantann i chorób w ogóle. Wszystko póki co bezpłatnie, ale że państwo obniżyło subwencję na ED, możliwe, że z czasem trzeba będzie parę stów miesięcznie dopłacić.
#edukacjadomowa #edukacja #bombelki #rodzicielstwo
_hdvn

@lavinka Nie lubię dzieciaków, więc również totalnie nie znam się na ich wychowywaniu - stąd moje pytanie, nie boisz się, że córka może mieć później trudności w starciu ze społeczeństwem wychowanym (a raczej gnębionym) przez system polskiej edukacji?

MallowHaze

@lavinka Ale wiesz o tym, ze twoje kaszojady nie interesuja kogokolwiek poza toba sama?

lavinka

@MallowHaze Wiem, dlatego od tego jest już specjalna społeczność Rodzicielstwo, którą możesz sobie zablokować (nie tagowałam, bo póki co blokowanie tagów i tak nie działa).

konmad

@lavinka kłamiesz, rodzice 11 letnich dzieci już dawno śpią wykończeni życiem

lavinka

@_hdvn Dlaczego miałaby mieć trudności, skoro ma większy kontakt ze społeczeństwem niż zwykłe dziecko ze szkoły? Ma po pierwsze znajomych w różnym wieku, ma kontakty z dorosłymi. Ostatnio w wakacje sporo ludzi się nas pytało, bo ona taka towarzyska, odważna i nie boi się rozmawiać z ludźmi jak większość dzieci. Odparłam, że to dlatego, że ma szansę rozmawiać z ludźmi w przeciwieństwie do dzieci ze szkoły, które za rozmowę w szkole są karane. Powiem ci, że dzieci z edukacji domowej są inne. Są bardziej otwarte, asertywne i łatwiej nawiązują nowe znajomości z osobami w różnym wieku. Lepiej też opiekują się młodszymi dziećmi bo znowuż, mają z nimi kontakt (np. moja się zaprzyjaźniła z młodszą siostrą dwójki znajomych). Ale to trzeba się trochę odszkolnić i pobyć w tym trybie minimum rok. Im krócej dziecko chodzi do szkoły, tym krócej się odszkalnia. Moja w szkole była tylko semestr pierwszej klasy, więc szkoła nie uczyniła z niej socjopaty i nie sprawiła, że tak jak matka dostała od szkoły fobii społecznej.

i_am_not_a_robot

@lavinka W zasadzie to jest dokładnie odwrotnie - aktualnie można blokować tagi ale nie społeczności.

lavinka

@i_am_not_a_robot Ale jak zablokujesz jeden tag, to nadal wpis się wyświetla z innych tagów, czyli klasyka wykopowa, że nie działa tak jak powinno. Może doedytuję tagami, to może komuś nieco odfiltruje.

_hdvn

@lavinka No to nic tylko się cieszyć, gratuluję jej mamy z głową na karku i dobrym podejściem. Dzięki temu młoda ma nieograniczony potencjał na rozwój. Szkoda, że więcej takich sukcesów nie ma

moll

@lavinka napiszesz coś więcej jak to wygląda od strony organizacyjnej i praktycznej?


Znaczy jak to ogarnąć formalnie, jakie są wymogi. A potem jak Wy sobie organizujcie dzień nauki?

moll

@MallowHaze w weekend wejdzie blokowanie społeczności. Luzuj majty, zablokujesz sobie społeczność i już nie będzie raziła wrażliwych oczek. Nie wrzuciła tego w ogóle dyskusje, więc daj sobie siana, bo jest to w przestrzeni, w której kogoś to jednak interesuje

Forwarder

@MallowHaze akurat edukacja domowa to bardzo ciekawy temat nie tylko dla osób posiadających dzieci

lavinka

@moll No właśnie organizacja to podstawa. Bez tego wszyscy się denerwują. Jasne zasady i cele. Inne cele mają osoby pchające się do stacjonarnego liceum, gdzie liczą się punkty, inne cele mają osoby, które zamierzają kontynuować liceum w trybie ED (przyjmowani są na zapis, nie ma limitu punktów). Inaczej uczą się dzieci o specjalnych potrzebach, inaczej specjalnie uzdolnione, inaczej takie, które idą na medycynę, inaczej takie, które potrzebują tylko maturę na 30%, bo od dawna mają własną firmę. Temat rzeka.

lavinka

@moll Na etapie klas 1-3 to naturalne podążanie za rozwojem dziecka. Jest czas na naukę bezstresowego czytania, dziecko nie musi pisać szablonowym pismem łączonym, może drukowanymi albo printem. Do 3 klasy nie ma obowiązkowych lektur, można czytać co się chce. Ocena i tak jest opisowa czyli co roku po egzaminie otrzymujesz od komisji zwięzły opis umiejętności ogólnych dziecka, wiesz nad czym popracować, a co jest na poziomie akceptowalnym. Na tym etapie można wydłużyć etap edukacyjny o rok, jeśli dziecko nie nadąża.

lavinka

@moll Oceny 1-6 zaczynają się od 4 klasy i wtedy już jest trochę więcej pracy, ale nadal mniej niż w zwykłej szkole. Wf, plastykę, muzykę organizujesz dziecku bezszkolnie, na zasadzie jak kto chce i ma ochotę. Nikt cię z tego nie rozlicza (znam sporo dzieci ED w szkołach muzycznych, moja się sama nauczyła gry na ukulele, rok śpiewała w zespole harcerskim, dużo rysuje, ale nie uprawia sportu, woli zwykły ruch). Na przykład w klasie 4 mamy 6 egzaminów do zdania od października do końca maja. My sobie zaplanowaliśmy tak, że młoda uczy się blokowo. Jeden przedmiot nauka i potem zdany egzamin, drugi przedmiot nauka i zdany egzamin. To zajmuje góra godzinę dziennie i to przy założeniu ambitnego planu "minimum 80%". Póki co udało się zaliczyć większość na ponad 90, ale to były te łatwiejsze. Ja jej tych procentów nie narzucam, ona sama chce. Nie musi. Ustaliła sobie zdanie na minimum tylko angielskiego, bo wie, że jest potrzebny, ale go nie lubi i nie potrzebuje. Różne przedmioty mają różny zakres podstawy, zależy też od unikalnych zdolności dziecka. Moja się sporo interesuje biologią i programowaniem, więc te dwa przedmioty zdała niemal z marszu. Na historię na ustny zrobiła projekt, co jej podbiło ocenę, bo samodzielne projekty na ogół są oceniane wyżej niż tylko wyklepanie pytań. Lektury znała w większości z wcześniejszych lat, więc audiobookiem załatwiliśmy tylko Pana Kleksa i z głowy. Ona uczy się akurat tak, że zamiast kart pracy robi często egzaminy testowe i uczy się też podczas robienia projektu. Stara się w naukę wplatać swoje zainteresowania cyfrowe (planuje zostać grafikiem komputerowym). Do 6 klasy łatwizna. Dopiero od 7 klasy jest więcej nauki, ale im dłużej dziecko jest w trybie nauki pozaszkolnej, dobrze się w tym czując (ED nie jest dla każdego), tym bardziej jest samodzielne. Uczy się tworzyć strategie, zarządzać swoim czasem, szuka źródeł i uczy się je weryfikować. My jesteśmy potrzebni tylko czasami, żeby coś wyjaśnić "na skróty". Mam ten luksus posiadania zdolnego dziecka, które w szkole się po prostu nudziło, a nie było gotowe emocjonalnie do posłania rok wyżej. Więc to trochę wygląda jak indywidualny tryb. Rozszerzamy to, co jej potrzebne, olewamy to, co niepotrzebne. Zysk - dużo wolnego czasu, wysypianie się, możliwość podróżowania cały rok i przebywania na świeżym powietrzu. Trudne są zimy, gdy często ludzie chorują i trudniej się spotkać. Ale staramy się bywać regularnie w różnych miejscach, gdzie ich można spotkać. Najważniejsze to mieć kontakt z prawdziwym życiem. Jeździmy pociągami, chodzimy do sklepu, do biblioteki, do klubu planszówkowego, jeździmy czasem do Warszawy na śpiewanki (córka też robi zakupy sama, chodzi też sama po mieście na odcinkach, które zna, np. do znajomej lub na zajęcia dodatkowe). Czasami organizuję spotkania w knajpach lub ogniska dla rodzin z edukacji domowej, gdzie się można lepiej poznać. Sporo dzieci należy do harcerstwa, u nas się od tego roku to skończyło (zuchy), ale może za parę lat wróci. Z płatnych zajęć dodatkowych ma tylko astronomię u Maćka Lewowickiego (na zoomie, niezależne od szkoły, po prostu koleś ma talent). To jedyny zdalny element w naszym życiu poza egzaminami przez internet i platformą z ćwiczeniami. Gdybyśmy nie chcieli komputerów, to byśmy byli w innej szkole, gdzie egzaminy są stacjonarne. W ogóle to jest dużo szkół przyjaznych ED i mają różną ofertę. Nam podpasowała Chmura, ale z popularnych jest jeszcze słynna grupa MMS (Montessori Mountains Schools) i Moracz (im. Moraczewskich), czy szkoły Benedykta. Jest jeszcze Elementarz i platforma CND, która podpisuje umowy z różnymi szkołami prywatnymi. Ostatnio Tomasz Tokarz testuje też bardziej lokalną szkołę z platformą cyfrową YouSchool. Rynek się rozwija w ogromnym tempie, dlatego PIS robi co może, żeby to powstrzymać. Raczej się nie uda.

lavinka

@moll Jest jeszcze opcja mikroszkoły lub kooperatywy rodzicielskiej - to są takie stacjonarne świetlice edukacyjne, płatne w zależności od liczby zajęć i czasu, a nadal tańsze od szkół prywatnych. W mojej okolicy działają takie cztery, ale głównie dla maluchów z klas 0-3. W Warszawie jest tego na pęczki, np. na Jazdowie (domki fińskie, W-wa) prowadzi zieloną mikroszkołę fundacja Bullerbyn. W Grodzisku Mazowieckim są dwie mikroszkoły, jedna w Milanówku i jedna w Komorowie.

lavinka

@Forwarder ED to też opcja dla nauczycieli. Część rodziców potrzebuje nauczycieli niektórych przedmiotów lub jako wsparcie dzieci z orzeczeniami. Moja kuzynka jest nauczycielem angielskiego dzieci z edukacji domowej. Mieszka w Warszawie, więc klientów ma do wyboru do koloru. Oryginalnie ma wykształcenie pedagogiczne + uprawnienia do nauki języka angielskiego w szkole podstawowej. Całkiem nieźle mogą też dorobić (lub wręcz utrzymać się) nauczyciele wczesnoszkolni jako guwernerzy, nauczyciele języków obcych, matematyki, fizyki i chemii. Po prostu zadaniem nauczyciela jest wsparcie dziecka w jego nauce do egzaminu. W naszej szkole mamy ułatwienie, darmowe konsultacje z nauczycielami (opłacani są z subwencji), więc nie potrzebujemy póki co korepetycji, ale są różne dzieci i różne rodziny. Część ludzi do młodszych dzieci potrzebuje po prostu niani, bo pracują na etatach.

moll

@lavinka brzmi to nieźle, znaczy mniej strasznie niż mi się wydawało... I na pewno lepiej od typowych podręczników (które są przeładowane w stosunku do oficjalnej podstawy programowej). Dla nauki stacjonarnej w SP, jak jeszcze pracowałam w bibliotece publicznej, robiłam lekcje biblioteczne w ramach j. polskiego dla dzieciaków właśnie pod kątem faktycznych wymogów i w szoku byłam jak to jest okrojone.


Sama się nad ED zastanawiam, ale mam do tego jeszcze trochę czasu - młody w tym roku skończy 4 lata, pewnie do końca "zerówki" jeszcze 3 razy zmienią się zasady i warunki wejścia w ED. Na razie chodzi do przedszkola i to go mocno popycha w rozwoju z aspektami, w których ja jestem niewystaraczająca (głównie socjalizacja w grupie, bo niestety ale tego nie jestem w stanie mu sensownie zapewnić - brak licznej rodziny czy dzieciatych znajomych), za to z czym mogę wspomagam go ogólnorozwojowo i tutaj jest mocno do przodu, chociaż mamy problem z rozwojem mowy.

lavinka

@moll Tak, w podręcznikach jest więcej niż w podstawie. Nauczyciel nie musi realizować podręcznika, ale rzadko o tym wie...

lavinka

@moll Polecam ci na spokojnie poczytać książki o edukacji domowej, żeby zrozumieć na przykład, że trzymanie dziecka w grupie rówieśniczej uwstecznia je emocjonalnie. Naturalna grupa jest mieszana wiekowo jak rodzeństwo właśnie. Dlatego lepiej szukać alternetyw, gdzie na przykład w jednej grupie są dzieci z klas 1-3/4-6. Takie szkoły istnieją. Znalazłam opcję edukacji domowej rozglądając się właśnie po alternatywach, na etapie zerówki młodej. I wtedy postanowiliśmy spróbować, ale córka chciała do szkoły to poszła. Już po miesiącu chciała odejść, bo jednak między przedszkolem a szkołą była przepaść jeśli chodzi o podejście do dziecka... przynajmniej nasza rejonówka to była jakaś patologia. Istnieją fajne szkoły stacjonarne, ale nie zawsze ma się je w okolicy.

moll

@lavinka nawet nie musi się na żaden decydować... ale wtedy na czym zarabiałyby wydawnictwa xD

moll

@lavinka to akurat wiem, bo o tym doczytałam przy okazji czegoś innego. Za to ja mam "problem" ze zorganizowaniem grupy mieszanej dziecięco-dorosłej w dowolnym wieku. Mały super sobie radzi z dorosłymi, ale za to jeśli dzieci nie są aktywne w jego kierunku, to on sam z siebie do nich nie wychodzi z taką inicjatywą, jak do dorosłych.

Jestem też ciekawa jak zareaguje na noworodka. Staram się go do tego przygotować, ale mimo to maluch w domu to może być dla niego szok

lavinka

@moll Dlatego właśnie powstają mikroszkoły i rodzice się ze sobą poznają i sami organizują takie grupy. Czterolatek to jeszcze nie jest etap socjalizacji z obcymi ludźmi. Dziecko do 7 lat powinno przebywać głównie wśród dorosłych, których ma naśladować, a inne dzieci przy okazji. Uwierz, jest przepaść między dziećmi przedszkolnymi a takimi, które do przedszkola nie chodziły. Dzieci domowe szybciej dojrzewają, szybciej się usamodzielniają, bo nie naśladują rówieśników ale inne osoby, mądrzejsze. W szkole masz już dużo manewrów. Samo zapisanie dziecka do zuchów daje ci cotygodniowe spotkania w grupie mieszanej wiekowo. Plus jakieś zajęcia sportowe 2x w tygodniu i wystarczy. Jeśli dziecko nie chodzi do placówki, ale pomaga w opiece nad młodszym rodzeństwem, uczy się też na bieżąco odpowiedzialności. Jasne, że są kłótnie, ale na miejscu można gasić pożary. Nie wiem gdzie mieszkasz, to kluczowe, bo jednak wokół dużych miast jest wiele ognisk edukacji domowej, gdzie za niewielkie pieniądze dzieci mogą się spotykać. Są też spotkania domowych przedszkolaków (środowisko ED jest głównie wielodzietne). Część szkół specjalizuje się właśnie w opiece młodszych dzieci i ma dla nich specjalnie warsztaty, leśne spotkania i tak dalej. To raczej nastolatki są trochę opuszczone, bo do tej pory mało kto w liceum decydował się na ten tryb nauki. No ale podwójny rocznik i zdalne zrobiły swoje.

moll

@lavinka głównie, ale nie wyłącznie... to jest ta różnica. Dlatego na razie weszło przedszkole. Też fajnie rozwojowo wspiera, bo tam jednak są inne reguły niż w domu.

Zaloguj się aby komentować