pescyn
Osobistość
"Hadouken!" [3 z 5]
https://youtu.be/waR_eKC0FfI
Mortal Kombat już był teraz pora na moją drugą miłość, jeżeli chodzi o mordobicia 2D - czyli ociekający zajebistością jeżeli chodzi lore świata i warstwę techniczną gry cykl "Street Fighter"
Street Fighter II The [animated] movie [1994] to jedyne słuszne podejście do ekranizacji tej gry i doskonały "entry level" dla kogoś kto chciałby poznać to uniwersum. Street Fighter The Movie [1995] z takimi nazwiskami w obsadzie jak Van Damme, Kylie Minogue czy nieodżałowany Raul Julia to wyjątkowo podły film [do którego i tak lubię wracać, głównie przez fakt, że to ostatni film Raula, oraz to, że kręcąc w Tajlandii ekipa i aktorzy byli mocno pod wpływem - ale to już skrajny przypadek "guilty pleasure"], Street Fighter: The Legend of Chun-Li [2009] to abominacja, która udowadnia, że da się zrobić gorszą adaptację niż ta z 1995 [gdyby ktoś się zastanawiał czy da się skopać coś tak miłego dla męskiego oka jak zmysłowy taniec dwóch niewiast, to tak, da się to skopać], co tam chciał zrobić z tematem Andrzej Bartkowiak i co tam w ogóle robił Robin Shou pozostaje zagadką.
Zostaje więc animacja, w której to Japończycy pokazali jak powinno się robić adaptację gry, żeby zachować jej klimat ... oczywiście nikt nie słuchał.
Co jest dobrego w tym filmie?
link właściwy do filmu
https://www.youtube.com/watch?v=Ywi_Dqqrb-s&t=1s
https://youtu.be/waR_eKC0FfI
Mortal Kombat już był teraz pora na moją drugą miłość, jeżeli chodzi o mordobicia 2D - czyli ociekający zajebistością jeżeli chodzi lore świata i warstwę techniczną gry cykl "Street Fighter"
Street Fighter II The [animated] movie [1994] to jedyne słuszne podejście do ekranizacji tej gry i doskonały "entry level" dla kogoś kto chciałby poznać to uniwersum. Street Fighter The Movie [1995] z takimi nazwiskami w obsadzie jak Van Damme, Kylie Minogue czy nieodżałowany Raul Julia to wyjątkowo podły film [do którego i tak lubię wracać, głównie przez fakt, że to ostatni film Raula, oraz to, że kręcąc w Tajlandii ekipa i aktorzy byli mocno pod wpływem - ale to już skrajny przypadek "guilty pleasure"], Street Fighter: The Legend of Chun-Li [2009] to abominacja, która udowadnia, że da się zrobić gorszą adaptację niż ta z 1995 [gdyby ktoś się zastanawiał czy da się skopać coś tak miłego dla męskiego oka jak zmysłowy taniec dwóch niewiast, to tak, da się to skopać], co tam chciał zrobić z tematem Andrzej Bartkowiak i co tam w ogóle robił Robin Shou pozostaje zagadką.
Zostaje więc animacja, w której to Japończycy pokazali jak powinno się robić adaptację gry, żeby zachować jej klimat ... oczywiście nikt nie słuchał.
Co jest dobrego w tym filmie?
-
piękna animacja prosto z lat 90-tych, IMO najlepszego okresu jeżeli chodzi o anime
-
obowiązkowy fan service - czyli zgodnie z modą lat 90'tych "goła dupa pod prysznicem" .... który został zresztą ocenzurowany w większości zachodnich dystrybucji filmu
-
fabuła i wiem że brzmi dziwnie, ale zrobić film z ciekawą historią, który bazuje na grze, która na pierwszym miejscu stawiała walki 1 na 1 to jednak trzeba umieć .... tylko trzeba pamiętać, że wszystkie brzydkie słowa zostały ocenzurowane w większości zachodnich dystrybucji filmu
-
sceny walki są zgodne z tym co postacie robią w grze ... no może dziwny punkt, ale doceniam fakt, że kanon został zachowany, a fani wychwycą masę ciosów przeniesionych z gry w animacje .... oczywiście krew i nadmierna przemoc została - tak zgadliście ocenzurowana w większości zachodnich dystrybucji filmu
-
walka Chun-Li i Vegi w rytnie "Virus" od KMFDM!1!!!oneoneeleven1!!! -podmiana OST to jedna z wielu zmian w większości zachodnich dystrybucji filmu ale w tym przypadku efekt jest przeepicki!
-
wersja oryginalna: https://youtu.be/-CC4OMP-F7s
-
wersja US: https://youtu.be/aVfcXpnhswA
link właściwy do filmu
https://www.youtube.com/watch?v=Ywi_Dqqrb-s&t=1s
Zaloguj się aby komentować