Front włoski w I wojnie swiatowej na podstawie książki Vincenzo D'Aquila, BODYGUARD UNSEEN: A TRUE AUTOBIOGRAPHY 

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #DAquila #ciekawostkihistoryczne #isonzo

ROZDZIAŁ VII
RZYMSKIE IGRZYSKA
Poprzednie części pod tagiem #DAquila

Poranek, w którym przybyłem do kwatery głównej, przyniósł dla naszej strony, a w szczególności dla naszej brygady, dzień sądu. Tego ranka pisanie rozkazu ataku zostało ostatecznie zakończone i przekazane różnym jednostkom przez kurierów i telefony polowe. Wyczerpujące raporty i instrukcje z Kwatery Głównej zalecały przygotowawcze bombardowanie ogólne wzdłuż całej linii przez czterdzieści osiem godzin. Uważano, że to całkowicie zdemoralizuje wroga i umożliwi naszym oddziałom podjęcie bez przeszkód natarcia. 

Coś jednak poszło nie tak z artylerią, jeśli chodzi o nasz bezpośredni front, ponieważ poza kilkoma bateriami złożonymi z ośmiu lub dziesięciu dział i jedną lub dwiema cięższymi jednostkami w odległych, rozproszonych punktach, nie mieliśmy w tym czasie żadnego działa godnego tej nazwy. Te, które były dostępne, były tak dobre, jak zabawkowy pistolet przeciwko opancerzonemu dreadnoughtowi. Było znacznie gorzej niż tragicznie. Wysyłanie tych bezbronnych chłopców i mężczyzn przeciwko niedostępnym i nie do zdobycia umocieniom, na których wróg był bezpiecznie chroniony, było po prostu bezsensowne. 

Tak zwane bombardowanie osłabło, gdy zbliżała się godzina zero, czas, w którym nasi ludzie mieli przejść przez szczyt. Oczywiście dało to wrogowi odpowiednie ostrzeżenie i był on w pełni przygotowany na ataki piechoty. Ich przewagą było doskonałe ukształtowanie terenu, ponieważ nasi ludzie zostali zmuszeni do posuwania się stromo w górę po otwartym terenie. 

Późniejsza rzeź była zbyt straszna, by ją opisać. Wyobraźmy sobie młodzieńca upuszczającego kosz pełen szczurów w pokoju pełnym wygłodniałych kotów, a to da nam dobre wyobrażenie o szansach Włochów na posuwanie się naprzód w obliczu austriackich karabinów maszynowych plujących ogniem z ich wybetonowanych nasypów i " bunkrów". 

To był naprawdę kolosalnie niegodziwy błąd; Austriacy nie byli ich mordercami, ale ci, którzy wysłali ich na zagładę. Ciężko było uwierzyć, że to byli ludzie, wśród których stałem, te bezduszne krety siedzące na wygodnych, wyściełanych krzesłach obozowych, dostosowujące swoje okulary polowe, aby uzyskać wyraźniejszy widok na mdlący spektakl. 

Spoglądałem w dół na bitwę, a potem z kolei na dowódców, bezpiecznych, ponad wszelką wątpliwość, od strzałów i pocisków. Mój umysł nie mógł nie przypomnieć sobie tych żądnych krwi widzów na rzymskich arenach, obserwujących chrześcijańskie ofiary pożerane przez chude i celowo wygłodzone dzikie bestie. A w tym, co działo się teraz jednocześnie na tuzinie frontów, trudno było dostrzec jakąkolwiek poprawę, czy to z moralnego, czy materialnego punktu widzenia, w metodach niszczenia stosowanych dziś przez postępową i tak zwaną chrześcijańską ludzkość. Zastanawiałem się, że dawni chrześcijanie przynajmniej umierali za swoją wiarę, ale ci są zabijani za swoją głupotę! 

W tym momencie nie mogłem nie pomyśleć, że szaleńcy w przytułkach tworzą zdrowszy tłum. W każdym razie oszczędzono im takich scen bezmyślnej rzezi. Nie ryzykowali też, że sami zostaną wysłani na rzeź jako owce i przyczynią się do kolejnego rzymskiego święta. Przez chwilę niemal kusiło mnie, by poszukać bezpiecznego schronienia w domu wariatów.
9b07f1b4-d5f1-48c8-9bab-cf12b2787000
dd9de8df-bdf3-490d-806c-3b1f829fb8a0

Zaloguj się aby komentować