Fragment najnowszej książki Wojciecha Góreckiego pt. „Wieczne państwo. Opowieść o Kazachstanie", która ukaże się 30 lipca w Wydawnictwie Czarne.

Doszliśmy do tej rewolucji, bo spytaliśmy Iwana, jaki ma w życiu cel. A spytaliśmy, bo w pewnej chwili oświadczył, że jest komunistą. Ten komunizm też wyszedł trochę przy okazji. Najpierw Iwan opowiadał nam, czym się zajmuje – był przedstawicielem firmy tytoniowej, wstawiał jej papierosy do sklepów – i ile zarabia. A zarabiał nieźle, pięćdziesiąt tysięcy rubli, przed sankcjami było to prawie osiemset euro, teraz jest pięćset pięćdziesiąt, jakieś dwa i pół tysiąca złotych na rękę, ale nie płacili mu przecież w obcej walucie. Z tymi pieniędzmi miał jednak, jak się nam zwierzył, problem. Otóż dostawał dwa razy więcej niż zwykły robotnik, co samo w sobie jest krzyczącą niesprawiedliwością, a poza tym nie utrzymywał się z pracy własnych rąk. Ale o co chodzi? – spytaliśmy. Odpowiedział, że komuniście tak nie wypada. Komuniście?! Chłopie, masz dwadzieścia sześć lat…

Przed oczami stanął mi Taszkent, relokanci, państwo X i ich opowieść o dawnych szkolnych kolegach ich córki, którzy też czują się komunistami. Wtedy słuchałem tego z niedowierzaniem, a teraz metr ode mnie siedział dokładnie ktoś taki. Już wiedziałem, co miał na myśli pan X, mówiąc, że boi się, że po rządach Putina w Rosji powróci komunizm. Bo Iwan po tym, jak dokonał ideologicznego coming outu, poszedł na całość: – Tak, chcę władzy radzieckiej, ale prawdziwej, jak za Stalina, a nie takiej jak pod koniec u nas, kiedy złodziej siedział na złodzieju – mówił z przekonaniem. – Skąd wiem, jak to było? Rodzice opowiadali. Sowiety były super, ale w pewnym momencie do władzy dorwały się żuliki, typy spod ciemnej gwiazdy, i sprzedawczyki. Poszli na pasku CIA i MFW, zaśpiewali, jak im Waszyngton zagrał, zgarnęli swoje dolary i rozpieprzyli wielkie mocarstwo. Potem Jelcyn rozdał majątek Żydom, a to, co zostało, wzięli oligarchowie, bo Putin okazał się za miękki, za naiwny. Sami tego nie oddadzą, musimy zrobić rewolucję, jak bolszewicy w siedemnastym roku.
(…)
Nie mogliśmy nie spytać go o Putina. Iwan miał z nim problem. Bo z jednej strony, Putin trzyma z wielkim kapitałem i sam nakradł tyle, że ho, ho, ho. Ale z drugiej, tu oczy naszego sąsiada z przedziału błysnęły, pokazał, że jest facetem. Dopierdolił ukraińskim naziolom.

Tak, Iwan popierał wojnę całym sercem. To on naruszył niepisaną umowę i wsiadł w końcu na tego konia. Najwyraźniej dojrzał do konfrontacji. I miał już gdzieś, co się wydarzy, musiał wykrzyczeć krzywdę, domniemaną krzywdę swojej ojczyzny.
– Był spisek. Amerykański – zaczął nieswoim głosem. Popatrzył na nas badawczo, jakby szukając potwierdzenia, że się nie myli. Że nas rozgryzł. Polska trzyma z Ameryką, więc każdy Polak musiał przecież maczać w tym spisku palce. – Chcieliście nas rozwalić, zniszczyć. Rękami ukraińskich nazioli. Ale się nie daliśmy. Zajebiemy was! Przyjdzie do was Putin i was zajebie! Wszystkich zajebie! Pierdolone rusofoby!”

#ksiazki #wojna #kazachstan
jonas

Można ten cytat pokazywać wszystkim naiwniakom, bambinizującym kacapów i liczącym na jakieś magiczne "przejrzenie na oczy", "poruszenie społeczeństwa" czy inny "oddolny bunt". Ta, kacap i bunt, akurat. Przecież to urodzony niewolnik, od setek lat to wiadomo.

wiatrodewsi

@jonas I tak i nie. Ruskie są niewolone od setek lat, więc weszło im to już w geny - wszak u nich od zawsze władza = własność. Innego świata większość z nich nie zna i nie rozumie. Tam jednak też rodzą się otwarte umysły i ludzie którzy pragną wolności i normalności. Niestety są w przytłaczającej mniejszości, dlatego ich losy zazwyczaj toczą się tragicznie. Bo żeby być szczęśliwym w rosji musisz być albo głupi albo ślepo posłuszny. A najlepiej jedno i drugie. Przykre to trochę jeśli zdamy sobie sprawę że w 2024 na granicy Europy/Azji grubo ponad 100 milionów ludzi żyje w jakimś siedemnastowiecznym feudalnym zamordyźmie.

jonas

@wiatrodewsi Nieliczne myślące jednostki wśród hord homo sovieticusa albo stamtąd wyrywają i nigdy nie wracają, albo kończą nędznie, stłamszeni lub zabici. Bułhakow, autor "Mistrza i Małgorzaty", w mojej nieskromnej ocenie jednej z najlepszych książek świata, tak się obawiał gniewu Ziutka Słoneczko, że rozchorował się poważnie z tego strachu i zmarł przedwcześnie. Ilu jeszcze mogło być takich Bułhakowów, o których nikt się nigdy nie dowiedział?


Ale w większości kacapska masa jest bezwolna, otumaniona, chce tylko żreć, chlać i srać. Okazjonalnie jeszcze napadną sąsiada i coś mu ukradną albo zniszczą, bo jak to tak żeby ktoś ośmielał się żyć na lepszym poziomie niż karaluch taplający się w błocie i beznadziei.

Zaloguj się aby komentować