@Enzo a nie tu to że każdy by chciał wszystko od razu to tu się zgodzę i też mnie to mierzi, że dzisiejsi nastolatkowie osiągają osiemnastkę i nagle by chcieli być milionerami albo mieć własny dom. Szczególnie mnie to mierzi, że technicznie, to dalej pomieszkuję z rodzicami w 1 domu, po prostu jest na tyle ustawny i przestronny, że podzieliliśmy się, oni mieszkają na parterze, ja na piętrze i w sumie to ma nawet korzyści- można obiad opędzić w 1 osobę dla wszystkich, jak coś potrzebujesz, to masz "swoich" na miejscu, z racji że rodzice nie są już młodzi, to też jest się na miejscu, jak trzeba im pomóc, czy zawieść do doktora.
Ale ja to raczej postrzegam z perspektywy "możliwości osiągnięcia" tej samodzielności finansowej i niestety, ale nie uważam, że dzisiejsze pokolenia mają lepiej. Mają lepsze perspektywy, ale są znacznie bardziej ucinani finansowo. Po prostu razem z wymianą systemu brak podaży zmienił się z brakiem popytu. Niby jest praca, nie tak jak mówiłeś, że jest bezrobocie na poziomie 20% i jesteś w dupie jak nie mieszkasz w dużym mieście, niby pracujesz... jak już dostaniesz robotę po przeciągniętym procesie rekrutacyjnym z tańczeniem kankana na uszach, albo nawet zapierdalasz, ale im więcej odkładasz, tym bardziej ceny wyjebuje w kosmos i nawet jakbyś chciał kupić jakieś mieszkanie na własność, małe, ale własne, to masz dość, bo nowoczesne deweloperstwo chce ci łaskawie sprzedać w niedokończonym bloku kurnik typu 30 metrów za 600 albo 700 tysięcy nazywając to "uczciwą ofertą". Moment możliwości zakupu coraz bardziej się oddala. A już nie daj borze zielony szumiący żebyś się porwał na budowę domu, nawet takiego małego, 70 mkw, tam to już jesteś tak głęboko w dupie, że cytując klasyka- zaczynasz się w niej urządzać. Tu już przy kupnie działki masz ochotę zbudować swojego własnego killdozera. I to jednak boli jak widzisz, jak poprzednie pokolenia powykupywały mieszkania w blokach za bezcen i to z gwarancją kupna, często jeszcze nawet nie od spółdzielni, tylko od zakładów w których pracowali.
20 lat temu wyprowadzaliśmy się z mieszkania na osiedlu z wielkiej płyty do obecnego domu. Sprzedawaliśmy typowe M4, sprzedaliśmy je za jakieś 130 tysięcy. Dziś na tym samym osiedlu, takie samo M4 w takim samym standardzie chodzi po 400.