Generalnie mam parę rzeczy zdiagnozowanych po pobycie na oddziale w zeszłym roku, między innymi fobię społeczną. Półtora miecha temu zapisałem się na boks, od długiego czasu chciałem sprawdzić jak to wygląda, no i rzucenie się na taką głęboką z moimi lękami uznałem za spoko opcję. No i nawet mi się spodobało, pomimo że jestem tam odludkiem i boję się odzywać do ludzi tam xd
Na początku miałem problem z pozycją bokserską. Przez stres nogi mi się tak trzęsły, że nie mogłem na nich ustać xd w sumie dalej tak jest, ale jak nie myślę stricte o tym, to chyba trochę mniej.
Nie wiem, stresuje mnie też to, że poza pierwszym moim treningiem na tarczach to trener nie zajmuje się mną. Wiecie, nie chodzi mi o to, żeby indywidualnie mnie prowadził, ale tylko ja tam jestem taki początkujący i goście tam trenujący podpowiadają mi co robię źle.On tam głównie mówi co mamy robić, a potem bajerka z innymi co do niego chodzą. No ale przecież nie powiem nic trenerowi xD
Na 21:00 miałem trening, ale podjechałem, stwierdziłem, że nie dam rady i pojechałem w pizdu xD to samo było w poniedziałek. Mam nadzieję, że to, że tak się wyrażę, chwilowy spadek formy i po napisaniu tego wysrywu jutro bez wymówek znowu pójdę na trening.
Chciałbym się tak nie spinać przy tych ludziach, bo przez te nerwy wychodzę na jeszcze większego dziwaka.
Dzięki, że przeczytaliście, pozdrawiam Was.
#przegryw #ehhh #spierdolenie