Pod koniec kwietnia załoga produkcji dowiedziała się, że "w maju", a później jednak "od maja", bo janusz zdecydować się nie mógł i zmieniał zdanie, będą pisać KARTY PRACY. Szkoły znaczy ciąg dalszy. Wszystko to w celu: "musimy monitorować koszty w firmie w związku z małymi obrotami i wzrastającymi kosztami". Wiecie, wielkość sprzedaży zależy od produkcji, nie od działu sprzedaży, marketingu i klientów...
W tych kartach pracy znajdują się takie dane jak: inicjały (bo pewnie rodo czy coś), data, wykonywane urządzenie, co robione przy tym urządzeniu, ile czasu to zajęło. Karty z założenia mają być wypełniane ręcznie, bo "nie każdy może sobie poradzić z komputerem". Komputery to w końcu taka nowość, że część osób jeszcze nie miała szansy go dotknąć, np. jeśli urodziła się w 2023 roku [złośliwy przypis przez: ja]. Karta występuje w formacie wydrukowanej i zeskanowanej tabelki w pdfie.
Przechodzimy teraz do wątku bezpośrednio mojego. Otóż zatrudniając się tutaj, kategorycznie nie chciałem iść na produkcję. Nie po to się uczyłem. Przez ponad dwa lata nie było takiego problemu, aż do momentu "kart pracy". Wtedy też dowiedziałem się, że:
-
nie ma działu projektowania,
-
nie tylko ja jestem w dziale projektowania,
-
nie trzeba zmieniać schematu organizacyjnego zgodnego z iso 9001 bo punkt poprzedni,
-
na I piętrze jest tylko produkcja i księgowa (i dział projektowania, nieistniejący z resztą i eksterytorialny dział sprzedaży [przyp. ja]),
-
na aneksie do UoP zmieniło mi się stanowisko, czego wcześniej nie dojrzałem i co nie ma mocy prawnej (miałem jeszcze zaufanie do janusza).
Wszystkie te punkty w ciągu niecałych 24 godzin!
Żeby było ciekawiej, mam niepoparte papierem zapewnienie janusza, że anetka i niania (obaj w projektowaniu) też piszą karty. Za to mój mobbingujący "kolega" na pewno nie pisze i to mam potwierdzone, wprost, januszem. Łącznie na 5 osób w dziale projektowania dwie piszą, z czego jedna sama z siebie od ok. 15 lat.
Wierzgnąłem po miesiącu pisania. Skończyło się to ponadgodzinną rozmową na dywaniku, ale to już na któryś kolejny wpis.
#elektrokolchoz - tag do opisywania mojego januszexu #pracbaza #januszex #kolchoz
opowieści z kowchozu cz.2? ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@VonTrupka czy 2 to nie wiem, na pewno kolejna. Nie ostatnia, a szkoda.
Podobno jednym z elementów wypalenia zawodowego jest cynizm w stosunku do pracy
@macgajster to pierwsza wskazówka
jeśli już zadałeś sobie po raz pierwszy pytanie "co ja tutaj jeszcze robię?", to nie ma już drogi odwrotu
mnie od zadania sobie pytania do rzucenia papierem zajęło pół roku
teraz nie potrwa dłużej niż do najbliższej wypłaty
aczkolwiek jeśli zadam sobie to pytanie już w 2 dniu, to nie potrwa dłużej niż nazajutrz
@VonTrupka droga odwrotu jest, ale musiałbym zrobić sobie lobotomię
Zazdroszczę szybkiego procesu decyzyjnego. No i jak masz wiele firm do wyboru to też zazdro.
@macgajster o nieee, zanim pierwszy raz dojrzałem do decyzji to jeszcze się mocno biłem z myślami
w międzyczasie jednak wszystkie argumenty aby dalej ciągnąć powóz w gnoju po kolana topniały jeden po drugim
ale słowo się rzekło, nie było co przedłużać w nieskończoność
po wszystkim oczywiście żałowałem że straciłem niepotrzebnie tyle czasu
a teraz? teraz nic więcej na siłę
użerać się z polakami, dla polaków czy u polaków nie mam najmniejszej ochoty
szkoda na to zdrowia, życia i czasu
ps. ja nie mam żadnych firm do wyboru, po prostu przeglądam ogłoszenia, jak mi coś przypasuje to odpisuję na ofertę
żadnej więcej pasji nie mam zamiaru przekuwać na zarobek, bo się to znowu źle skończy
psss. lobotomia jest kusząca, bo od lat konstatuję, że głupkom źle się w życiu nie dzieje
@macgajster prześledziłem kilka ostatnich wątków, które dodawałeś o swoim kołchoziku i zdecydowanie radzę Ci zawijać kitę czym prędzej stamtąd. Kojarzę ten rodzaj gęstej, toksycznej atmosfery w miejscu pracy i jedyny ratunek dla zdrowia psychicznego to wypowiedzenie. Życzę Ci abyś znalazł odpowiedni dla siebie sposób i przede wszystkim nigdy sobie nie wmawiaj negatywnych alternatyw, które Cię czekają po takiej decyzji. Dasz se radę byku
@Szwester_Majester dzięki
Jak nie uda się przeskoczyć na inną gałąź, to mam też pewną alternatywę - urlop. Na razie te nerwy jeszcze nie są takie mocne, ale specjalnie czekać na "ekstremum maksimum" (ten tekst jeszcze kiedyś znajdzie się na tagu) nie mam zamiaru.
Zaloguj się aby komentować