Dużo ostatnio testowałem. Te trudniejsze zapachy wciąż przetrawiam i choć mam już stworzone do nich jakieś zapiski, to planuję kolejne podejścia. Żeby jednak nie było nudno proponuję porcję notatek z różności trochę łatwiejszych do interpretacji.
Gosia Ruszkowska Holy Smoke
Kadzidło molekularne kojarzące się ze stylem Filippo Sorcinelliego. Delikatna smużka z kadzielnicy, kurz, akcent cytrusowy, mineralny oraz minimalna ilość żywicznej słodyczy (może benzoes?). Niby mam świadomość że to nie jest żywica kadzidłowca, a syntetyczny substytut, ale to pachnie to wyjątkowo intrygująco, jak połączenie Plein Jeau z Voix Humaine i odrobiną Ganymede. Zapach w zasadzie liniowy, przestrzenny, świetlisty. Dla mnie sztosik.
Jardins d'Écrivains L'Eau de Blixen
Całkiem ładne kwiatki, bliżej nieidentyfikowalne dla mojego nosa podane na syntetycznym białym piżmie i charakterystycznym akordzie ambrette, który przedawkowano do tego stopnia, że po kilku minutach wyczuwam tylko to. Zapach całkowicie znika w czasie krótszym niż godzina, czyli zanim zdąży zmęczyć tym ambrette.
Liquides Imaginaires Bete Humaine
Psik psik i już chciałem skreślać, bo w otwarciu jest coś niefajnego, kwaśnego i spożywczego, trochę nadpsuta sałatka zostawiona w lodówce na później. Patrzę w nuty, no tak, pewnie kmin z kasztanem tak dziwnie zagrały. Na szczęście nie trwa to długo i po kwadransie perfumy obierają kierunek żywiczny za sprawą cypriolu i labdanum. W takiej formie utrzymuje się kolejną godzinę-dwie. W bazie zaś zapach się ociepla, żywiczność łagodnieje, a pojawia się nuta drzewna i lekko słodkawa, zapewne jakaś molekuła imitująca cedr, bo choć nie potrafię jej nazwać, to jest ona często spotykana na pograniczu mainstreamu i niszy. Trochę żywicznych perfum się nawąchałem, więc Bete Humaine z butów nie wyrwał, jest na to zbyt prosty, za mało niszowy. Natomiast może zrobić wrażenie jako entry level na kimś, kto dopiero zaczyna się wychylać poza mainstream.
Nishane Safran Colognise
Zdecydowanie bardziej ‘safran’ niż ‘colognise’, gdyż już od strzała dominuje szafran. Cytrusów prawie nie czuję, musiałem się mocno skupić, żeby cokolwiek wyłapać i na pewno nie wyczułem grejpfruta, może odrobinę cytryny. Jak już się te perfumy ułożą na skórze, to w roli głównej występuje miękka skóra, może nawet zamszowa, uzupełniona nieco mydlanym piżmem. Dobrze to pachnie, natomiast osobiście jestem rozczarowany, bo liczyłem na kompozycję trochę lepiej wyważoną, a nie monotematycznie skórzaną. Przez chwilę wręcz zaświtało mi skojarzenie z nową skórzaną tapicerką samochodową. Parametry oczywiście bardzo dobre jak to Nishane. Miłośnikom skórek polecam.
Ilustracja: beautinow
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
Gosia Ruszkowska Holy Smoke
Kadzidło molekularne kojarzące się ze stylem Filippo Sorcinelliego. Delikatna smużka z kadzielnicy, kurz, akcent cytrusowy, mineralny oraz minimalna ilość żywicznej słodyczy (może benzoes?). Niby mam świadomość że to nie jest żywica kadzidłowca, a syntetyczny substytut, ale to pachnie to wyjątkowo intrygująco, jak połączenie Plein Jeau z Voix Humaine i odrobiną Ganymede. Zapach w zasadzie liniowy, przestrzenny, świetlisty. Dla mnie sztosik.
Jardins d'Écrivains L'Eau de Blixen
Całkiem ładne kwiatki, bliżej nieidentyfikowalne dla mojego nosa podane na syntetycznym białym piżmie i charakterystycznym akordzie ambrette, który przedawkowano do tego stopnia, że po kilku minutach wyczuwam tylko to. Zapach całkowicie znika w czasie krótszym niż godzina, czyli zanim zdąży zmęczyć tym ambrette.
Liquides Imaginaires Bete Humaine
Psik psik i już chciałem skreślać, bo w otwarciu jest coś niefajnego, kwaśnego i spożywczego, trochę nadpsuta sałatka zostawiona w lodówce na później. Patrzę w nuty, no tak, pewnie kmin z kasztanem tak dziwnie zagrały. Na szczęście nie trwa to długo i po kwadransie perfumy obierają kierunek żywiczny za sprawą cypriolu i labdanum. W takiej formie utrzymuje się kolejną godzinę-dwie. W bazie zaś zapach się ociepla, żywiczność łagodnieje, a pojawia się nuta drzewna i lekko słodkawa, zapewne jakaś molekuła imitująca cedr, bo choć nie potrafię jej nazwać, to jest ona często spotykana na pograniczu mainstreamu i niszy. Trochę żywicznych perfum się nawąchałem, więc Bete Humaine z butów nie wyrwał, jest na to zbyt prosty, za mało niszowy. Natomiast może zrobić wrażenie jako entry level na kimś, kto dopiero zaczyna się wychylać poza mainstream.
Nishane Safran Colognise
Zdecydowanie bardziej ‘safran’ niż ‘colognise’, gdyż już od strzała dominuje szafran. Cytrusów prawie nie czuję, musiałem się mocno skupić, żeby cokolwiek wyłapać i na pewno nie wyczułem grejpfruta, może odrobinę cytryny. Jak już się te perfumy ułożą na skórze, to w roli głównej występuje miękka skóra, może nawet zamszowa, uzupełniona nieco mydlanym piżmem. Dobrze to pachnie, natomiast osobiście jestem rozczarowany, bo liczyłem na kompozycję trochę lepiej wyważoną, a nie monotematycznie skórzaną. Przez chwilę wręcz zaświtało mi skojarzenie z nową skórzaną tapicerką samochodową. Parametry oczywiście bardzo dobre jak to Nishane. Miłośnikom skórek polecam.
Ilustracja: beautinow
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
Nie boli cie głowa czy nie jest Ci niedobrze jak tak zmieniasz ciągle zapachy?
@kopytakonia lubię doświadczać i śmiesznie śmierdzieć, codziennie inaczej
Aha ja nie lubie bolącej głowy i ostrożnie z perfumami zyje
Mi bete Humaine nie podeszło chociaż nie jest tragiczne. Jakieś zielone nuty w nim przypominają mi trochę zoologist cardinal i Rokitę od Kamila B.
Jakby co mam na zbyciu flachę 98-99ml za 380zł.
Zaloguj się aby komentować