Dobra hejtki, zrobię was trochę mądrzejszymi dzisiaj. Bo znów natknąłem się na ten sam bulwers, który jak bumerang wraca tu i tam (tym razem akurat nie tu).
Jeśli widzicie, że jakiś urząd czy inna budżetowa instytucja dała ogłoszenie o pracę do PiPu, wymaga excela, baz danych danych, programowania od 10 lat, jazdy na monocyklu i w cholerę innych wymagań - i za to oferuje płace minimalną - to nie jest to ogłoszenie do was. A wasz bulwers po nich spływa.
To jest tak, że ten urząd ma właśnie na stażu człowieka*, który zna excela, bazy danych, programuje od 10 lat a w wolnym czasie jeździ na monocyklu.
Teraz trzeba go zatrudnić na etat, ale jako, że to instytucja budżetowa, to nie mogą sobie tak po prostu zatrudnić: muszą dać ogłoszenie i dopiero jak się okaże, że nikt nie chce pracować za takie pieniądze, a nawet jeśli znajdzie się desperat to nie umie jeździć na monocyklu, to wtedy mogą wziąć tego stażystę (bo on też się zgłasza i "przypadkiem" idealnie spełnia wszystkie warunki).
A po zatrudnieniu podnosi się mu pensje do normalnej wysokości decyzją dyrekcji.
*) ewentualnie nie stażysta, a pociotek jakiegoś dyrektora. Albo jedno i drugie.
#praca #witamywpolsce
anervis

@RobertCalifornia to samo w przetargach, wymagania takie że spełnia je tylko jeden jedyny produkt konkretnego producenta.

Jim_Morrison

Komentarz usunięty przez moderatora

RobertCalifornia

@Jim_Morrison 43 lvl here i witam na czarnej liście, buziaczki

matips

@RobertCalifornia Podbobny mechanizm działał kiedyś z zatrudnianiem obcokrajowców przez prywatne firmy. Nie mogły po prostu kogoś zatrudnić, musiały najpierw pokazać, że nie udało się znaleźć nikogo lokalnie. Dopiero wtedy mogły zatrudnić kogoś z zagranicy.

RobertCalifornia

@matips a tak, to tez jest powod i nie kiedys, a nadal tak to dziala. Wmog urzedu wojewodzkiego czy marszalkowskiego

Zaloguj się aby komentować