Moja ocena: 8/10
To gra która idealnie przenosi klimat książki i filmu na mechanikę gry oraz idealnie przenosi postacie i wydarzenia z kart do zagrania na mechaniki. Gdy widzimy jakąś postać / miejsce / gildię / wydarzenie z filmu, generalnie właśnie to powinna w grze robić. Klimat oddany jest w 100%.
Zawsze gramy w 3 lub 4 osoby, każdy gracz dzierży losy swojego rodu. Gdy graczy jest za mało (można grać solo), dochodzi automatyczny przeciwnik (to może być nieco wybijające z rytmu lecz mechanika gry stworzona jest tak, iż gra ma sens przy min. 3 graczach).
Mamy więc intrygi, sojusze, blef, flintę w fincie, bezwzględną walkę o władzę i wpływy nad pustynną planetą Arrakis.
Należy zdobyć 10 punktów zwycięstwa, aby wygrać grę, więc nie tak wiele, zważywszy że w wielu grach kończy się mając wynik 30, 100, 150 punktów... I to jest jedna z cech tej gry: wszystkiego jest raczej mało. Mało wody, przyprawy, pieniędzy. Każdy żeton zasobu, każda karta, wydarzenie – wszystko jest cenne i ważne. Zastanawiasz się nad wydaniem każdego jednego zasobu bo wszystko może się przydać w wielu miejscach, wszystko jest ze sobą powiązane. A wystarczy zebrać tylko 10 punktów…
W dużym ogóle mechanizm jest taki: żeby mieć punkt zwycięstwa musisz wygrać konflikt (co etap gry jest inne główne zdarzenie nazywane konfliktem), do tego potrzebujesz wojska, aby mieć wojsko potrzebujesz pieniędzy, do pieniędzy potrzebujesz przyprawy, do zrobienia przyprawy potrzebujesz wody. Niestety, na jeden etap możesz zrobić z tego 2 z tych rzeczy (wszystkiego jest za mało!
Mechanika gry jest bardzo ciekawa. Nie ma tu ekonomii, zarządzania, budowy. Jest całkowicie abstrakcyjny koncept: dostajemy na rękę karty, z których widzimy jakie możemy wykonywać akcje (+ masa mini-profitów z zagrania lub zostawienia karty, tak więc każda jest inna i cenna). Każdy etap ma główne wydarzenie w którym możemy brać udział. Na jeden etap mamy 2 akcje (czasem 3) więc trzeba bardzo dobrze zastanowić się na co je przeznaczyć (każda jedna akcja robi kilka rzeczy, np. poza swoim głównym działaniem zwiększa wpływy w danej gildii). Przeciwnik może wykonać tą samą akcję co my chcieliśmy i wtedy do końca etapu nie jest już dostępna. Etap się kończy, wydarzenie jest rozpatrywane itd.
Należy mieć kilka planów działania i realizować ten, na który pozwala sytuacja. Należy monitorować kilka miejsc na planszy, gdyż każde jest ważne. Raz punkty zwycięstwa wpadają rutynowo, po inne należy poświęcić masę zasobów.
No i mamy intrygi, mechanizm budowania talii, niepewność, specjalne blokowanie innych i cały tygiel konfliktów, interesów i podstępu.
Każda rozgrywka to adrenalina, niepewność i zasłużona satysfakcja, jeżeli uda się wygrać.
W tą grę gram solo i jest bardzo przyjemna w tym trybie (wtedy jest 2 automatycznych przeciwników ich ruchy są proste i odbywają się poprzez osobną talię kart z której losuje się ich akcje).
To idealna gra aby zagrać raz na jakiś czas. Plansza i karty pełne są symboli: jak się zrozumie ich sens to później nie trzeba w ogóle używać instrukcji, dlatego gra ma zerowy próg wejścia po dłuższej przerwie.
Uwaga:
Nie mylić z grą „Diuna: kroniki rodu” z empiku, która (wg recenzji które czytałem) jest szrotem i generalnie nie wyszła zbyt dobrze
Świetna gra. Nawet w trybie dla pojedynczego gracza ( często gram sam) można się dobrze bawić. Dużo zasad na początek, ale sama rozgrywka jest prosta, chociaż wymaga strategicznego myślenia. Do tego są intrygi i nieoczywiste zagrania. Wciąga nieziemsko.
@Qho cieszę się, że nie jestem jedyny który w tą grę gra solo
@michal-g-1
"Intrygi, sojusze, blef"? Z niczym podobnym się nie spotkalem. No może poza małym blefem kiedy udajesz, że wcale nie wybierasz się do walki ;) Poza tym interakcji jest relatywnie mało.
@ratatat intrygi w sensie że karty intryg
No tak, słowo "sojusze" nie ma tu sensu, może jeszcze uda się wyedytować
My ostatnio nie możemy się oderwać od Nemesis, tryb semi co-op jest mega wciągajacy.
@Donpedro841 nie grałem lecz słyszałem że jest świetna. Są wakacje, to dobry czas na planszówki, zrobię jeszcze parę recenzji i odświeżę sobie gry z mojej kolekcji
Widzę, że zostały Wam do pomalowania figurki;)
@Donpedro841 ile razy graliście? My jakieś 30 (zawsze coop) i już się nie chce wracać, nudzi
@Drathir 30 razy w coopie? Ta gra bardziej zyskuje jednak, kiedy inny gracz wbija sztylet w plecy.
@Drathir no jak gierka "Z fabułą" jest wyjechana już 30 razy to raczej na duży plus
Wtedy albo alternatywne zasady albo grać w coś nowego. Trudno takie gry ogrywać bez końca
https://boardgamegeek.com/boardgame/167355/nemesis/forums/69
@Drathir Jakieś 10 razy, ale tylko raz w co-op. Semi co-op wprowadza wielowarstwowość, konflikt interesów, kryzysy zaufania, ukryte sojusze. Wtedy dopiero czuć klimat obcego. W filmach interesy całej bandy nie do końca się zgrywały.
@michal-g-1 no marsa graliśmy z jakieś 300 partii, do tej pory chętnie wracamy i się nie znudził. Muszę spróbować nemesis lockdown, podobno lepszy od standardowego
@michal-g-1 Muszę najpierw przeczytać książki, aby w pełni czerpać z tej gry. Póki co odpoczywa na półce wstydu.
Gra o której pisałeś, że nie polecasz, to nie Diuna: kroniki rodu tylko Diuna Sekrety rodu.
@Pawelvk polecam książki i nie oglądaj ostatniego filmu przed nimi. Masę rzeczy wypaczył.
@michal-g-1 Mi ta gra średnio podeszła ze względu na, ironicznie, zalety które wymieniłeś.
Grając w 4 osoby z których 2 tak średnio ogarniają/nie lubią rywalizować ostro z innymi graczami czułem frustrację trajharda, że nie jestem w stanie grać swojego i dodatkowo powstrzymywać tego drugiego który wie jak trzymać grę za jaja. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@pansiano no ale każda gra irytuje jak któryś z graczy nie ogarnia i w losowy sposób daje przez to przewagę komuś innemu.
Najgorzej jak później taki gracz wygrywa to zrażasz się do tytułu na lata
Forever alone here... nawet w scrabble gram sam ze sobą. Co ciekawe- zawsze wygrywam :)
Zaloguj się aby komentować