Dawno tutaj dłuższej wypowiedzi nie publikowałem, lecz niestety brak czasu i nawet trochę zmęczenie tematem przełożyły się na moją mniejszą aktywność na tagu, choć to nie znaczy, że zapachy nie towarzyszyły mi na co dzień, bo chyba szybciej wyszedłbym z domu bez umycia zębów niż bez perfum
W ramach pokuty i z zamiarem zachęcenia też pozostałych do aktywności, przychodzę z #recenzjeperfum i to nie jednych, bo zapożyczoną bez pytania metodą saradoninową pozwoliłem sobie przeanalizować kilka zapachów za jednym razem i to też nie byle czego, bo marki o prostej i chwytliwej nazwie Jogi, które wpadły do mnie dzięki uprzejmości kolegi @pomidorowazupa
Jogi to mały rzemieślnik z Pakistanu i z tego co wiem jego wyroby dostać można jedynie bezpośrednio od niego przez Instagram, gdzie obserwuje go mniej niż 400 osób, więc przypuszczam jego zapachy realnie zna może za 100 osób na świecie - Panie Zupa skąd Ty to wziąłeś XD - przez co pewnie nigdzie w internecie nie znajdziecie opisów tych zapachów, także #perfumy na hejto znowu gurom jeśli chodzi o takie wynalazki z drugiego końca świata hehe.
Bez zbędnego już przedłużania, zapraszam do lektury...
Pierwsze starcie z marką to kompozycja o nazwie Khaak, z ciekawości sprawdziłem w tłumaczu co to oznacza i w języku hindi to proch. Choć zapach z prochem, choćby strzelniczym, mi się nie skojarzył to jestem w stanie nazwę zrozumieć, bo otwarcie pachnie jak przyprawa - sproszkowana właśnie, ostra papryka - otwierając taką saszetkę dociera intensywna i świdrująca w nosie, sucha, przyprawowa woń. Czy w składzie faktycznie jest papryka? - nie mam pojęcia - ale najbardziej prawdopodobne jest, że to mieszanka różnych przypraw daje takie wrażenie. Mimo suchego i przyprawowego charakteru w tle wyczuwam nutę, która przełamuje to słodką, kwiatową świeżością - to jaśmin - który ma też delikatny indolowy akcent, ale nikogo nie powinien urazić.
Z czasem te skojarzenia z papryką znikają, ale nadal zapach zachowuje ostry i przyprawowych charakter, który łączy się z europejską klasyką, gdzie szorstka lawenda podana została na mydlanym piżmie. Kompozycję dopełnia ostrawy i suchy ziemisto-drzewny oud, jak miałbym wskazać region z którego pochodzi to wskazałbym Tajlandię.
Drugą pozycją, którą wziąłem na tapet jest Dewana. Zapach rozpoczną się świeżą i słodkawą różą z technicznym charakterem - pachnie trochę farbą lub lakierem - z podobnym odbiorem róży spotkałem się już w Hind al Oud Sheikh A Limited Edition; w Dewana trwa to tylko chwilę, a róża jest tu cięższa i balsamiczna. Podejrzewam, że za ten techniczny aspekt może odpowiadać oud, który gdy zaczyna coraz bardziej dochodzić do głosu sprawia, że róża zmierza jednak w stronę wytrawnej i pikantnej.
Co do samego oudu wydaje mi się, że Jogi użył tu dwóch jego gatunków - cambodi i papua - ten pierwszy dopełnia różę nutą owoców oraz skromnym akcentem zwierzęcym; a poza tym można wyczuć świeży i tropikalny, drzewny aromat z przykurzonymi zielonymi i ziemistymi akcentami oddający klimat dżungli, co kojarzy mi się właśnie z oudem z Nowej Gwinei.
W bazie wyczuwam też odrobinę ambry, która dodaje ciepłego oceanicznego akordu oraz sandałowca Mysore, który przywodzi mi na myśl mydło z sandałowca Mysore właśnie i mówiąc szczerze ta faza drydownu najbardziej mi pasuje w tym zapachu.
Na deser zostawiłem sobie Laam z puli to jedyny zapach w spray, tak podejrzewam, bo sok jest tutaj bardziej "wodnisty", tamte były bardzo gęste ze sporą ilością drobinek.
Piękne otwarcie z kakao oraz szarej ambry, która jakby nawilża i niweluje suchy i pudrowy charakter kakao oraz akcent słonawej morskiej bryzy. Wyczuwam też odrobinę cywety dodająca kwaskowatości.
Oud, który pojawia się tu już niemal od początku, wybrzmiewa podobnie jak w Areej Le Dore Russian Oud II podejrzewam, że tu również został użyty hindi wyraźnie animalno-drzewny i przez to ogólny wydźwięk zapachu właśnie z tą kompozycją Russian Adam mi się ewidentnie skojarzył.
Mieszanka kwiatów z wybijającą się słodką, cytrusową różą dodaje kompozycji świeżości i koloru, a w tle mamy mydlane piżmo, które nadaje ładnej gładkości i miękkości.
Mam wrażenie, że wyczuwam także kawę, a ja nie przepadam za tym składnikiem w perfumach, nawet u Ensara w Rumi mnie odrzuciła… a może to kakao zmieszane z przyprawami tak pachnie?
Drydown zmierza w stronę kwiatowo-kremową z champaką gęstą i jakby gumową połączoną z sandałowcem i przypomina mi to jeszcze inny zapach Areej Le Dore - Champa Attar. Powiem szczerze po tym czego doświadczyłem na początku mam odczucie zmarnowanego potencjału tej kompozycji, bo zapach był nawet ciekawszy od wspomnianego Russian Oud, którego swoją drogą uwielbiam.
Słowem podsumowania: kompozycje stylistycznie to mocny orient, jakość składników top tier - a z tego co wiem Jogi korzysta ze skarbca Sultana Qaboosa - czuć, że mamy tu do czynienia z wyrobem nastawionym na najwyższą jakość. Choć w moich opisach mocnego entuzjazmu tymi zapachami nie widać, bo po prostu kompozycyjnie nie do końca trafiły w mój gust - są zbyt przyprawowe w takim mocno orientalny, egzotyczny sposób - to jestem ciekawy co jeszcze Jogi ma do zaoferowania, czuję, że znalazłbym u niego coś dla siebie.
Mam podobne odczucia co do tych, ktore opisales. Ogolnie czuc ze jest to amatorska robota, choc jak wspomniales jakosci skladnikow i ich koncentracji nie mozna mu odmowic. Z attrow to subbh i neel sa zajebiste jak na moj gust. A z wersji spray to tawaf, khulo, ghoom i alif to moi faworyci, szczegolnie khulo ktorego bym mogl miec spokojnie z litr albo dwa.
@pomidorowazupa miałem wrażenie jakby były niedokończone i brakowało w nich jakiejś kropki nad i
Pięknie piszesz o perfumach, aż zazdroszczę Ci takich doznań. Dla mnie zapachowo jest dosyć uniwersalny, poczuje zapach bzów wiosną, bądź zapach psiego gówna, ale nie wiele więcej. Da się nauczyć tak czuć?
@Fafalala wszystkiego da sie nauczyc
@Fafalala dzięki! choć ja wciąż twierdzę, że nie mam lekkiego pióra i pisanie łatwo mi nie idzie.
Tak jak kolega wyżej wspomniał da się tego nauczyć, bo w miarę poznawania nowych zapachów zmysł węchu się rozwija, z czasem potrafisz wyłapać różne niuanse, czy jakość / naturalność składników, ale to też nie oznacza, że każdy zapach od razu zrozumiesz, bo nadal jest wiele kompozycji nad którymi trzeba trochę posiedzieć, aby przenalizować. Co więcej często zdarza się, że każdy odbiera dany zapach inaczej i to też jest fajne w tym hobby, dla jednego będzie to obora, dla innego piękny animalny profil oudu
@pedro_migo Wstyd się przyznać ale mam odlaną kolekcję od Jogi od dłuższego już czasu dzięki @pomidorowazupa i z braku czasu też nie napisałem jeszcze recenzji co obiecałem dawno temu 🙄 potwierdzam natomiast słowa że kulloo to kot. W wolnej chwili postaram się opisać pozyskane zapachy w przystępnym chłopskim języku.
@BND jak cos to mi chodzilo o khuloos czy jakos tak bo kulloo to calkiem inny zapach. Khuloos ktorego tak kocham to roza i oud zalane wyciagiem z wora pizmaka. A kulloo to calkiem inne rejony bo jest chlodny, ziemisty i sam nie wiem jaki jeszcze ale calkiem inny niz ten pierwszy. Do kulloo jakos nie moge sie przekonac, chociaz do miksa z szyprami nadaje sie idealnie - nadaje im wtedy fajkny ziemisty profil, czego akurat czesto mi brak w zapachach takich jak np rochas femme.
@BND no to czekamy na recenzję kolejnych
@pomidorowazupa znasz ALD Al Majmua? Bo to jest szypr w starym stylu z wyraźnym ziemistym akcentem
@pedro_migo w przyszlym miesiacu po wyplacie biore odlewke od luka:D A co do recenzji to takie mini kilka slow zawsze rzuce przy okazji sotd, bo mam mase zapachow ktore chce sobie przypominac albo zobaczyc jak z czasem sie zmieniaja albo nowe dochodza:D A czasu i umiejetnosci na napisanie czegos w Waszym obszerniejszym i wspanialszym stylu mi brak.
@pomidorowazupa na ALD jest wciąż dostępny to jak Ci siądzie po testach, pewnie jeszcze zdążysz kupić flakon
@pomidorowazupa źle zrozumiałem ale podtrzymuję opinie 😁
Zaloguj się aby komentować