Cześć [1/10000]
W skrócie o sobie. Jestem Ocho. Znaczy tak na prawdę nazywam się Czarek, ale wolę to internetowe przezwisko. Mam 25 lat, i z pewnością moje życie, nie jest najgorsze. Mam mieszkanie, mam pracę za nieco powyżej najniższej krajowej. Mam narzeczoną, i mieszkam w Warszawie, ze wszystkimi możliwościami stolicy. Mimo to jednak, czuję ciągły fatalizm.
Czuję, że jakikolwiek kryzys, załamanie sytuacji która nie zależy ode mnie (np. inflacja) wywróci moje życie do góry nogami. Czuję się, jak osoba pędząca 200 km/h w starym samochodzie, gdzie strefa zgniotu kończy się na bagażniku. Do tego, wiadomo jakie nastroje panują w społeczeństwie. Na chwilę, gdy pisze te słowa, opinia publiczna w przerwie od ekscytacji Pegazusem analizuje kiedy będzie inflacja miliard procent, i kiedy będzie wojna. Więc nie dość, że czuję brak kontroli nad życiem, to jeszcze mam poczucie, że niektórym osobom opłaca się, żebym czuł że za wirażem jest drzewo na środku asfaltu w które niechybnie przypier...
Postanowiłem więc to zmienić. Przed inflacją można się zabezpieczyć. Jak mi się moja waga nie podoba, to mogę schudnąć. Przed niską pensją mogę się uchronić edukacją, a z czasem otworzeniem własnego biznesu. Przed wojną mogę się ochronić trzymając jakiś zestaw survivalowy jakbym musiał uciekać + znać język sąsiadów. Ta społeczność, którą otwieram będzie moim małym pamiętnikiem. Będę na nią wrzucać co niedzielę wieczór moją listę celów na następny tydzień, a wraz z nią moje podsumowanie. Być może będę przez jakiś czas wrzucać też codzienne cele, ale ważniejsze od klepania w klawiaturę będzie dla mnie działanie, a też nie myślę wpadać w pułapkę na siłę urozmaicania treści. Kto żyje "dorosłym" życiem, ten wie, że rzeczy najbardziej zmieniające postrzeganie naszej egzystencji są cholernie powtarzalne. Dieta to na dobrą sprawę 300-600-900 razy powtórzony cel - zjem o 150 kcal więcej niż mój aktualny BMR, oszczędności to co miesiąc powtarzane wykonanie przelewu, bądź wyjęcie kasy i schowanie do skarpety, nauka to powtarzane odtwarzanie danych czynności, aż nie potrzebujesz powtarzać bo robisz to sam i tak dalej.
Nie będzie tutaj myślenia magicznego, tupnięcia nóżką, postanowienia pobudek o 3.15 żeby biegać po 10 km codziennie na bosaka po śniegu, następnie morsować w jeziorku czerniakowskim , a na koniec do 8.00 medytować na balkonie w samych slipach, mantrując przy tym rotę na pół osiedla. Będę się starał jednak każdego dnia robić mały krok do przodu.
Jakie to będą cele? To napiszę w niedziele. Po pierwsze dlatego, że chcę by mi pierwsza ekscytacja minęła, mam z 10 pomysłów, jednak po pierwszym kryzysie się wyklarują te 3-4 rzeczy które będę robić na już. Po drugie dlatego że chcę z niedzielnego wieczora uczynić rytuał wstawiania takiego wpisu na hejto. Więc wymuszę to od razu.
No to tyle. Peace
W skrócie o sobie. Jestem Ocho. Znaczy tak na prawdę nazywam się Czarek, ale wolę to internetowe przezwisko. Mam 25 lat, i z pewnością moje życie, nie jest najgorsze. Mam mieszkanie, mam pracę za nieco powyżej najniższej krajowej. Mam narzeczoną, i mieszkam w Warszawie, ze wszystkimi możliwościami stolicy. Mimo to jednak, czuję ciągły fatalizm.
Czuję, że jakikolwiek kryzys, załamanie sytuacji która nie zależy ode mnie (np. inflacja) wywróci moje życie do góry nogami. Czuję się, jak osoba pędząca 200 km/h w starym samochodzie, gdzie strefa zgniotu kończy się na bagażniku. Do tego, wiadomo jakie nastroje panują w społeczeństwie. Na chwilę, gdy pisze te słowa, opinia publiczna w przerwie od ekscytacji Pegazusem analizuje kiedy będzie inflacja miliard procent, i kiedy będzie wojna. Więc nie dość, że czuję brak kontroli nad życiem, to jeszcze mam poczucie, że niektórym osobom opłaca się, żebym czuł że za wirażem jest drzewo na środku asfaltu w które niechybnie przypier...
Postanowiłem więc to zmienić. Przed inflacją można się zabezpieczyć. Jak mi się moja waga nie podoba, to mogę schudnąć. Przed niską pensją mogę się uchronić edukacją, a z czasem otworzeniem własnego biznesu. Przed wojną mogę się ochronić trzymając jakiś zestaw survivalowy jakbym musiał uciekać + znać język sąsiadów. Ta społeczność, którą otwieram będzie moim małym pamiętnikiem. Będę na nią wrzucać co niedzielę wieczór moją listę celów na następny tydzień, a wraz z nią moje podsumowanie. Być może będę przez jakiś czas wrzucać też codzienne cele, ale ważniejsze od klepania w klawiaturę będzie dla mnie działanie, a też nie myślę wpadać w pułapkę na siłę urozmaicania treści. Kto żyje "dorosłym" życiem, ten wie, że rzeczy najbardziej zmieniające postrzeganie naszej egzystencji są cholernie powtarzalne. Dieta to na dobrą sprawę 300-600-900 razy powtórzony cel - zjem o 150 kcal więcej niż mój aktualny BMR, oszczędności to co miesiąc powtarzane wykonanie przelewu, bądź wyjęcie kasy i schowanie do skarpety, nauka to powtarzane odtwarzanie danych czynności, aż nie potrzebujesz powtarzać bo robisz to sam i tak dalej.
Nie będzie tutaj myślenia magicznego, tupnięcia nóżką, postanowienia pobudek o 3.15 żeby biegać po 10 km codziennie na bosaka po śniegu, następnie morsować w jeziorku czerniakowskim , a na koniec do 8.00 medytować na balkonie w samych slipach, mantrując przy tym rotę na pół osiedla. Będę się starał jednak każdego dnia robić mały krok do przodu.
Jakie to będą cele? To napiszę w niedziele. Po pierwsze dlatego, że chcę by mi pierwsza ekscytacja minęła, mam z 10 pomysłów, jednak po pierwszym kryzysie się wyklarują te 3-4 rzeczy które będę robić na już. Po drugie dlatego że chcę z niedzielnego wieczora uczynić rytuał wstawiania takiego wpisu na hejto. Więc wymuszę to od razu.
No to tyle. Peace
@ocotutajchodzi powodzenia! Trzymam kciuki i leci subik (czy coś)
@ocotutajchodzi niech się dzieje - nie ukrywam ze zazdroszczę motywacji do robienia rzeczy, ale oczywiście będę kibicował!!
@ocotutajchodzi trzymam kciuki i czekam na wieści!
Cele na dni 2-6 (następnym razem jak i uzasadnienia będą w osobnym wpisie).
- Wyłączać komputer o 21.00. - Uregulowywanie snu
2)Rozplanowywać jadłospis na następny dzień - Dieta
- 7.5 k kroków dziennie/wymienne na 45 minut rowerka stacjonarnego w tempie ponad 20 km/h. - Zdrowie
4)Przeczytać książki narzeczonej, bo robię to zbyt długo - zaległe obietnice
Możliwe też, że od jutra swoje codzienne cele będę wstawać w komentarzu, myślę, że nikt wówczas nie powinien narzekać na ich powtarzalność
Zaloguj się aby komentować