Katastrofa kolejowa nad rzeką Ashtabula w 1876 r.
Katastrofa kolejowa na rzece Ashtabula (zwana także horrorem Ashtabula) to katastrofa mostu na rzece Ashtabula w pobliżu miasta Ashtabula w stanie Ohio w Stanach Zjednoczonych, która miała miejsce 29 grudnia 1876 roku .
Pociąg Pacific Express Lake Shore i Michigan Southern Railway przejeżdżał przez most, który się zawalił. Wszystkie wagony oprócz głównej lokomotywy zanurzyły się w rzece. Wagony które były drewniane szybko zajęły się ogniem. Strażacy którzy byli na miejscu wypadku odmówili gaszenia płomieni, pozostawiając osoby, które pomagały wyciągnąć ocalałych z wraku samym sobie. Wiele osób, które przeżyły katastrofę, spłonęło we wraku.
W wypadku zginęło około 92 ze 160 osób na pokładzie. Był to najgorszy wypadek kolejowy w USA w XIX wieku.
Z raportu koronera wynika, że most, położony około 300 metrów od stacji kolejowej, został nieprawidłowo zaprojektowany przez prezesa przedsiębiorstwa kolejowego, był źle zbudowany i nieodpowiednio sprawdzony. W wyniku wypadku w mieście wybudowano szpital i utworzono federalny system formalnego badania śmiertelnych wypadków kolejowych.
Wszystkie wagony zanurzuly sie w rzece i zajely ogniem na raz?
@bartek555 Tu masz dość obszerny opis tej katastrofy https://glos24.pl/historia-tragedia-na-moscie-ashtabula-zgineli-300-m-przed-stacja
"Pięć minut po zawaleniu mostu drewniane wagony stanęły w płomieniach. Źródłem ognia były opalane węglem piece i lampy naftowe, które powywracały się w wyniku upadku. Część wagonów stała pionowo, część leżała – wszystko wyglądało jak jeden wielki stos."
Dlaczego strażacy nie gasili?
@Yossarian
Miałem pytać o to samo po przeczytaniu. Tu masz fragment z tekstu, który podrzucił @suseu powyżej:
Być może pożar nie rozprzestrzeniłby się tak szybko, ale straż pożarna z Ashtabula przybyła za późno. Do tego jej komendant, niejaki Knapp, był alkoholikiem, który nawet na trzeźwo miał trudności z podejmowaniem decyzji. Najprawdopodobniej tego wieczoru też był pijany. Gdy konne wozy strażackie z pompami przybyły na miejsce, Knapp nie wydał żadnych rozkazów walki z płomieniami. Powiedział przypadkowemu świadkowi, że gaszenie pożaru nie ma sensu, chociaż było jasne, że we wraku są jeszcze żyjący ludzie.
Wolny rynek, nie chcesz umrzeć nie jeździj 🙂 z 747 Max to samo było, ciecie kosztów dopuki ktoś nie umrze a potem liczenie że się jakiś wywinie w sądzie.
Zaloguj się aby komentować