Choi In-sun "Dokąd zmierzamy?", 2014 rok. Kilka innych plakatów przeważnie o przemocy wobec kobiet. Artykuły z PDF już nie działają
"Japończycy zwali je „ianfu", czyli pocieszycielkami. Tysiące tych kobiet w trakcie wojny miało za zadanie świadczyć usługi seksualne żołnierzom imperium. Choć ofiarami takiego procederu były dziewczęta niemal ze wszystkich krajów i terytoriów kolonialnych okupowanych przez Japończyków, to współorganizatorów systemu wojskowej prostytucji ścigał po II wojnie światowej jedynie holenderski wymiar sprawiedliwości – i to na bardzo małą skalę. Dopiero po upływie kilku dekad, w momencie gdy ostatni świadkowie umierają, drażliwa kwestia wojennej prostytucji oraz niewolnictwa seksualnego stała się punktem zapalnym w relacjach Japonii z Koreą Płd. oraz (w dużo mniejszym stopniu) z innymi dawniej okupowanymi przez cesarstwo ziemiami. Nasycone emocjami, oddziałujące na wyobraźnię mężczyzn oraz lęki kobiet, historie o seksualnym upodleniu przez okupanta stały się bronią w ideologicznej wojnie. Japonia, ze zrozumiałych względów, nie chce ich przypominać. Korea robi z nich jeden z filarów swojego nacjonalizmu. Feministki wplatają je w swój dogmat o złej patriarchalnej kulturze. W takiej atmosferze jakiekolwiek krytyczne badania dotyczące historii „ianfu" i wojskowej prostytucji są łatwo przemilczane. A historia ta nie jest przecież czarno-biała, jak to przedstawiają oficjalne narracje. Spora część pocieszycielek nie była bowiem seksualnymi niewolnicami, a system wojskowej prostytucji nie mógłby istnieć na tak dużą skalę bez wsparcia tysięcy lokalnych kolaborantów i kolaborantek."
"Pocieszycielki były traktowane w bardzo zróżnicowany sposób. Zazwyczaj najgorzej miały te, które trafiały do ośrodków bezpośrednio zarządzanych przez armię czy flotę. Jedna z holenderskich dziewcząt z Indonezji została skierowana do willi, w której mieścił się ekskluzywny dom publiczny dla oficerów zarządzany przez Tokkeitai, znaną z brutalności bezpiekę Marynarki Wojennej. W przybytku tym znajdowały się jedynie białe dziewczyny, a japońscy oficerowie mogli je bezkarnie bić i upokarzać na wszelkie możliwe sposoby. Jedna z dziewcząt próbowała się przed tym uchronić, goląc głowę na łyso, by stać się nieatrakcyjną. To tylko przyciągnęło uwagę prześladowców. Do jej pokoju ustawiała się długa kolejka „klientów" chcących „zerżnąć wariatkę". Gdy jedna z jej koleżanek zaszła w ciążę, a to, że jest brzemienna, stało się widoczne, nadzorcy z Tokkeitai zapewnili jej „aborcję" – tłukli ją drągami po brzuchu tak długo, aż poroniła.
W domach publicznych zarządzanych przez koreańskich, chińskich czy japońskich alfonsów, dziewczyny podpisywały umowę o pracę. Przysługiwało im wynagrodzenie (jednak nie było ono wypłacane regularnie), które było dużo większe niż np. stawki płacone koreańskim robotnicom w Japonii. Pocieszycielka mogła w kilka dni zarobić równowartość miesięcznego żołdu japońskiego żołnierza. Klientów obowiązywały pewne zasady postępowania wobec „ianfu". Żołnierz nie mógł pocieszycielki uderzyć ani przyjść do burdelu pijany. Oczywiście, zdarzało się, że zasad nie przestrzegano, ale „ianfu" pracujące w tego typu ośrodkach i tak miały więcej praw niż robotnice przymusowe. W jednym z wojskowych burdeli w Rangunie prostytutka zabiła japońskiego żołnierza. Uznano, że działała w samoobronie i oczyszczono ją z zarzutów. Yi Yongsuk, była koreańska „ianfu", opisała natomiast w swoich wspomnieniach, jak pokłóciła się z japońską pocieszycielką, która atakowała ją za koreańskie pochodzenie. „Powiedziałam jej, że doniosę na nią policji za dyskryminację. Policja zaznaczyła bowiem wyraźnie, że wszystkie mamy być traktowane tak samo" – wspominała Yi. Jak widać, wśród pocieszycielek znajdowały się też japońskie prostytutki. I mocno narzekały na to, że Koreanki odbierają im klientów."
Artykuł
#historia #starszezwoje #japonia #iiwojnaswiatowa
fb20a99f-8060-4f0a-900f-2d5ebd8e5d55
7fc56a2c-102b-45f4-b982-abc9e6ae9ea7
d5407c05-c52e-499e-9ccb-1a054bb72ed4
9f8dda14-96e5-4077-b543-643c2a91b9af
R8Ozd25vIENpxJkgdG8gb2JjaG9kemk

Japończycy do dziś wypierają się tego procederu tak samo, jak Turcy ludobójstwa Ormian.

Japońce to gnidy, które gdyby nie były trzymane po wojnie pod butem, to już by coś zaczęły odpierdalać w rejonie Pacyfiku, tym bardziej, że już od jakiegoś czasu powoli rosną im tam ultra prawicowe i ksenofobiczne nastroje. Strugają biednych i pokrzywdzonych, bo dostali atomówką, podobnie jak żymianie oberwali przez holocaust, ale tych ostatnich nikt nie kontroluje i od dawna pokazują jacy są pronazistowscy.


https://pl.wikipedia.org/wiki/O%C5%9Bwiadczenie_K%C5%8Dno

Cersei

Bardzo polecam ten wywiad z byłą comfort woman: https://youtu.be/qsT97ax_Xb0

Zaloguj się aby komentować