Chcecie coś z ejwonu?

Chcecie coś z ejwonu?

warszawa.wyborcza.pl
Gigant kosmetyczny przeżywa kryzys wizerunkowy i finansowy. Avon stara się ratować swoją pozycję, wchodząc do sklepów stacjonarnych, ale na lodzie może zostawić niemal 146 tys. polskich konsultantek, które od lat budowały bazę klientów.

Polski oddział firmy Avon, amerykańskiego giganta kosmetycznego podjął decyzję, że od października nawiązuje współpracę z siecią drogerii Rossmann. Kosmetyki mają być dostępne w 500 sklepach w całym kraju. Konsultantki, które od lat tworzyły swoje sieci sprzedaży, boją się, że zostaną wyparte z rynku. - Spotkania z klientkami były jak wypady z przyjaciółką na kawę. Wymiany plotek, życiowych dram, a dopiero potem biznes — mówi mi Martyna, w Avonie od 15 lat.

Avon ma kłopoty. Konsultantki: Zostaniemy wyparte z rynku

Pożar w Avonie trwa od dłuższego czasu. Niedawno informowaliśmy, że Avon Products, spółka córka firmy Natura, która w 2020 roku odkupiła biznes Avonu w Europie, Azji i Ameryce Łacińskiej, ogłosiła w Ameryce upadłość. Wcześniej wybuchła afera związana z możliwym występowaniem rakotwórczego azbestu w talku, który firma stosuje w swoich kosmetykach. Spółka do tej pory wydała ponad 225 mln dolarów na ugody, które miały ją chronić przed pozwami. Ale to nie koniec. Ogłosiła, że nie ma już wystarczającej płynności, aby bronić się lub rozstrzygnąć 386 indywidualnych spraw związanych z talkiem. Firma ma łączne długi w wysokości 1,3 mld dolarów i zobowiązania związane z roszczeniami dotyczącymi talku o wartości 78 mln dolarów.

We wrześniu każda ze 146 tys. polskich konsultantek otrzymała imienną wiadomość z centrali spółki. "Z wielką radością chcemy podzielić się z tobą ekscytującymi wiadomościami, które otwierają przed nami nowy rozdział w historii Avon (...) wyselekcjonowane produkty będą dostępne w wybranych drogeriach Rossmann na terenie całej Polski" - czytamy.
Wśród konsultantek zawrzało. - Podekscytowana jest tylko firma. Dla mnie to w zasadzie koniec współpracy. Zostaniemy wyparte z rynku, teraz klienci będą kupowali produkty w sklepie — mówi Martyna. - Skoro ktoś może kupić kosmetyki w markecie, i to z rabatem, to wiadomo, że kupi.

Martyna szczególną uwagę zwraca na załącznik do listu, w którym firma tłumaczy zasady współpracy z siecią Rossmann. Avon nie będzie miał wpływu na ceny produktów, które pojawią się na półce. - No można powiedzieć, że już nas nie ma — kwituje.

Dorabianie w Avonie, a nie regularna praca

Według centrali Avonu, konsultantki nie zostaną na lodzie. Mają prawo otworzyć swoje sklepy franczyzowe pod flagą firmy. Dla Anny, współpracującej od 10 lat z gigantem kosmetycznym, brzmi to jak żart. - Tutaj nigdy nie zarabiało się kokosów. To raczej dodatek do pracy. Często dziewczyny pracują, żeby nie płacić za własne kosmetyki — wyjaśnia. 

Żadna z pracowniczek firmy nie ma stałej pensji. Konsultantki dostają rabaty na kosmetyki i sprzedają je po cenach katalogowych. Od każdego zamówienia otrzymują 15 proc. rabatu na starcie. Od zamówienia za 250 zł kasują 20 proc. marży, za 400 zł - 25 proc., za 850 zł - 30 proc., za 1600 zł - 35 proc., za 4500 zł - 40 proc
W teorii najlepsi mogą liczyć na zarobki rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie. W praktyce to raptem kilkaset złotych. - To nie jest tak, że kobiety robią zamówienia na kosmetyki miesiąc w miesiąc. Mam 40 klientek. Nawet jeśli każda z nich zamówi coś raz w miesiącu za 200 złotych, to wyjdzie trochę ponad 1200 zł zarobku. Do tego trzeba doliczyć koszty przesyłki — wyjaśnia Anna. I przyznaje, że w zeszłym miesiącu zarobiła niecałe 300 złotych. Rekord? Ponad 2 tys. - Ale to było dobrych kilka lat temu - podkreśla.

Avon uspokaja

Utraty klientek i zarobku nie boi się Barbara, która pracę jako konsultantka zaczęła 4 lata temu, gdy urodził się jej syn. Na co dzień zajmuje się domem, praca w Avonie jest dla niej uzupełnieniem domowego budżetu. Miesięcznie zarabia 500 złotych. - Klientki nie kupują w Avonie, tylko u mnie - uważa. - Dbam o relacje z nimi, wiem, że ze mną zostaną. 

Firma stara się uspokajać konsultantki, zwracając uwagę, że przez lata były najważniejszą częścią firmy i to się nie zmieni. - Podstawą naszego biznesu jest sprzedaż przez konsultantki i tak pozostanie, bo to one są sercem naszej firmy. Nowe kanały dystrybucji to dla nas okazja do dotarcia do szerszego grona klientów, zwiększenia rozpoznawalności marki – twierdzi Anneli Loorits z Avon Cosmetics.
#kosmetyki #dlugi #firmy #gospodarka #finanse

Komentarze (4)

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@razALgul przeżywa to też takie lekkie nadużycie bo oni chyba zgłosili wniosek o upadłość

mati3654

Im mniej sekt MLM tym lepiej dla wszystkich.

sierzant_armii_12_malp

Dlaczego konsultantki zajmują się sprzedawaniem, a nie udzielaniem konsultacji? Im się czasami stanowiska nie pomyliły?

AndzelaBomba

Sianie paniki i narracja, jakby Biedronka ogłosiła upadłość, a prawda jest taka, że Avon w PL już dawno szura po dnie. Avon był popularny w latach 00., jak u nas dopiero rozwijały się sieciowe drogerie, a i tak wybór w nich był ograniczony do najbardziej popularnych marek pokroju Garniera czy Nivei (+ paru marek własnych Rossmanna). Potem, jak już na każdym zadupiu stał Rossmann albo Hebe, popularność Avonu zaczęła spadać, a rozwój drogerii internetowych i paczkomatów to był wgl pocałunek śmierci.

Zaloguj się aby komentować