Prawda jest taka, że korpo to syf, w którym pracownik, czy specjalista od wszystkiego i niczego (w ładnie ubrane i inteligencko brzmiące słowo) jest na szarym końcu łańcucha pokarmowego. Jest zwykłym numerkiem w Excelu, którego opłaca się dobrze wynagradzać, dopóki przynosi duże zyski. Jak jego profity spadną to po niedługim czasie wymienia sie go na lepszy model. Która z "niezależnych" pań sądzi inaczej, niech spróbuje nie wypełnić planów narzuconych przez managment kilka miesięcy z rzędu
I oczywiście, praca umysłowa jest lepsza od kołchozu, w którym pracujesz fizycznie brudny i spocony, często z pato-Sebixami oraz Karynami. A Janusz zalega Ci 2 wypłaty, bo on od 20 lat dokłada do interesu, żeby inni pracę mieli. No ale na Boga, jak słyszę te teksty, głównie właśnie od lasek jaką to praca daje im wolność i niezależność, o którą kobiety tyle lat walczyły, to kisnę. Taka to niezależność, że przez 8-10 h dziennie masz napieprzać wyniki jak robot, żeby pan z góry mógł spić śmietankę, a firma na swojej stronie mogła pochwalić się zyskami. Następnie jak już dostaniesz tą wyższą pensję, to połowę owoców swojej pracy, a obecnie często nawet więcej, oddasz na ratę kredytu za mieszkanie o powierzchni 50 metrów w bloku, żeby nie wylądować pod mostem. I tacy ludzie będa mówić coś o niezalezności dzięki pracy
Wolni i niezalezni to są milionerzy, utrzymujący się z dochodu pasywnego, stale pomnażający kapitał, zatrudniający tysiące ludzi i opalający się na Majorce albo wybierający w salonie nowy model Porsche warty milion złotych, podczas gdy ty starasz się wcisnąć umowę, żeby nie odjechało Ci 500 zł dodatkowej prowizji. Wolny i niezależny to jest Lewandowski albo Wojewódzki, a nie my korpo-szczury, dymający jak idioci za kąsek w postaci prowizji i żeby komornik nam mieszkań nie zlicytował.
#gownowpis #przemyslenia #pracbaza
@Lukato moja żona nie pracuje dla wolności tylko dlatego, że nie wysiedzialaby by z nudów w domu. Po prostu lubi pracować. Dorobiła się stanowiska managera i celuje w przyszłości w regionalnego.
Jej kasa idzie na nasze podróże i remonty domu.
Każda baba, która siedzi w domu to obciążenie dla faceta. A jak się jeszcze jakaś dziunia co tylko ciągnie na solarium, ciuchy itp to już w ogóle masakra.
Szwagier od 10 lat nie może żony wygonić do pracy, wieczne wymówki i problemy.
Po prostu jest leniwa. Obowiazki domowe można w 2-3h załatwić a potem siedzi i oglada m jak miłość i inne bzdury.
Moja i robi robote w domu i chodzi do pracy. Pomagam jej jak moge ale np nie gotuję. Teraz wyręcza ją córka (12 lat) bo świetnie gotuje.
Brawo xD chyba właśnie dowiedziałeś się jak wygląda życie
"Która z "niezależnych" pań sądzi inaczej, niech spróbuje nie wypełnić planów narzuconych przez managment kilka miesięcy z rzędu"
mała podpowiedź: jeśli to samo zrobi się w jakiejkolwiek robocie, to prawdopodobnie również zostanie się w kolejnym miesiącu pustą komórką w excelu xD ta rada może Ci się przydać w nowej robocie
@Minotaur_Kebabowy Nie zostałem wyjebany i nadal pracuję. Tak, dokładnie w korpo telekomunikacyjnym. Natomiast nie musze być taką bezmózgą maszyną jak ty, która nie ma żadnych przemyśleń dot. życia i cieszy się, że może codziennie harować i żreć, bo tak wygląda życie XD
@Lukato Popierdalanie z identyfikatorem na szyi przez miasto najlepsze xD
@mrmydlo to moje ulubiene xD
@Lukato ja to trochę rozumiem, wyobraź sobie, że kiedyś, kiedy kobiety nie pracowały, czyli nie miały własnych pieniędzy, były skazane na życie pod jednym dachem z mężem-przemocowcem czy alkoholikiem, bo nie miały lepszej alternatywy. Dzięki pracy jako "komórka w excelu" stać je na to, żeby wynająć sobie nowe mieszkanie, wyjechać na fajne wakacje, kupić sobie coś ładnego bez proszenia się o to kogokolwiek czy pogadać z psychoterapeutą. Pieniądze dają wolność
@nezka92 Ano właśnie. Na koniec jest to "pogadać z psychoterapeutą" a potem jak dożyją menopauzy i emerytury to zostanie im rozmowa ze ścianą.
@nezka92
czyli nie miały własnych pieniędzy
Tak nam mówią zawodowe "feministki". A prawda była często taka, że stary dawał żonie pensję, sobie zostawiał trochę na bronxy i przyjemności, a resztą rządziła się żona.
Zresztą do tej pory kobiety podejmują 70-80% decyzji konsumenckich.
Pamiętam wywiad z jedną starszą panią z UK, ona mówiła wprost - ludzie byli przyzwyczajeni, że "lady" nie pracowała, w tym przypadku chodzi o kobiety z klasy średniej i wyżej, nie jestem pewien jak było w rodzinach robotniczych. Zresztą, kiedyś rola matki i żony sama w sobie była pracą na pełen etat, więc kobiety zwyczajnie nie miały czasu, by jeszcze zapierdalać do roboty.
@Opornik
stary dawał żonie pensję, sobie zostawiał trochę na bronxy i przyjemności, a resztą rządziła się żona.
No właśnie dokładnie o tym piszę - pensja była, dopóki był mąż. A co, jeśli mąż okazywał się tyranem i przemocowcem? Co miała zrobić taka kobieta pozbawiona własnych pieniędzy? W ogóle czy to nie jest poniżające, że ktoś wydziela dorosłej osobie, ile może wydać? A potem jeszcze z tego rozlicza.
rola matki i żony sama w sobie była pracą na pełen etat
rola matki dalej jest pracą na pełen etat, ale nie dostaje się za to żadnych pieniędzy i za samo bycie matką nie da się wynająć wymarzonego mieszkania czy pojechać na wymarzone wakacje
"Wolni i niezalezni to są milionerzy, utrzymujący się z dochodu pasywnego, stale pomnażający kapitał, zatrudniający tysiące ludzi i opalający się na Majorce albo wybierający w salonie nowy model Porsche warty milion złotych, podczas gdy ty starasz się wcisnąć umowę, żeby nie odjechało Ci 500 zł dodatkowej prowizji. Wolny i niezależny to jest Lewandowski albo Wojewódzki"
Każdy jest od czegoś zależny. Lewandowski od np trenera, dobrych relacji z kolegami z drużyny, formy, atmosfery w domu. Rentier wynajmujący kilkanaście mieszkań choćby od popytu na wynajem, który jebnął w czasie covidu, przez co czasami mieszkania potrafiły generować straty. Przedsiębiorca od zdarzeń losowych (ok, są ubezpieczenia), pracowników, kontrahentów. Nawet taki Putin z wydawałoby się niewyobrażalnym majątkiem i władzą kryje się obecnie po jakichś bunkrach - tyle z jego niezależności xD To, że ktoś ma kasę to nie znaczy, że jest niezaleźny. Gra o inne stawki niż lamus z hejto zarabiający 3k na rękę w januszexie xD Swoją drogą, kiedy uznałbyś, że tipsiara z korpo może powiedzieć o sobie, że jest niezależna? Gdy za przerzucanie papierków i telefonowanie zarząd międzynarodowej korporacji da jej udziały w firmie? XD
@Minotaur_Kebabowy Lewandowski ma już taki majątek i prowadzi inwestycje w tylu branżach, że nawet jakby go z hukiem wyjebali z Barcelony, to mając 34 miliony obserwujących na Instagramie i ileś tam milionów na Facebooku, może utrzymać się z samych sociali. Nie wspomnę już o tym, że jakby wyrzuciła go Barcelon, to za chwilę miałby kolejkę chętnych z MLS albo Arabii, którzy zapłaciliby mu większe pieniądze za grę na dużo łatwiejszym poziomie xD Zależny od kolegów, klubu i trenera to on był w Borussi, jak chciał wypłynąć na szerokie wody. A odkąd w Bayernie stał się światowej sławy gwiazdą, wygrał LM i pobił rekord Gerda Mullera, to może rozdawać karty, zarówno reklamodawcom jak i twardo negocjować kontrakty sportowe z klubami . Oczywiście są zależności biznesowe itp. Natomiast to nie jest tak, że on musi zabiegać i starać się, żeby którykolwiek znany reklamodawca zechciał podpisać z nim kontrakt. I to on rozdaje karty, a nie biega z CV. I to jest niezależność.
Co do "tipsiary", uznałbym ją za niezależną finansowo, gdyby za zgromadzony kapitał i oszczędności mogła przeżyć dłużej niż 2-3 miesiące nie pracując, a jednocześnie nie obniżając radykalnie standardu życia. Czy ja mówię, że mają dać jej udziały za telefonowanie? Stwierdzam tylko, że 4500 podstawy i 1000 zł prowizji/msc, przy racie kredytu 2500 zł/msc plus rachunkach i abonamentach, to nie jest niezależność finansowa oraz high-life jak wielu uważa. Ja wiem, że jak na polskie warunki dopóki udzielają Ci kredytów i leasingów jest okej, ale to wciąż nie jest żadna niezależność finansowa. Tylko tyle i aż tyle.
BTW, nie zarabiam 3 tysięcy półgłówku i nie pracuję w kołchozie
A jednak wciąż łazi na treningi i gra mecze, no idiota xD
Nie czaję takiego toku myślenia bo to takie uogólnienie i sprowadzenie wszystkiego do jednego mianownika. Czyli Lewy jest niezależny, mógłby być gdyby chciał, czy nie jest skoro wciąż zapierdala, podporządkowuje życie swojej pracy, pewnie bardziej niż ja czy ty? Co to za niezależność z której nie korzysta, bo jak sam twierdzisz, polega ona na tym że można sobie żyć bez pracy? Nonsens. Co, ma się cieszyć ze świadomości że mógłby, ale tego nie robi? Myślisz że takie właśnie ma refleksje, zamiast myśleć o byciu najlepszym w swojej pracy? Czy gdyby tak myślał, to czy dalej byłby najlepszy w tym co robi? Czy powinien to być rzeczywiście priorytet?
Oczywiście że pieniądze dają niezależność finansową, bo płacisz za siebie. I tyle, nikt ci nie powie na co możesz a na co nie rozwalać kasę, w przeciwieństwie do babki która siedzi w domu i nańczy dzieci a zarabia mąż - ona jest zależna. Albo siedząc na garnuszku starych, to samo. Albo na zasiłku który masz wyliczony żeby z trudem przeżyć. Po co dorabiać ideologię i oceniać innych z góry, generalizować. To że tobie się nie podoba twoja praca i czujesz się nieistotny, nie znaczy że inni mają takie same podejście, koniec końców to się liczy jak się czują sami ze sobą. Idąc tym tokiem myślenia, to najlepiej żyć jak robak licząc każdą złotówkę, żeby kiedyś powiedzieć że jest się "niezależnym finansowo" bo mogę przeżyć np. rok bez pracy siedząc na Bahamach. I wtedy by było git.
Totalny bezsens z mojej perspektywy. Dostaję kasę, zarządzam nią jak mi się podoba, nie potrzebuję mieć zabezpieczenia do końca życia żeby poczuć się lepiej. Oczywiście że fajniej mieć więcej, ale nie nazwałbym tego ograniczeniem jakiejś niezależności. Chyba że za niezależność uważamy możliwość kupienia sobie wszystkiego co tylko sobie wymarzymy, ale większość raczej nie tak to odbiera. Stąd ja tam się nie dziwię ludziom którzy sobie zarabiają na siebie i jeszcze trochę im zostaje, że są zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Dobrze dla nich. Jak ktoś jest głupi to będzie pisać głupoty, niezależnie od tego czy pracuje w korpo, czy "na swoim". Tak, pieniądze dają niezależność finansową, nie, bez pieniędzy nie da się godnie żyć i taki już jest kapitalizm - ale nie mamy nic lepszego na ten moment i ja uważam to za względnie uczciwe, można się przyczepić że w Polsce jest jak jest, ale też nie jest wcale najgorzej. Zawsze można wyjechać, wielu moich znajomych tak zrobiło, sam pracowałem za granicą, wystarczy chcieć i mieć jakiś skill. Poza tym, nie każdy jest w sytuacji w której bez pracy cały świat mu się rozsypie i zostanie z niczym, nie mogąc znaleźć kolejnej. Nie każdy zapycha bezmyślnie jak robot, nawet w korpo.
Rozumiem o co ci chodzi, niemniej dla mnie do brzmi jak krzywdzące uproszczenie i mierzenie wszystkich jedną miarą. A nie każdy potrzebuje się wylegiwać na Bahamach żeby cenić swoją pracę i poczuć że kieruje własnym życiem.
@Lukato Skoro Lewy jest taki niezależny i nie do zajebania, to niech napisze w tych swoich socjalach, że sra na LGBT, ma w dupie wojnę na Ukrainie. Mógłby to napisać, czy troszku słabo? XD Albo niech się z nami umówi na browarka albo wódeczkę i poopowiada dzieciom, jaki to świat jest czarno-biały xD
@Lukato to dobrze dla nich że uważają że ich praca jest ważna i przydatna. Lepsze to niż bycie świadomym bezsensu swojej pracy.
To jaka praca jest lepsza zależy od indywidualnych predyspozycji, jeden nadaje się do korpo inny do kołchozu, pozycjonować je możemy jedynie pod względem prestiżu.
Jeżeli mają kredyt to i tak są w bardzo dobrej sytuacji, często jest to najem, a zamiast wkładu własnego są podróże
za wolnych i niezależnych (pod kątem finansowym) uwazam tylko tych którzy nie pracują lub robią to na część etatu bo chcą ( nie każdy jest w stanie psychicznie nie pracować). Ktoś kto ma miliony ale pracuje na cały etat by je utrzymać nie jest wolny i niezależny według mnie, chyba że ma osobowość pracoholika i mu się to podoba jak np Pudzian. Wolnym i niezależnym nie jest tylko ten kto może mieć wszystko ale też ten który nie potrzebuje niczego. Może być to więc Żul, Rencista, Emeryt, Patus na socjalu, albo ktoś kto ma spłacone mieszkanie oszczędności i pracuje na część etatu bo chce. Wszystkie te osoby pod warunkiem że nie potrzebują więcej i są zadowolone ze swojego stanu finansów. To jest stan wewnętrzny gdzie finansowo "nic nie muszę, co najwyżej chce bo lubię".
Tylko że w przypadku kobiet najprawdopodobniej nie chodzi o niezależność finansową tylko o niezależność od meża, ojca, norm społecznych czyli krótko mówiąc chodzi o robienie czegoś im się podoba, życie w taki sposób jaki one chcą a nie w jaki sposób ktoś inny chce aby żyly. Pieniądze plus przeprowadzka z rodzinnego miasta to umożliwiają.
Też mnie wkurza podejście traktowania pracy jako czegoś więcej niż sposobu na zarabianie pieniędzy, nadawanie jej jakiś wyższych znaczeń.
Ale parafrazując Walaszka, jezeli są szczęśliwi to chuj z nimi. Dla mnie ważne jest żeby machina działała, a ja z tego korzystał jak najmniej się dokładajac więc wolę żeby osiołki nie wiedziały że są osiołkami a marchewka za którą gonią jest zgniła. Niech więc korposie zasuwają na chwałe systemu w zamian za bliźniaka na przedmieściach, suva, egzotyczne wakacje i mityczny prestiż z tym związany.
Kurde, a ja nie zarabiam milionow rocznie, ale pracuje tylko pol roku w roku, nie zatrudniam nikogo, majorka imo jest dla plebsu i grazynek z korpo, jestem zalezny od swojego pracodawcy, ale mam rowniez spory dochod pasywny. To jestem taki troche pol wolny - pol niewolny?
Zaloguj się aby komentować