#anonimowehejtowyznania
Znamy się 18 lat, od ponad 12 jesteśmy razem. Od kilku lat to co się stało z partnerem i naszym związkiem dosłownie niszczy mi życie, dołuje i zatruwa. Bardzo się zmienił, do tego stopnia że czuję że jestem z innym człowiekiem. Kiedyś był aktywny, towarzyski, pozytywny, dało się z nim rozsądnie rozwiązywać konflikty i trudności życiowe. Dzisiaj - zamknięty w sobie, najchętniej nigdzie by nie wychodził i z nikim nie rozmawiał. Stał się radykalny w poglądach, gdy zacznie jakiś temat np. polityczny to się odpala, podnosi głos, gdy nie podzielam jego argumentów to się obraża że nie uważam dokładnie tak jak on.
Kiedyś kłótnie rozwiązywaliśmy bardzo szybko, dziś on nie ma problemu nie odzywać się do mnie tydzień, dwa. Ja jestem osobą która nienawidzi się kłócić i szybko dążę do wyjaśnień i zgody dlatego nawet wbrew sobie idę do niego i pierwsza wyciągnę rękę mimo że to on sprawił mi przykrość. Przez to niestety "nauczyłam" go że to on zawsze jest górą, on nie musi wychodzić z inicjatywą bo ja i tak w końcu przyjdę bo inaczej mnie to niszczy. Doszło do tego że ja uważam na każde słowo, byle go czymś nie zdenerwować i wywołać konfliktu o pierdołę, a ja już nie mogę liczyć na to samo. Moja asertywna postawa nie działa, gdy dążę do rozmowy, wyjaśnień, gotowa na kompromisy jednocześnie dbając o swoje uczucia, bo tylko jest dobrze kiedy jest 100% tak jak on chce, tylko wtedy jest dobrze i żyjemy normalnie.
Męczy mnie to życie na szpilkach, uważanie na wszystko i dopasowywanie się pod niego. Jest mi przykro że moje potrzeby nie są spełniane i rozumiane.
Powiecie że ma depresję, coś go dręczy, ma problemy. Owszem, ostatnie lata były dla nas bardzo ciężkie, musieliśmy mierzyć się z wieloma przeciwnościami, z wieloma walczymy do dziś. Ma problemy w pracy i ze zdrowiem które wspólnie staramy się naprawiać. Ale do niego nie da się dotrzeć, przetłumaczyć że to nie oznacza że można nasz związek totalnie odłożyć na bok, nic nie robić razem, prowadzić tak rozmów. Nie daje się namówić na terapię czy wizytę u specjalisty, "bo on nie będzie komuś obcemu się zwierzał z problemów i nikt go i tak nie zrozumie". Wielokrotnie przedstawiałam swoje argumenty, na wszystkie sposoby próbowałam dotrzeć ale nic. Ja nie wiem co z tym człowiekiem się stało, bo kiedyś tak nie było.
Jedyną sferą która u nas bezbłednie działa jest seks. Mam wszystko czego kobieta mogłaby oczekiwać w tej kwestii. Doszło do tego, że zaczęłam traktować to jako używkę. Sama bardzo często inicjuję zbliżenia, żeby cokolwiek jeszcze poczuć w tym związku... Tak wiem jak to brzmi i że jest to niezdrowe, słabe. Ja chcę po prostu zatracić się, poczuć emocje, bliskość, jedność, mieć resztkę tego kim byliśmy kiedyś. Gdy pomyślę sobie o tym jak prowadziliśmy życie kiedyś, jak rozmawialiśmy, jak spędzaliśmy czas to chce mi się płakać. Często gdy wychodzę na zakupy albo spacer to szlocham sama do siebie, bo w domu on się irytuje. Jest znieczulony i zobojętniony na mój płacz.
Rozstawać się bym nie chciała bo wciąż mam w pamięci jak było kiedyś, wciąż się łudzę że to tylko przejściowe i jak tylko wyjdziemy z problemów to wróci dawny on. Ale z tyłu głowy mam świadomość że nie mogę żyć przeszłością i muszę patrzeć jak jest teraz, że on się mógł zmienić już na zawsze. Że nigdy już nie będziemy potrafili normalnie rozmawiać, że już zawsze będę musiała ustępować, uważać na to co przy nim mówię, robię, nie być sobą i rezygnować z rzeczy które bym chciała robić czy przeżywać bo on nie chce. Też po takim czasie rozstania nie są łatwe, łączy nas bardzo wiele spraw, jak pomyślę o przeprawie przez to, to robi mi się słabo.
Jestem nieszczęśliwa.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #643968835d0028568aacb564
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
kokosowa_sniezka

według mnie jakby to napisać.. statusiowaciał(możecie poprawić bądź dodać do słownika). każdy dorasta, starzeje się na swój sposób. a Ty też możesz wyrazić głośno swoje niezadowolenie. tupnij nóżką, krzyknij bądź pierdolnij talerzem skoro czujesz się z tym źle. pokazałaś, że cokolwiek się nie stanie to ustapisz i nauczyłaś tego swojego partnera

Basement-Chad

Tak niestety wygląda depresja. Wbrew obiegowej opinii objawem nie zawsze jest ciągły smutek, a często jest to drażliwość, agresja, apatia, brak zainteresowania życiem i ludźmi dookoła, podatność na radykalne poglądy. Wiem bo sam miałem.

Kubilaj_Khan

@anonimowehejto macie dzieci?

anonimowehejto

OP: @kokosowa_sniezka Wszystko już próbowałam, było prośbą, było groźbą. Było rzucanie przedmiotami z frustracji i bezsilności, ale to daje tylko efekt taki że jest jeszcze gorzej i przestałam tak robić. Spokojna rozmowa bez płaczu daje najlepsze efekty, ale co z tego skoro jest dobrze tylko gdy jest pod niego wszystko robione, jeden gorszy dzień, jakaś sprzeczka o pierdołę, akbo nieporozumienie i on już jest gotowy się fochać i nie odzywać do momentu kiedy ja nie przyjdę.




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

grzyp-prawdziwek

@anonimowehejto wygląda mi to na ostrą depresję plus wypalenie zawodowe. Chłop ma pewnie teraz coś co ja nazywam "ból istnienia" czuje się niepotrzebny i brak celu w życiu.

anonimowehejto

OP: @Kubilaj_Khan Nie


@Basement-Chad @grzyp-prawdziwek Wiele razy podnosiłam ten temat, proponowałam pójście do specjalisty, rozpoczęcie leczenia, przy pełnym moim wsparciu, proponowałam też wspólną terapię, ale on nie chce o tym słyszeć i irytuje się. Tak jak pisałam w poście, on nie chce z kimś obcym rozmawiać o swoim życiu i problemach. Nie potrafię do niego dotrzeć.




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

Basement-Chad

@anonimowehejto Tu niestety wkraczamy na terytorium nazywane "toksyczna męskość". Prawdziwy mężczyzna nigdy nie może okazać słabości i strachu. A przyznanie się do depresji to już w ogóle największa porażka - nie dość że wariat to jeszcze cipa która zwierza się ze swoich problemów jakimś znachorom i zażywa pigułki dla bab. Prawdziwy mężczyzna leczy się tylko whisky i pociera dupę papierem ściernym.

Dlatego właśnie 9 na 10 samobójców to mężczyźni.


Z rad praktycznych to od siebie mogę powiedzieć tyle, że psychoterapia to droga kosztowna, wymagająca często długiego poszukiwania odpowiedniego specjalisty i w przypadku depresji niekoniecznie zawsze skuteczna. Szczególnie jeśli pacjent jest oporny i sceptyczny na starcie. Z psychoterapią jest jak z homeopatią - pomaga tylko jeśli w nią wierzysz.

Farmakoterapia wydaje się być optymalna.

Można też pójść drogą najtrudniejszą - witamina b3, sport, zdrowa dieta i długa wieloletnia praca nad sobą. Szczególnie dobrze trzymać się z dala od radykalnych ideologii.

CzosnkowySmok

@anonimowehejto Brakuje wam prawdopodobnie emocjonalnej więzi, poczucia, że mozecie siebie czytać. Wcześniej naturalnie rozumieliscie się nawzajem.

Powinniście zadbać o swoje emocje. Przyglafnij się jak sie zachowuje. Prawdopodobnie gnieździ w sobie bardzo dużo smutku, wstydu i słabości.Nie chce się tym z tobą dzielić, moze się po prostu boi.

Rozmawiaj z nim, zadawaj pytania ale nie oceniaj. Musicie postarać sie z powrotem zaufać. Nie obciążaj go za bardzo swoimi uczuciami ale tez ich nie ukrywaj. Nie wiń go za niepowodzenia. Moze kilka razy zdarzyło ci sie go ocenić i po prostu teraz woli nie dzielić się swoimi uczuciami.

Nie licz na szybką zmianę, to w jakim momencie zycia jesteście pracowaliście wiele lat, nie zdarzylo sie to z dnia na dzień, więc naprawa tego tez potrwa. Podobnje jak z odchudzaniem, z dnia na dzień nikt nie stał sie gruby.

Spróbuj do niego dotrzeć, daj mu sie spokojnie podzielić jego uczuciami, niech sie wygada. Nie oceniaj i nie staraj sie pomóc mu za wszelką cenę. Musi spokojnie ci zaufać a ty musisz ufać jemu. Zadawaj pytania, zadawaj pytania, zadawaj pytania. Dowiedz się co w nim siedzi. Pewnie nawet znasz odpowiedź, ale to on sam musi ci to powiedzieć. Poczytaj co to są pytania pionowe i poziome.

Staraj sie spędzać z nim wiecej czasu choćby wykonując razem jakieś czynnosci domowe, nawet nie musicie rozmawiać, po prostu poczuć że jesteście tu interaz... razem.

Wspominałem o pytaniach?

Kubilaj_Khan

@anonimowehejto @CzosnkowySmok dał najlepszą odpowiedź dla niego, być może dla waszego związku ale długa droga i nie gwarantująca zupełnie nic.


Jego depresją mogą być jego problemy ze zdrowiem.

Boi się o waszą przyszłość.


Ja niestety będę adwokatem diabła.


Skoro nie macie dzieci ani ślubu (tak ślub jest właśnie po to, żeby nie zostawiać kogoś w kłopotach), najprostszym rozwiązaniem będzie rozstanie.

Jednak nie z dnia na dzień.


Wyłoż mu kawę na ławę, powiedz o pomocy psychologa /psychiatry. Powiedz mu co czujesz i że jeżeli nic się nie zmieni to ty nie chcesz być z kimś na siłę.

Jak on nic z tym nie zrobi.

Nie włoży wysiłku, żeby wam obojgu się udało to trudno.


On w tej sytuacji też może mieć do ciebie jakieś skrywane latami żale, wtedy ty również musisz się postarać.


Jednak po opisie sytuacji mam wrażenie, że nic z tego nie będzie.


Rozstancie się, po dwóch latach ci przejdzie, zapomnisz.

Może znajdziesz nowy związek.

Może jemu ten kop w tyłek paradoksalnie pozwoli się ogarnąć?

Basement-Chad

@CzosnkowySmok Jeśli koleś już naczytał się na wykopie ekspertów od #blackpill to na pewno tego nie zrobi.

Według nich dzień w którym zwierzysz się kobiecie ze swoich uczuć i okażesz słabość jest dniem w którym przestanie Cie pożądać i zacznie szukać kochanka, oczywiście Murzyna.

anonimowehejto

OP: @Basement-Chad @CzosnkowySmok Bardzo dziękuję za odpowiedzi. To też nie jest tak że ja nie wiem jaka jest przyczyna i ja nie wiem co mu jest i co przeżywa, bo jednak jesteśmy już długo i dobrze się znamy. Podczas ciągnięcia za język i wychodzenia z mojej inicjatywy rozmów wyszło że on nie jest w stanie funkcjonować dopóki nie skończy projektu w pracy, który prowadzi już kilka lat, miał zostać skończony rok temu i wciąż dochodzą nowe rzeczy i przeciwności które to przedłużają. Dodatkowo ma problem zdrowotny który pomimo dwóch operacji i leków wciąż nie pozwala mieć dobrego samopoczucia. Te dwie rzeczy w połączeniu powodują że on nie może normalnie funkcjonować, mieć normalnego życia i związku. Teraz nawet gdy go gdzieś wyciągam żeby wyjść albo coś zrobić, to nie cieszy się niczym i od razu chce wracać do domu. Ja już przestałam cokolwiek proponować.


Rozmawialiśmy i on obiecywał że jak skończy projekt to nasze życie się zmieni, że odżyjemy, że on się weźmie porządnie za zdrowie, że on będzie innym człowiekiem i on mi wszystko wynagrodzi. Początkowo w to wierzyłam i tym żyłam, w domu będąc idealną partnerką dając mu spokój i warunki jakich potrzebuje. Ale to trwa już tyle czasu, że ja powoli tracę wiarę i zaangażowanie w ten związek, boję się że gdy on wreszcie znajdzie czas dla nas to ja już nie będę nic czuć... Boli mnie to, bo ja uważam że związku nie można odłożyć na półkę na kilka lat i przypomnieć sobie po czasie że pasowałoby o niego dbać. Czuję się nieszanowana i na drugim miejscu. Boję się że ja stracę uczucia, one się wypalą i nie będę potrafiła się cieszyć tym znowu.


@Kubilaj_Khan Ja wiem że on robi to dla nas, dla naszej przyszłości, ale on idzie w skrajności. Nie chcę go zostawiać, on jest naprawdę fajnym i dobrym człowiekiem. Nie jest łatwo trafić na kogoś takiego jak on. Wizja rozstania tylko go dodatkowo załamie, sprawi że nie dokończy tych rzeczy co robi i skończy źle. Ja nie chcę nikogo innego, chcę jego i nasz związek z powrotem. No ale jeśli sytuacja się nie zmieni to chyba nię będę miała wyboru bo tak się nie da żyć.




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

Kubilaj_Khan

@anonimowehejto no właśnie chodzi o to, żeby było dobrze.

Więc zanim ty się wypalisz i zmarnujesz kolejne np 4 lata i go zostawisz to przeprowadź z nim poważna rozmowę, postaw go pod ścianą. Pracę zostawia się w pracy a jak tak na niego źle wpływa to niech ją zmieni.


Niech zobaczy jak ty się czujesz i jak to się może skończyć.


Niech wybiera co jest dla niego ważne. Głupia praca czy wy.

Basement-Chad

@anonimowehejto No to właśnie sama sobie odpowiedziałaś na wszystkie pytania. Problemem nie jest Twój facet tylko kłopoty w jakie się wpakował.

Bycie w związku to nie tylko korzyściami ale też dzielenie problemów.

Zaloguj się aby komentować